11 listopada 1918. Co ten dzień oznaczał dla Śląska i Ślązaków? Tu wojna wcale się nie zakończyła

11 listopada 1918 roku zakończyła się pierwsza wojna światowa. To data umowna, tamtego dnia do zawarcia traktatów pokojowych pozostało jeszcze daleko, ale na najważniejszym z frontów, zachodnim, tego dnia zamilkły działa i przestali ginąć ludzie. Także Ślązacy.

Wikipedia
Rozejm w Compiègne 11 listopada 1918

Od lat oczekiwano ich w domach. Oczekiwano z niepokojem, który nieraz przeradzał się w trwogę i żal, gdy nadchodziły zawiadomienia o śmierci bliskich.

Śląskie poczucie krzywdy

Lata 1914-1918 były koszmarem dla Ślązaków walczących na frontach oraz dla ich rodzin.

Z niecierpliwością czekano na listy z frontów - te widome znaki życia. W drugą stronę słano listy i fotografie z pocieszeniami, z dowodami pamięci i miłości.
Z trwogą przyjmowano urzędowe pisma o śmierci żołnierza lub o jego zaginięciu. Łzom wtenczas nie było końca. Najbardziej rozpaczały wdowy, sieroty i matki.
Dla kobiet górnośląskich był to czas wielkiej próby.
Te pięć lat wojny - to właściwie dwie wojny! Krwawe fronty i nieopisane cierpienia rodzin! - pisze Alojzy Lysko w książce "To byli nasi dziadkowie", poświęconej żołnierzom I wojny światowej z jego rodzinnych Bojszów i okolicy.

Mimo iż działania zbrojne praktycznie w ogóle nie dotknęły Śląska, jego mieszkańcy musieli się zmagać z uciążliwymi problemami dnia codziennego. Kolejom, pracującym przede wszystkim na potrzeby sił zbrojnych, brakowało pociągów, by zapewnić normalną, cywilną komunikację pasażerską i towarową. Wojna przecięła więzi gospodarcze z Imperium Rosyjskim. Zamarł biznes, prowadzony z partnerami handlowymi czy kooperantami z Królestwa Polskiego. Na pełnych obrotach pracował tylko przemysł zbrojeniowy, produkcja innych jego gałęzi podupadała i pogrążyły się w kryzysie. Nie bez znaczenia był też fakt, że mobilizacja coraz młodszych roczników poborowych wywołała brak rąk do pracy, z którym zmagały się nawet (niby to strategiczne) górnictwo, hutnictwo i rolnictwo.

Praca na kopalni nie chroniła przed powołaniem do wojska - co gorsza dla śląskich górników, spotkało to co czwartego z nich, w porównaniu z co dwudziestym na zachodzie Niemiec. Zrozumiałe poczucie krzywdy w związku z tym nie pozostało bez wpływu na wybory niejednego Górnoślązaka w najbliższych latach.

Lata głodu i biedy

Na rynku brakowało zboża i mięsa, importowanych ze wschodu - co było tym bardziej dotkliwe, że z drugiej strony dusiła Niemcy utrzymywana przez floty morskie Ententy blokada morska. Brakowało żywności i nawet chleb był reglamentowany (1,2 kg chleba na osobę tygodniowo). W Niemczech reglamentowano nawet odzież i środki czystości, a szereg dostępnych przed wojną bez trudu artykułów zastępowano (nierzadko skądinąd pomysłowymi) namiastkami. Jak nietrudno zgadnąć, kwitł więc czarny rynek, ceny śrubując przy tym niebotycznie. Z każdym kolejnym wojennym rokiem sytuacja się pogarszała. Na rynku brakowało tak dotąd pospolitych ziemniaków, a nawet brukwi. Zimą nie było czym ogrzać domów i chat. Coraz bardziej śmiertelne żniwo zbierały groźne choroby - tyfus plamisty, gruźlica, dyzenteria, a w końcu przywleczona zza Atlantyku śmiercionośna grypa, nazwana hiszpanką.

Po wybuchu rewolucji w Rosji i zawarciu przez Niemcy pokoju w Brześciu z bolszewikami wydawało się przez chwilę, że zwycięstwo na Zachodzie jest bliskie. Niemcy przerzucili tam większość swoich sił i przeszli do natarcia. Jednak okazało się za późno, gdyż do Francji zdążyły przybyć wojska amerykańskie. Ofensywy, mimo początkowych sukcesów, zamarły. To był koniec. W 1918 roku wszystkie fronty Niemiec i ich sprzymierzeńców, zagrożone załamaniem, zaczęły się cofać pod naporem ofensyw Ententy. Ostatecznie w Niemczech wybuchła rewolucja. Cesarstwo upadło, cesarz Wilhelm II zbiegł za granicę.

Straszliwie okaleczeni

Wszystkie te wydarzenia pilnie śledzono na Śląsku. Oznaczające przerwanie działań wojennych zawieszenie broni 11 listopada 1918 z jednej strony przyjęto tu z niejaką ulgą, z drugiej ze świadomością, iż wojna została przez Niemcy przegrana, a zwycięskie mocarstwa podyktują pokonanym ciężkie warunki pokoju.

Niezależnie od tego, co dopiero miało nastąpić, czyli polsko-niemieckich zmagań dyplomatycznych i zbrojnych o Górny Śląsk, od traktatu wersalskiego, powstań śląskich i plebiscytu na Górnym Śląsku - wojna formalnie zakończona 11 listopada 1918 roku tak naprawdę, w sercu i duszy, miała nie zakończyć się nigdy.

Powrócili nieliczni - kontynuuje Alojzy Lysko - ci naznaczeni pieczęcią szczęśliwego losu, wskazani palcem Boga. Jednak powrócili nie ci sami. Straszliwie okaleczeni, bez rąk i nóg, ociemniali, obłąkani, schorowani, bez wiary w życie. Ludzie-cienie - niezauważani, niechciani, obwiniani za upokarzającą klęskę, za biedę, epidemie, za rewolucyjny zamęt - za całe zło.

11 listopada nie mógł kojarzyć się Ślązakom z odzyskaną przez Polskę niepodległością. Były nadzieje propolskich działaczy, wyrażane na wiecach, podczas których powoływano polskie rady ludowe, ale te nie miały żadnej realnej władzy. Rząd niemiecki był jednak zaniepokojony tą aktywnością. "Niebezpieczeństwo polskie malowano mi w najjaskrawszych kolorach. Stwierdziłem z zadowoleniem, że nikt o naruszeniu wewnętrznego spokoju nie myśli - mówił w listopadzie 1918 roku przysłany do Gliwic minister Hugo Haase. - Kładziemy jak największą wagę, ażeby Polaków nie zrazić".

Ale konflikt polsko-niemiecki dopiero się rozpoczynał. Miał potrwać jeszcze ponad 3 lata i zakończyć się podziałem Górnego Śląska w 1922 roku.

Powstania śląskie

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: O co właściwie 100 lat temu walczyli powstańcy śląscy?

Autor: Dariusz Zalega

20/05/2022

Plebiscyt na Górnym Śląsku

Może Cię zainteresować:

Zwycięstwo pewne! Szok! To chociaż sprawiedliwość... 101 lat plebiscytu na Górnym Śląsku. Tak pisał o nim Dziennik Chicagoski

Autor: Tomasz Borówka

20/03/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon