Jednostki samorządu terytorialnego otrzymają w 2023 roku około 14 miliardów. Owe „dodatkowe środki” znalazły się w czerwcu po nowelizacji ustawy budżetowej i zostaną one rozdysponowane między samorządami, które będą mogły wydać je na dowolny cel. Tymczasem samorządowcy podkreślają, że te pieniądze to jedynie częściowa rekompensata utraconych dochodów powstałych w wyniku zmian w ustawach przyjętych na wniosek rządu. Miasta straciły w ten sposób wiele milionów złotych. Chodzi „Nowy Ład” i pieniądze z udziału w podatkach od osób fizycznych i prawnych.
„To dodatkowe środki”
Tymczasem w PiS inaczej widzą całą sprawę. – To są dodatkowe środki, które nie wynikają z żadnych innych przepisów. Wiadomo, budżet składa się z dochodów własnych i są one powiązane z podatkami. Obniżyliśmy podatki np. podatek PIT z 17. na 12 procent, została podwyższona kwota wolna od podatowania i z tego wynikło, że przychody do budżetu z samorządów są trochę mniejsze. więc to jest takie wyrównanie – dodatkowe pieniądze, które mogą być wykorzystane na każdy cel, np. na wydatki bieżące, inwestycje, na to na co samorząd będzie chciał wydać – powiedział na antenie Radia Piekary Andrzej Gawron, poseł PiS.
Jednym z miast, które w ostatnich dniach otrzymało „dodatkowe środki” jest Ruda Śląska. Magistrat z rąk premiera Mateusza Morawieckiego otrzymał 4,5 mln złotych. „Akcja czekowa” odbyła się także w Lublińcu, miasto dostało środki w wysokości ponad 6 mln złotych.
„Celowe działanie”
W jakim stanie są finanse Rudy Śląskiej? Przypomnijmy tylko, że miasto niedawno wnioskowało o odroczenie płatności składek ZUS. Tymczasem zdaniem posła PiS ta „taktyka”, podobnie jak w Lublińcu jest „celowym działaniem”.
– Sytuacja jest podobna jak w Lublińcu, budżet się ustawia się na koniec roku i te wskaźniki są bardzo niskie, a potem się okazuje, że jest 27 milionów w budżecie. No niestety, trochę mnie to martwi, że częściowo dzieje się tak czasami, że samorządy wchodzą w tą wielką politykę pokazując, że są tak kiepskie finanse. Przedstawia się plany budżetowe bardzo niskie, a potem w ciągu roku okazuje się że o kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt milionów ten budżet przy dochodach jest większy. I nie chodzi tu o kwestię złego rozplanowania, ale pokazania, że dzieje się tak źle – twierdzi Andrzej Gawron.
Zdaniem posła PiS nie ma zagrożenia, że budżet miast nie jest zagrożony, ze względu na wyższe niż planowano wpływy - nawet i o kilkadziesiąt milionów złotych.