Nowe województwo w nowych granicach. Niektórzy chcieliby je zmienić
Samorząd wojewódzki stał się trzecim – obok działających od roku 1990 gmin i powołanych również 1 stycznia 1999 r. powiatów – szczeblem samorządu wojewódzkiego w Polsce.
Równolegle z jego utworzeniem zmianie uległa też sama liczba województw – w miejsce istniejących od połowy lat 70-tych XX wieku 49 niewielkich województw powołano (po niemałej awanturze) 16 znacznie większych regionów. W ten właśnie sposób z większości terenów dawnych województw katowickiego i bielskiego, a także części województwa częstochowskiego powstało województwo śląskie w jego obecnych granicach.
Nie wszyscy pogodzili się z tą decyzją. Do dziś dnia w miastach pozbawionych wówczas statusu wojewódzkich można usłyszeć narzekanie na marginalizację i lekceważące (także w kontekście dystrybucji środków na rozwój) traktowanie przez stolice dużych, samorządowych regionów. Właśnie to poczucie krzywdy jest „paliwem” do powtarzających raz za razem spekulacji o planach reanimacji dawnego województwa częstochowskiego.
Na
razie spekulacje te mają wyłącznie charakter polityczno -
publicystycznych wrzutek, a chętnych do „odkręcania” tego co na
mapie administracyjnej Polski stało się w roku 1999 nie widać.
Pewnie dlatego, że sprawa nie polega na prostym „odkrojeniu” z
obszaru woj. śląskiego ziemi częstochowskiej – nowe województwo
trzeba by wykrajać także z terenów województwa łódzkiego i
świętokrzyskiego, a to by oznaczało otwarcie bardzo trudnych,
wielopłaszczyznowych negocjacji.
Koleje, szpitale, kultura, dostawy wody – wiele zależy od samorządu województwa
Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca samorząd wojewódzki może wydawać się tworem odległym i nie mającym wpływu na codzienne życie. W przeciwieństwie do gminy, która jest organem prowadzącym dla szkół i przedszkoli, organizuje i finansuje (nawet jeśli przez GZM) komunikację miejską, prowadzi gospodarkę odpadami i ustala jej koszt dla mieszkańca, określa stawki lokalnych opłat i podatków i której włodarz (wójt, burmistrz, prezydent miasta) wybierany jest w bezpośrednich wyborach przez mieszkańców, a nie – jak w przypadku marszałka – skutkiem politycznego rozdania w sejmiku.
To ocena powierzchowna i… nieuzasadniona. Samorządowi województwa podlega bowiem kilkadziesiąt szpitali i placówek ochrony zdrowia w regionie, to samorząd województwa jest organizatorem transportu kolejowego w regionie (i to rzecz jasna on za niego słono płaci), to on poprzez podległe sobie Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów wpływa na ceny wody w gminach (bo każda podwyżka ceny wody od GPW przeważnie skutkuje podwyżką ceny w wydaniu lokalnego przedsiębiorstwa wodociągowego).
Co
jeszcze? Ano wiele. To samorząd województwa prowadzi lub
współprowadzi liczne jednostki kultury na terenie województwa - w
samych tylko Katowicach pod egidą marszałka działa m.in. Muzeum Śląskie,
Biblioteka Śląska, Teatr Śląski, czy Filharmonia Śląska, a poza
stolicą regionu do tej listy można dopisać jeszcze Operę Śląską
i Muzeum Górnośląskie w Bytomiu, Teatr Rozrywki i Górnośląski
Park Etnograficzny w Chorzowie, Muzeum Górnictwa Węglowego w
Zabrzu, czy Zespół Pieśni i Tańca Śląsk. To wreszcie do samorządu województwa należy Park Śląski,
największy tego typu kompleks w Europie i znajdujący się na jego
terenie Stadion Śląski.
Unijne pieniądze wzmacniają pozycję marszałkowskich urzędników
Znaczenie samorządu wojewódzkiego dodatkowo jeszcze wzrosło po akcesie Polski do Unii Europejskiej, kiedy to podległe władzom wojewódzkim urzędy marszałkowskie stały się ważnym ogniwem w dystrybucji płynących do naszego kraju unijnych funduszy. Znaczna część tych środków dzielona była bowiem w ramach regionalnych programów operacyjnych (w obecnej perspektywie ich następcą ma być program Fundusze Europejskie dla Śląskiego 2021 – 2027). A to właśnie marszałkowscy urzędnicy przygotowywali ten dokument i oni także oceniali składane (np. przez lokalne samorządy) wnioski o dofinansowanie z tego mechanizmu planowanych projektów.
Dodajmy, tak mocna pozycja samorządów wojewódzkich w podziale unijnych funduszy bynajmniej nie jest w strukturach Unii Europejskiej normą. W sąsiadującej z nami Republice Czeskiej rola hejtmanów (odpowiedników polskich marszałków) jest pod tym względem dużo bardziej ograniczona. Nasi marszałkowie mają zresztą tego pełną świadomość, stąd taki popłoch u zarania rządów Zjednoczonej Prawicy wywoływała wśród nich pogłoska, że nowa ekipa rządząca chce im odebrać nadzór nad regionalnymi programami operacyjnymi.
Marszałek z wojewodą w jednym stali domu… O jednego tu za dużo?
Jako że powołując struktury samorządu wojewódzkiego zachowano podległy rządowi urząd wojewody i związaną z nim strukturę, więc pojawił się i do dziś utrzymuje się między tymi organami stan pewnego napięcia. W przypadku naszego regionu do rangi symbolu urasta zresztą fakt, że oba te urzędy zlokalizowane są w murach jednego budynku.
Tego nie widać, kiedy marszałek jest z tego samego obozu politycznego, co wojewoda, ale w przeciwnym razie można być pewnym, że wcześniej, czy później pojawią się wzajemne podszczypywania. Sugerowanie, że ten drugi sobie z czymś nie radzi, czegoś zaniedbał, albo że się czymś nie zajmuje choć leży to w jego kompetencjach i że gdyby te kompetencje były podzielone inaczej, to na pewno region funkcjonowałby lepiej.
Fakt, że za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy samorządy województw straciły wpływ na obsadę władz Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a następnie na zarządzanie wodami (uprawnienia to przejęła rządowa agenda Wody Polskie) tylko dostarczał pretekstów do takich spięć. Stąd też ze strony polityków opozycji można było nieraz usłyszeć, że urząd wojewody należy zlikwidować, a kompetencje przekazać marszałkowi.
Może Cię zainteresować: