1. Przewrót w sejmiku
21
listopada sztandar Prawa i Sprawiedliwość spadł z rowerka w
sejmiku województwa, a marszałek Jakub Chełstowski, razem z trójką
radnych przeszli do Tak dla Polski. Okoliczności były
surrealistyczne: przewrotowa sesja trwała do 2. w nocy, samych
przerw było z 7 godzin, premier był w drodze na Śląsk, potem
rzekomo zawrócił… Samotne zdjęcie Wojciecha Kałuży… W PiS
nikt się do porażki nie chciał przyznać, za to po drugiej stronie
„ojców sukcesu” była cała rzesza.
Fakty
są takie: PiS oddało swoją najcenniejszą zdobycz w polskim
samorządzie, dzień po wizycie prezesa Kaczyńskiego na Śląsku, co
generalnie oddaje kondycję partii w tak strategicznym regionie jak
nasz. Marszałek i radni-renegaci polubili in vitro. A Platforma na
finiszu swojej najsłabszej kadencji samorządu województwa
(pierwszy raz w opozycji) dostała prezent na tacy. Czy ten
egzotyczny konstrukt: Tak dla Polski-PO-KO-Nowa Lewica-PSL dotrwa w
jednym kawałku do wyborów? Polityczna logika podpowiada, że nie,
ale kto powiedział, że nasza polityka jest logiczna.
Są
też korzyści wynikające z takiego stanu napięcia. Przejęcie
pełnej władzy przez jedną opcję byłoby niebezpiecznym
scenariuszem. Co (jeszcze) widać w Polsce.
2. Pierończyk prezydentem Rudy Śląskiej
Po
pierwsze, śmierć Grażyny Dziedzic. Po drugie, przyspieszone
wybory. Po trzecie, kapitulacja wielkiej polityki. Ruda Śląska
miała być drugim Rzeszowem: ze zbawcą opozycji na białym koniu,
który przegania zły PiS. Ale dwóch zastępców prezydent Dziedzic
(Michał Pierończyk i Krzysztof Mejer) nie dogadało się w sprawie
konia. A razem z nimi zjednoczona opozycja: samorządowcy (z
legitymacją PO lub jej bliscy) popierali Mejera. Platforma (ale
tylko lokalnie) poparła Pierończyka. Część lewicy poparła
Mejera, część Pierończyka. A byli prezydenci i wiceprezydenci
Rudy Śląskiej poparli… Marka Wesołego, który jak tylko mógł
uciekał od szyldu PiS. Ale wtedy „mój ci on” powiedział o
Wesołym sam Jarosław Kaczyński. I nie przeszkadzało to części
śląskich regionalistów, którzy postawili na posła PiS, w tym
były członek opozycyjnego paktu senackiego (Henryk Mercik z
RAŚ/ŚPR). Nadążacie?
No
to może chociaż w drugiej turze było jaśniej? Dobro vs zło?
Opozycja vs PiS? Nie. Wesoły przegrał w I turze. Mejer przegrał w
II turze. Prezydentem został Pierończyk. Jego zwycięstwo
najgłośniej fetowała PO, ale wtedy prezydent elekt w pierwszej
kolejności dogadał się w radzie miasta z buntownikami z dawnej
Platformy i z PiS. Takie „Interstellar” – nie ma co rozumieć,
ale warto oglądać.
3. W Bytomiu nie ma koalicji, której nie było
Szerzej
patrząc: na początku roku PiS samodzielnie rządziło województwem,
zaś w takich miastach jak Bytom, Katowice czy Świętochłowice
partia ta uczestniczyła we władzy tworząc (egzotyczne czasem)
koalicje. Na koniec roku: Prawo i Sprawiedliwość w sejmiku jest w
opozycji i straciło marszałka, podobnie w Bytomiu i
Świętochłowicach, zaś w Katowicach zaraz może przestać istnieć
klub radnych (po przewrocie Piotra Pietrasza odeszły z niego dwie
osoby, a radny, na którym trzyosobowy klub wisi, ogłosił wcześniej
przejście do Tak dla Polski).
W
Bytomiu to już tradycja: PiS w trakcie kadencji wchodzi w konflikt z
prezydentem (Koj, Bartyla, teraz Wołosz) i zrywa koalicję. Której
– rzecz jasna – nie było, bo ani jedni (KO), ani drudzy (PiS)
konsekwentnie się do niej nie przyznawali (mimo wiceprezydenta z PiS
i przewodniczącego rady miejskiej). Od kwietnia już nie muszą.
4. Koniec Śląskiej Partii Regionalnej
Jak
w dobrej komedii – gdy gdzieś w środku wydawało ci się, że
jest naprawdę śmiesznie i groteskowo, w finale z podbrzusza
śląskiego ruchu regionalnego poleciały fajerwerki. Co jest
najbardziej niesłychane – najbardziej spektakularna bitwa o władzę
w Śląskiej Partii Regionalnej odbyła się, gdy w praktyce zaczął
się proces likwidacji ugrupowania.
W
październiku grupa buntowników odwołała szefa ŚPR, Henryka
Mercika. Tydzień później władze partii (wraz z Mercikiem)
odwołały buntowników. I podjęły decyzję o wyprowadzeniu
sztandaru. Była potyczka na słowa (Mercik stwierdził, że Ilona
Kanclerz może „mianować się szefową kuli ziemskiej”). Była
batalia o dostęp do facebooka. Zabrakło za to tak prozaicznych
kwestii jak złożenie w terminie sprawozdania finansowego. Na
szczęście, to już koniec.
5. Prezydent Polski ze Śląska
Cztery
lata temu Rafał Piech zrobił TO w Siemianowicach: w wyborach
prezydenckich głosowali na niego chyba wszyscy mieszkańcy. Czemu TO
nie miałoby się udać w całej Polsce? Piech na czele ugrupowania
(?) Polska Jest Jedna (skrót PJJ należy czytać też tak: „Panem
Jest Jezus”) wygląda jakby miał wkrótce rzucić wyzwanie
wielkiej polityce. W filmowych orędziach mówi już nie tylko o
szczepionkach, ale także broni górnictwa i polskiego
bezpieczeństwa. Przyznaje, że PJJ może za rok bić się o Sejm.
PJJ
z Piechem, Solidarna Polska i Konfederacja – czy jesienią 2023 to
będzie nowa Zjednoczona Prawica?
6. PiS vs górnictwo & transformacja
Janusz
Kowalski chce fedrować w kopalni Wieczorek. Nie wiem, co, bo po
pierwsze – nie ma tam już węgla, a nawet gdyby był, to patrz
Jarosław Kaczyński w Radomiu („śląski węgiel jest słabej
jakości”). Górnictwo ma też prezydenta Andrzeja Dudę (niedawno
powtórzył, że węgla mamy na 200 lat), wicepremiera Jacka Sasina
oraz wiceministra Piotra Pyzika. Niech metaforą tego wszystkiego, co
rząd zrobił na odcinku szeroko pojętej transformacji będą słowa
Pyzika z czerwcowej debaty „Gazety Polskiej”:
„W 2049 roku zgasimy ostatnią żarówkę w ostatniej kopalni i zaczną się rodzić na Śląsku dzieci, dla których górnictwo będzie tylko i wyłącznie jakimś wspomnieniem typu dinozaury, typu neandertalczyk, typu Titanic. Nie, tak nie będzie, bo transformacja cywilizacyjna to transformacja, która ogarnia też kwestie kulturowe”.
Macie czasem „jakieś wspomnienia typu neandertalczyk”? Można też złośliwie dodać, że przez kilka ostatnich lat śląskie górnictwo stało się jak Titanic i to nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych. Rząd na transformację Śląska zaplanował właśnie 80 mln zł rocznie przez 10 lat. To mniej więcej tyle, ile dopłacamy do TVP przez… 10 dni (2,7 mld rocznie). Aha, między innymi za te kwestie w JSW, a więc w najpotężniejszej w Europie spółce górniczej, odpowiadać będzie Wojciech Kałuża.
7. Polityka kamiennej twarzy
Najprościej jak się da: Śląsk i Zagłębie wysyłają do parlamentu reprezentację, która – gdyby tylko spróbowała – mogłaby trząść każdym rządem. Zwłaszcza teraz, gdy sejmowa większość PiS wisi czasem na 1-2 głosach.
Ile razy w tym roku śląscy parlamentarzyści z PiS (albo i nawet z PiS wspólnie z PO, lewicą...etc) walnęli pięścią w stół, zaprotestowali przeciwko czemukolwiek, wyszarpali cokolwiek, gdy widzieli (a widzieli), że ich region i okręg wyborczy jest ordynarnie robiony w bambuko? Głos dwóch mógłby przeważyć. Więc ile razy? W sprawach naprawdę strategicznych? Zero.
Z
kamienną twarzą decyzje centrali (albo ich brak) przyjmowali też
posłowie PO. Męki ustawy metropolitalnej, kuriozalny Program dla
Śląska, szalony plan zamykania kopalń rządu Ewy Kopacz… Jak
to się skończyło? Porażką. Jaką lekcję wyciągnęli rządzący
z PiS z premierem ze Śląska na czele? Żadnej. Mogę Państwu na
palcach obu rąk wyliczyć polityków, którzy przynajmniej
próbowali. Za czasów rządu Kopacz słyszałem samotny głos
Arkadiusza Chęcińskiego, prezydenta Sosnowca (kopalnia Kazimierz
Juliusz, pamiętacie?). PiS? Za umową społeczną chodziły DWIE
osoby: senator Dorota Tobiszowska i poseł Marek Wesoły. Z
jednego z posiedzeń u wojewody w tej sprawie wyrzucili ich
związkowcy. Poseł
Jerzy Polaczek w sprawie lotniska w Pyrzowicach (CPK). Marszałek
Jakub Chełstowski (jeszcze w PiS) w sprawie ustawy transformacyjnej,
SRK… Poseł Andrzej Sośnierz (jeszcze w PiS) w sprawie sieci
szpitali czy jeszcze lepszej Agencji Rozwoju Szpitali. Może kogoś
pominąłem. Może jedną, dwie osoby.
8. Balladyna wojewody Wieczorka
Wojewoda
Jarosław Wieczorek ma sporo zasług na polu dekomunizacji: plac
Kaczyńskich w Katowicach, rondo bez Gierka w Sosnowcu. I teraz to:
ulica Jana Brzozy w Tychach. Może ten Brzoza na dekomunizację
zasłużył, może nie. Mniejsza o to.
Jednym
z moich marzeń na rok 2023 jest poznanie motywu: dlaczego wojewoda
forsował, by niejakiego Brzozę zastąpić Balladyną. Dlaczego?
Tychy, osiedle B, więc nazwa ulicy też na B. Co my tam mamy na B?
Bohaterów Monte Cassino, Bramkostrzelnego Czerkawskiego,
Budowniczych Żwakowa… Ale że Balladyna? Lekcję literatury dał
wojewodzie Naczelny Sąd Administracyjny:
"Odnosząc się zaś do nadanej przez wojewodę nazwy ulicy, sąd zauważył, że bohaterka dramatu J. Słowackiego - Balladyna nie była postacią pozytywną (była starszą córką Wdowy, zamordowała siostrę Alinę, późniejszą żoną hrabiego Kirkora)".
Tak, ta Balladyna to musiała być metafora polityczna pana wojewody. Tylko te sądy...
Do zobaczenia w roku 2023!
Może Cię zainteresować:
Przeszłość, której nie było. Tak Polska na nowo pisała historię Górnego Śląska w 2022 roku
Może Cię zainteresować:
Rok 2022 wywindował ceny węgla i pokazał jak bardzo jesteśmy zależni od tego paliwa
Może Cię zainteresować: