Aktor Piotr Trojan z drugą nagrodą na festiwalu w Gdyni. "Każda rola uczy czegoś innego"

Tarnogórzanin Piotr Trojan aktorstwem zajmuje się od kilkunastu lat. Po raz pierwszy przed kamerami zabłysnął w 2020 roku, gdy wcielił się w rolę Tomka Komendy. 18 września po raz drugi w życiu spełnił swoje największe marzenie - zdobył nagrodę za główną rolę męską w filmie "Johnny" podczas 47. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Dla aktora rola wiązała się z ogromem emocji i nowymi doświadczeniami. Przeczytajcie wywiad z tym świetnym aktorem.

Skąd wzięło się twoje zamiłowanie do aktorstwa?
Zawsze wiedziałem, że będę grać. Dlatego dla nikogo nie było to zaskoczeniem, gdy zdecydowałem się zdawać do szkoły aktorskiej. Od małego organizowałem „teatrzyki”, w których musiała brać udział cała moja rodzina - jako widzowie lub aktorzy. Na etapie szkoły średniej, dzięki Ewie Wyskoczyl, spróbowałem sił w teatrze w Tarnogórskim Centrum Kultury. To ona dostrzegła we mnie talent i potencjał. To w TCK po raz pierwszy zetknąłem się ze sceną, publicznością i tam zacząłem pracować z literaturą. Dzięki Ewie poczułem, że sztuka ma moc, a ja mam na nią bezpośredni wpływ. Nasz zespół nazywał się „ZL”, czyli Za Lustrem. Po maturze złożyłem papiery do szkół aktorskich w Krakowie, Warszawie i Łodzi. W przygotowaniach do egzaminów pomagali mi doświadczeni aktorzy z Tarnowskich Gór m.in. Michał Majnicz i Grzegorz Kwas. Przez kolejne 5 lat Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi była dla mnie drugim domem.

Wspominałeś o tym, że już jako dziecko wiedziałeś, co chcesz w życiu robić. Wyznaczyłeś sobie wówczas jakieś konkretne cele?
Moim pierwszym marzeniem były studia w szkole teatralnej. Wydawało mi się wtedy, że będzie to najlepsza rzecz, jaka może mnie w życiu spotkać. Po obronie dyplomu, jak chyba każdy absolwent aktorstwa, wyobrażałem sobie siebie grającego główne role, w świetnych produkcjach, z całą z masą nagród (śmiech). I choć życie zweryfikowało moje marzenia, to jedno z nich, w zasadzie to najważniejsze, się spełniło. W grudniu 2020 roku, dzięki roli Tomka Komendy, otrzymałem nagrodę za główną rolę podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Był to dla mnie bardzo ważny moment. Olbrzymia radość. Długo zastanawiałem się nad przemówieniem, które wygłoszę. Jednak życie, a właściwie pandemia, pokrzyżowała moje plany, a gala wręczenia nagród odbyła się w formule online. Z całą pewnością nie myślę o swojej pracy w w kategoriach nagród i wyróżnień. Ważniejszy jest dla mnie ciągły rozwój i spokój,

Jakie według ciebie, z perspektywy czasu, zagrożenia niesie za sobą aktorstwo?
Nie wiem, czy aktorstwo z założenia niesie za sobą jakieś zagrożenia. Ten zawód daje ci przede wszystkim bardzo wiele możliwości i od ciebie zależy jak je wykorzystasz. Aktorstwo, w moim rozumieniu, nie polega na „zanurzaniu się” na pół roku w jedną postać. To przede wszystkim ciągły rozwój. Jednego dnia idziesz do teatru, następnego prowadzisz warsztaty teatralne z dzieciakami, a jeszcze kolejnego rozpoczynasz studia na nowym kierunku - sam dodatkowo skończyłem reżyserię w Szkole Andrzeja Wajdy. Aktorstwo to zawód, w którym bardzo ważna jest tzw. higiena pracy. Trzeba umieć stawiać granice, dbać o siebie, by się w nim nie zatracić. Bardzo ważny jest także spokój i cierpliwość ponieważ czasem na tę przysłowiową rolę życia trzeba czekać latami. Moja mama zawsze powtarzała, że z tym zawodem jest jak z winem, czym jesteś starszy, tym lepszy. I coś w tym jest. Czasami, gdy obserwuję aktorów z dłuższym stażem, przykładowo Jana Frycza, to widzę, że ich gra jest mocna i wyrazista. Lata spędzone w aktorstwie pozwalają przeżyć ogrom sukcesów, ale też masę upadków. To one kształtują charakter. Sukces satysfakcjonuje, ale czasami jest przypadkowy - to zbieg różnych okoliczności, jak dobry moment, scenariusz, reżyser i aktor. Dlatego porażkę trzeba wziąć na klatę i próbować dalej.

W połowie sierpnia prowadziłeś warsztaty teatralne dla dzieci w TCK. Jak często wracasz do swojego rodzinnego miasta?
Wracam na Śląsk, gdy tylko mam okazję. Obecnie mieszkam w Warszawie, ale w wolnych chwilach zabieram na Śląsk swoich znajomych. Często słyszę od nich, że jest tu bardzo zielono oraz, że rzeczywistość nie pokrywa się z ich wizją „brudnego, pokopalnianego Śląska”. Szczególnie bardzo podobają im się Tarnowskie Góry, które są pięknym i turystycznym miastem. Poza tym Ślązacy to gościnni i otwarci ludzie. Właśnie teraz, gdy przyjechałem prowadzić warsztaty dla dzieci, doceniam tę nieskrępowaną szczerość. Takie warsztaty są bardziej produktywne bo nie ma niedomówień, owijania w bawełnę. Poza tym jestem fanem śląskiej kuchni – uwielbiam roladę, kluski i modrą kapustę - to dla mnie smak dzieciństwa. Często, gdy tu wracam, razem z mamą jeździmy po śląskich restauracjach i próbujemy ich specjałów.

Śląska kuchnia jest dla ciebie smakiem dzieciństwa, masz tu swoje ulubione restauracje?
Moim faworytem jest Restauracja i Winiarnia Sedlaczek. To taki klasyk, gdy chcę wybrać się na roladę i kluski. Bardzo lubię także Wiśniowy Sad, którego wystrój stwarza niepowtarzalną atmosferę. W wolnych chwilach chętnie odwiedzam Leśniczówkę i restaurację „Pod Platanami” w Wilkowicach. Ale Śląsk to dla mnie coś więcej niż tylko regionalna kuchnia. Z wiekiem coraz bardziej doceniam jego surowy charakter i wszechobecne poczucie niezależności. Interesuje mnie jego wielowymiarowość, skomplikowana historia. Zdaję sobie jednak sprawę, że wyobrażenie o nim w pozostałych regionach Polski bywa niewłaściwe, stereotypowe. Ostatnio przeczytałem książkę „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” Zbigniewa Rokity. Dzięki niej teraz lepiej rozumiem swoją historię, na przykład dlaczego moja babcia mówiła po niemiecku. Zresztą to ona dawała mi lekcje tego języka.

Mówisz, że sukces jest także trudny do zniesienia i ma swoje wady, a jak ty zniosłeś swój w związku z rolą Tomka Komendy?
Sukces nie jest trudny do zniesienia. Wręcz przeciwnie - to bardzo przyjemne, kiedy wiesz, że Twoja praca jest doceniana. Wyzwaniem jest natomiast popularność, która czasem spada na Ciebie, gdy odniesiesz sukces. Ale to nie jest reguła, że nagrody i pozytywne recenzje gwarantują masową rozpoznawalność. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z innymi aktorami. Dlatego rozpoczynając zdjęcia do filmu o Tomku Komendzie rozumiałem już pewne mechanizmy, starałem się przygotować na różne scenariusze wydarzeń. Mój agent pomógł mi w okresie największego zainteresowania filmem i moją rolą. Zaraz po premierze rozpocząłem pracę przy kolejnym projekcie, filmie krótkometrażowym „Synthol”, do którego napisałem scenariusz, który wyreżyserowałem i w którym zagrałem główną rolę. Naprawdę nie miałem czasu myśleć o niczym innym (śmiech). Potem zacząłem zdjęcia do nowego filmu „Johnny”, którego premiera będzie we wrześniu tego roku. Opowiada on o chłopaku - Patryku Galewskim, który trafia do hospicjum prowadzonego przez księdza Jana Kaczkowskiego i przechodzi tam wewnętrzną przemianę. To niezwykle zabawna i mądra historia.

Rola Tomka Komendy przyniosła ci nagrodę za główną rolę męską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Trzeba przyznać, że nie była to łatwa postać do odegrania, jak się do niej przygotowywałeś?
Staram się możliwie rzetelnie przygotować do każdej nowej roli. Dlatego korzystam z materiałów źródłowych, dostępnej dokumentacji, spotykam się z pierwowzorami postaci. Wszystko po to, by lepiej zrozumieć swojego bohatera oraz kontekst, czyli środowisko, w którym funkcjonował. Każdorazowo zakładam też zeszyt, w którym notuję swoje przemyślenia i dzielę rolę na etapy, dostosowując odpowiednie emocje. Pamiętam też, że oglądałem film „The Central Park Five” o piątce chłopaków, którzy zostali niesłusznie skazani za zbrodnię, której nie popełnili. O latach spędzonych w więzieniu opowiedzieli w wywiadzie udzielonym Oprah Winfrey. Ta rozmowa była dla mnie ważnym punktem odniesienia. Przygotowując się do roli Tomka Komendy, pomimo zapoznania się z całą masą informacji na temat sprawy, nadal czułem niedosyt. Dlatego poprosiłem dział produkcji o rozmowę z nim. Pojechałem do Wrocławia, gdzie poznałem nie tylko Tomka, ale także jego mamę, braci i ojczyma. Wspólny czas bardzo mi pomógł w pracy nad rolą. Przygotowując się do roli Patryka Galewskiego odbyłem krótki wolontariat w hospicjum, a także pracowałem w restauracji pod okiem najlepszych szefów kuchni. Patryk jest zawodowym kucharzem i restauratorem, a więc musiałem sporo w tym obszarze nadrobić.

23 września odbędzie się oficjalna premiera filmu „Johnny”. Jakie cele wyznaczyłeś sobie po tym terminie?
Nadal będę grał w filmach, serialach, czy teatrze. Chcę się rozwijać i próbować różnych form. A tegoroczna jesień zapowiada się dla mnie wyjątkowo pracowicie, ponieważ mam trzy premiery i rozpoczynam pracę przy kolejnych projektach. Za kilka dni lecę do Londynu na zdjęcia do filmu pt. „Emigracja”. Poza wspomnianym „Johnnym” w reżyserii Daniela Jaroszka, pojawię się także w serialu Jana Holoubka pt. „Wielka woda”, który opowiada o powodzi, jaka dotknęła Wrocław w 1997 roku. Serial będzie dostępny na Netflixie. Na początku września odbędzie się także premiera 3. sezonu serialu "Szadź". Praca z takimi aktorami jak Maciek Stuhr, Magda Popławska czy Jowita Budnik była dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Mam nadzieję, że fani serialu polubią mojego bohatera, choć chłopak lubi namieszać. Według mnie scenariusz trzeciego sezonu jest najciekawszy, a zatem na widzów czeka sporo niespodzianek.

Robert Talarczyk

Może Cię zainteresować:

"Mnie tępe Ślonzoki wkur… najmocniej. Że godajom ino po ślonsku i nie chcą się uczyć" - Robert Talarczyk o "Byku", dumie i Śląsku

Autor: Marcin Zasada

15/04/2022

Kamienice w Tarnowskich Górach: ul. ks. Wajdy 5 i 7

Może Cię zainteresować:

Tarnowskie Góry śladem historii. Zobaczcie najpiękniejsze secesyjne (i nie tylko) kamienice Srebrnego Miasta

Autor: Urszula Ważna

24/04/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon