Przypomnijmy historię Alfonsa. To germańskie imię męskie zawiera w sobie dwa, lub nawet trzy pierwiastki. „Al" to „cały” (sylaba ta jest również częścią złożenia „adal”, co oznacza szlachetny ród), zaś „funs” oznacza szybkiego, chętnego, życzliwego. Słowem - imię o wydźwięku szalenie pozytywnym, optymistycznym.
Występuje w Europie od wieków, jednak szczególną popularność zdobyło w XVIII i XIX wieku za sprawą Alfonsa Marii Liguoriego, świętego kościoła katolickiego. Św. Alfons był założycielem zakonu redemptorystów (1732). Ojcowie przyczynili się do rozpowszechnienia imienia na całym świecie. Ale kościół świętych i błogosławionych Alfonsów ma więcej, bo jeszcze ośmiu. W tym męczenników. Wśród świętych Alfonsów są i XVI-wieczni Hiszpanie. I nie dziwnego, gdyż w Hiszpanii właśnie, czy może raczej w ogóle na Półwyspie Iberyjskim było to imię królewskie. Alfonsowie, zasiadący na tronach Portugalii czy Aragonii, a następnie Hiszpanii, byli bardzo liczni. Pierwszy z Alfonsów, zwany Walecznym, panował w Aragonii jeszcze w XII wieku.
Jest niejeden znany polski Alfons (przypomnijmy chociażby jeszcze jednego błogosławionego, ks. Jerzego Popiełuszkę, który na chrzcie otrzymał właśnie imię Alfons), a i śląskich również paru się znajdzie. Wymieńmy biskupa opolskiego Alfonsa Nossola (ur. 1932), Alfonsa Górnika (ur. 1886) - pierwszego polskiego prezydenta Katowic, czy Alfonsa Zgrzebnioka, jednego z bardziej znanych powstańców śląskich (ur. 1891).
Alfons? A który?
Jednak imię Alfons nadawano dzieciom z różnych warstw społecznych. Zajrzyjmy chociażby do jednej z katowickich ksiąg adresowych z lat 30. XX wieku, w której figurują na przykład:
- Alfons Poleś, robotnik
- Alfons Kramarczyk, robotnik
- Alfons Razner Alfons, kupiec
- Alfons Ogórek, robotnik
- Alfons Kramarczyk, robotnik
- Alfons Wenzel, kupiec
- Alfons Rubiniec, pielęgniarz
- Alfons Schebadh, inżynier
- Alfons Majnusz, piekarz
- Alfons Stolarz, urzędnik
- Alfons Horawa, adwokat
- Alfons Dietrich, górnik
- Alfons Nowak, robotnik
- Alfons Piec, szewc
- Alfons Wióra, strażak,
- Alfons Russek, dozorca kopalniany
- Alfons Pająk, urzędnik
- Alfons Linke, urzędnik biurowy
- Alfons Pinczawski, kolejarz
- Alfons Jeleń, hutnik
- Alfons Nowak, malarz
- Alfons Wolny, ksiądz
- Alfons Cieślik, księgowy
- Alfons Cofała, tokarz
- Alfons Próba, pomocnik naczelnika kolejowego
- Alfons Krawczyk. Alfons, rzeźnik
- Alfons Mandrys, emeryt
- Alfons Horawa, adwokat
- Alfons Mittis, , podporucznik rezerwy
- Alfons Zbyszewski, dyplomowany inżynier
- Alfons Dietrich, górnik
- Alfons Nowak, robotnik
- Alfons Piec, szewc
To próbka z zaledwie kilkudziesięciu stron tej opasłej księgi, w której liczba katowickich Alfonsów jest trzycyfrowa. Są wśród nich robotnicy, rzemieślnicy, urzędnicy, prawnicy, przedstawiciele różnych wolnych zawodów, wojskowy i ksiądz. Solidny przekrój społeczeństwa. Słowem - imię jak imię, noszone powszechnie.
Aczkolwiek już wtedy coraz mniej powszechnie.
Alfons, ty nicponiu!
Wszystkiemu winien pan Aleksander Dumas syn. Czyli nie ten od „Trzech Muszkieterów”, a od „Damy kameliowej”. W 1873 roku odbyła się w Paryżu premiera jego komedii „Monsieur Alphonse”, którą jeden ze ówczesnych warszawskich dzienników streszczał następująco:
Osnowa tego trzyaktowego dramatu jest taka: Żona szlachetnego kapitana okrętowego po jedenastoletniem szczęśliwem pożyciu małżeńskiem, znachodzi się w arcytrudnem położeniu. Przed zamążpójściem albowiem stała się ofiarą pewnego nicponia i matką córeczki, a uwodziciel nie chciał ani żenić się, ani nawet uznać dziecięcia. Ukrywa on się pod fałszywem nazwiskiem Monsieur Alphonse i ma się żenić z bogatą, ale bardzo dwuznaczną wdową, która uderzona pięknością owęj córeczki, stawia jednak warunek, żeby takowa weszła do domu jako córka. Prawdziwa matka, u której dziewczynka ta właśnie przebywa jako kuzynka, zdjęta jest najwyższą trwogą z tego powodu i decyduje się ostatecznie wyznać wszystko mężowi swemu. Ten przyjmuje wyznanie jako filozof, przebacza żonie, kładzie całą winę na niegodziwego uwodziciela i przysposabia sobie jego córkę, w skutek czego uniemożliwia się warunek, przez ową wdowę w niecnym zamiarze postawiony, a uwodziciel odbiera tym sposobem zasłużoną, chociaż lekką karę, traci albowiem tylko rękę pani Guichard, owej wdowy z majątkiem 50.000 franków rocznej renty przynoszącym.
Tytułowy bohater stanowił więc indywiduum mocno nieciekawe, będąc wprawdzie uwodzicielem, nie zaś stręczycielem. Niemniej - jako że sztuka odniosła sukces - Alphonse zapadł w pamięć jako podlec niecnie wykorzystujący płeć piękną. Autor poznańskiego tygodnika „Kłosy” wytykał Dumasowi:
(...) wlecze się po paryzkich śmieciach i zbiera tam wzory do swoich typów, wzięte z natury, to prawda, ale tak wstrętne i tak podejrzanych obyczajów, ze często sprawozdanie o jego sztukach staje się niepodobnem.
A już kilkanaście lat później znany pisarz Wiktor Gomulicki grzmiał w swoim (skądinąd cokolwiek mizoginistycznym) artykule na łamach „Kuryera Warszawskiego”:
Tam, gdzie grasują w licznych egzemplarzach tak ohydne typy, jak „Monsieur Alphonse" lub „Belami", trudno wymagać, aby i społeczność niewieścia była moralnie zdrową. Zaraza, zaszczepiona raz w organizm, szerzy się już dalej silą własnego parcia.
Z kolei autor krakowskiego „Czasu” zauważał:
Jeżeli po latach potrzeba będzie dowodzić obszernego wpływu, jaki Aleksander Dumas wywarł na społeczeństwo francuskie, a po części i na inne, pod urokiem tegoż zostające, to wystarczy wymienić tytuły kilku jego sztuk, jak La dame aux camelia, Monsieur Alphonse, Le Demi-monde. Okaże się wtedy, że imiona własne stały się generycznemi i wyrazy, stworzone dla określenia indywiduów, wprowadzonych na scenę przez autora, dostąpiły szerszego i powszechniejszego znaczenia.
Alfons, no co ty?
Już wtedy dokonywała się więc zmiana znaczenia pospolitego, a nawet czcigodnego imienia w określenie o wydźwięku pejoratywnym. Zasłużenie zresztą. Z każdym kolejnym pokoleniem będzie ubywało ludzi świadomych szczegółów z wolna popadającej w zapomnienie sztuki Dumasa. Ten jego utwór nigdy nie zdobył sobie w Polsce oszałamiającej popularności na miarę chociażby „Damy kameliowej”. A w latach, gdy o tej sztuce mówiło się więcej, co bardziej pruderyjne gazety nie publikowały nawet jej streszczeń (w stylu cytowanego powyżej). W rezultacie mało kto w Polsce tak do końca wiedział, jakim to właściwie gagatkiem był tytułowy Alfons.
Na Górnym Śląsku było nieco inaczej. Tutaj, podobnie jak i w innych częściach Niemiec, jeszcze w początkach XX wieku małych Alfonsów przybywało całkiem sporo. Wpływy polskiej kultury nie oddziaływały niszcząco na lokalne nawyki. Imię Alfons stosunkowo często nadawano nawet we wczesnych latach XX w części Śląska, która weszła w skład województwa śląskiego II RP. Z czasem jednak polska kultura i język, umacniane przez polskie szkolnictwo i ludność napływową przeważyły, a Bogu ducha winne imię Alfons podobnie jak i w całej Polsce stało się synonimem sutenera.
Może Cię zainteresować: