Kiedy dowiedzieliście się, że start rakiety z Intuition-1 i Antylopą na pokładzie opóźni się o kilka dni, to było napięcie?
Byliśmy na to gotowi. Przy startach rakiet kosmicznych to zdarza się bardzo często, ponieważ musi zgrać się wiele czynników – pogoda, warunki techniczne, zgody od instytucji odpowiedzialnych za przestrzeń powietrzną. To nie jest prosty proces. Nauczeni doświadczeniem nie pojechaliśmy do Stanów Zjednoczonych, żeby zobaczyć start rakiety, bo wiedzieliśmy, że może się to skończyć początkowym zawodem, wydłużaniem pobytu w hotelu, zmianą terminu lotu itd. Ostatecznie wyszło symbolicznie, bo Falcon 9 z Intuition-1 i Antylopą na pokładzie wystartował 11 listopada, w Narodowe Święto Niepodległości.
Jak to wygląda w praktyce – odlicza się do startu, a później ludzie rzucają się sobie w ramiona?
Odlicza się, ale nie wiadomo, czy od razu można się cieszyć. Start rakiety to dopiero pierwszy krok długiej i pełnej wyzwań misji. Teraz wszyscy z niecierpliwością czekamy, aż Intuition-1 trafi na orbitę. Prawdopodobnie nastąpi to za około tydzień.
Lot w kosmos to trochę loteria lub liczenie prawdopodobieństwa?
Trochę tak, ale w przypadku Falcona 9 współczynnik udanych lotów wynosi ponad 97 proc. Co ciekawe, dla boostera, który wynosił naszego satelitę i jednostkę obliczeniową w kosmos, był to trzynasty lot! A później bezproblemowo wylądował, więc niebawem może go czekać czternasta wyprawa.
Falcon 9 to rakieta SpaceX. Elon Musk prześcignął NASA i Europejską Agencję Kosmiczną w podboju kosmosu?
Prześcignął to dużo powiedziane. bo oczywiście starty innych rakiet także się odbywają. I to te zarówno publicznych agencji, jak i innych prywatnych firm. Pewnie najwięcej satelitów wynosi właśnie SpaceX, ale nie jest to (na szczęście!) zupełny monopol.
Czasami na niebie widać sznury Starlinków, które wysyła w kosmos SpaceX. Czy oglądamy właśnie kolejny rozdział wyścigu kosmicznego?
To element naturalnego rozwoju branży kosmicznej. Zadaniem Starlinków jest dostarczanie szybkiego internetu w każdym możliwym miejscu, a bez satelitów nie byłoby to możliwe. One wciąż są umieszczane na orbicie, ale nie są już tak widoczne, ponieważ wyposażono je w odpowiednie materiały oraz systemy kontroli orientacji, aby nie odbijały światła i nie utrudniały tym samym obserwacji astronomicznych. Niestety ze wzrostem liczby satelitów wiążą się tego typu problemy, takie jak zanieczyszczenie nieba. Ich liczba nie może przyrastać w nieskończoność, ale nie znamy jeszcze tak naprawdę granicy tego rozwoju.
Jaki jest cel współczesnego wyścigu kosmicznego, kiedyś było to lądowanie na Księżycu, dziś lądowanie na Marsie?
Właściwie lądowanie na Księżycu wciąż jest na celowniku, ponieważ od kilkudziesięciu lat nikomu nie udało się tam powrócić. Myślą o tym zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny, Indie czy Europejska Agencja Kosmiczna. Głównym celem eksploracji kosmosu jest jednak aktualnie szukanie rozwiązań, które mogą pomóc na co dzień zwykłym ludziom. Celem obserwacji nie są już wyłącznie misje szpiegowskie, ale wyciąganie innych istotnych informacji. Mamy już możliwość prowadzenia pomiarów mikroskładników w glebie poprzez obrazowania hiperspektralne, wczesne ostrzegania o kataklizmach, itd. Większość zjawisk jesteśmy w stanie szybciej (i dokładniej!) zobaczyć z kosmosu. Jeżeli zbudujemy skuteczne systemy alarmowania, to będzie to znaczny krok w rozwoju cywilizacji.
Intuition-1 to krok w tym kierunku? Za kilka tygodni przekonamy się, czy właśnie to potrafi robić.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Trzeba jednak pamiętać, że to demonstrator technologii. Naszym głównym celem są przede wszystkim testy sprzętu i algorytmów sztucznej inteligencji. Co ciekawe, dziś często nie dysponujemy odpowiednio dużymi zbiorami danych, na podstawie których moglibyśmy uczyć wykrywania konkretnych obiektów czy zjawisk przez sztuczną inteligencję. Intuition-1 ma zebrać dane, które później, za pomocą sieci neuronowych, będziemy mogli analizować na żywo na pokładzie satelity. Przetestujemy na pewno algorytmy dotyczące detekcji chmur czy wykrywania składników gleby – chcemy pokazać, że o wiele wydajniejsze jest przetwarzanie informacji bezpośrednio na orbicie, bo dzięki temu możemy otrzymywać informacje bardzo szybko, bez potrzeby pobierania setek gigabajtów danych i przetwarzania ich „ręcznie” na Ziemi. Tym na pokładzie satelity zajmie się nasz Leopard – bardzo wydajna jednostka obliczeniowa.
W tej kwestii jesteście pionierami, bo w branży kosmicznej, która wydaje się tak bardzo innowacyjna, nie wiele dotąd znalazło się zastosowań dla sztucznej inteligencji.
Jest m.in. OPS-SAT z Europejskiej Agencji Kosmicznej, czyli satelita typu „latające laboratorium”, który ma możliwość uruchomienia sieci neuronowych, ale rzeczywiście ciężko znaleźć duże satelity wykorzystujące takie technologie. W KP Labs wyjątkowe jest na pewno to, że oferujemy nie tylko algorytmy, ale sami budujemy także jednostki obliczeniowe – aktualnie w naszym portfolio znajdują się Antylopa, Leopard i Lion.
Antylopa to jednostka obliczeniowa, która teraz poleciała w kosmos w ramach testu.
Tak! Antylopa poleciała jako ładunek w ION-ie, czyli w większym satelicie. Mamy tam wgrane algorytmy dotyczące analizy telemetrii i wykrywania anomalii w sygnałach, które będziemy testować na orbicie. Leopard natomiast znajduje się wewnątrz Intuition-1, co jest bardzo ciekawe, bo mamy własną jednostkę obliczeniową w swoim satelicie i będziemy nim operować ze zlokalizowanej w Gliwicach stacji naziemnej.
Każdego dnia macie średnio około sześciu możliwości połączenia się z Intuition-1. Za każdym razem od kilku do kilkunastu minut. Algorytmy, które na pokładzie satelity mają wybierać wartościowe dane, pomogą skrócić i ułatwić ten kontakt.
Dokładnie, komunikacja z satelitami to zawsze jest spore wyzwanie. A tutaj zamiast pobierać ogromne ilości danych, będziemy mieli szybki dostęp do najważniejszych informacji. Może się zdarzyć także tak, że satelita, będąc po drugiej stronie Ziemi, zostanie zbombardowany promieniowaniem. Zanim przyleci nad Polskę, przekaże dane do analizy i ktoś je sprawdzi, minie bardzo dużo czasu. Sztuczna inteligencja powinna pozwolić na wczesne wykrycie problemów i anomalii, zrestartowanie lub nawiązanie łączności, np. przez innego satelitę.
To technologia, którą ktoś z innych firm lub agencji kosmicznych obserwuje?
Jak najbardziej. Wspominałam już o misji OPS-SAT, podczas której takie rozwiązania są testowane na orbicie. Sami robimy bardzo dużo projektów dla Europejskiej Agencji Kosmicznej z bardzo różnych dziedzin, także ze sztucznej inteligencji. Myślę, że właśnie w umiejętnym wykorzystaniu algorytmów i sztucznej inteligencji leży przyszłość tego sektora.
Dokładnie 15 projektów dla Europejskiej Agencji Kosmicznej i jeden dla NASA. Jak to się stało, że są one realizowane w Gliwicach?
Po prostu zgromadziliśmy tutaj grupę ludzi, którzy – mówiąc kolokwialnie – jarają się tym tematem i chcą rozwijać kosmos w Polsce. Kiedy dołączyłam do firmy, było nas około 30 osób. Teraz jest nas ponad 80. Paradoksalnie są tutaj dobre warunki do tego, żeby „robić kosmos”, choć liczby tego nie potwierdzają, bo wciąż dużo ludzi, zwłaszcza młodych, wyjeżdża z województwa śląskiego. Mimo to wydaje mi się, że jest tutaj duży potencjał – trzeba tylko ściągać tu wyspecjalizowanych ludzi czy zachęcać do pracy w branży kosmicznej absolwentów lokalnych uczelni, w tym Politechniki Śląskiej. Mamy dużo wspólnych możliwości działania z sektorem akademickim.
Co to za warunki? Podejrzewam, że dużo fajniej siedzi się w kawiarni w Krakowie. A spotkać się z kimś z branży łatwiej jest w Warszawie.
W Polsce nie ma zbyt wielu firm kosmicznych. Kilka lat temu przeniosłam się z Krakowa do Gliwic, bo wtedy tam nie było możliwości pracy w tej branży. Oczywiście kolejne firmy otwierają się przede wszystkim tam, gdzie są kosmiczne kierunki studiów. A my, jako KP Labs, nie dość że wybudowaliśmy w Gliwicach bardzo nowoczesny budynek ze stacją naziemną na dachu, to jeszcze stworzyliśmy faktycznie zgrany zespół.