- Oczywiście dostałem zaproszenie na spektakl „Mianujom mie Hanka” w Brukseli, jednak nie mogę niestety tam pojechać - mówi Alojzy Lysko. - Będą mnie tam reprezentować syn i córka. Natomiast na prośbę organizatorów przygotowałem krótki film na powitanie. Wyrażę w nim swoją radość, zwracam uwagę na wielki wysiłek Teatru Korez i okazaną przed kilku laty gotowość, by wystawić tę sztukę. A także podziw dla pani Grażyny Bułki za to, że opanowała ten tekst, który zaprezentowała już ponad dwieście razy. I to jak! Ona go za każdym razem przeżywa, przeżywa tak bardzo osobiście. To nie jest grane, nie jest udawane, to jest po prostu przeżywane. A wreszcie dziękuję Łukaszowi Kohutowi, który jako pierwszy śląski i polski poseł do Parlamentu Europejskiego zdobył się na wysiłek związany z tego rodzaju przedsięwzięciem.
- Narodowa pamięć polska jest pielęgnowana, wywyższana i eksponowana w życiu społecznym czasami jest aż do przesady. Natomiast naszej śląskiej pamięci się nie uznaje i nie dostrzega. Sam więc fakt, że Teatr Korez oraz pani Grażyna podjęli się przedstawić ją w formie monodramu, zasługuje w moich oczach na wielkie uznanie - dodaje Lysko.
- Ten spektakl w stolicy
Europy to z pewnością wydarzenie, z którego my, Ślązacy
powinniśmy być dumni - podkreśla autor „Mianujom mie Hanka”. 200 przedstawień w Polsce, przeważnie na
Śląsku, to już ilość, która przeradza się w jakość. Ale
„Hanka” w stolicy zjednoczonej Europy stanowi jakość
szczególną. Bardzo spodobały mi się słowa pani Bułki wywiadzie
dla „Ślązaga”, że chciałaby,
żeby nas szanowano i żebyśmy zachowywali się tak, żeby można
było nas szanować. Róbmy więc
wszystko, żeby Europejczycy nas widzieli i mieli dla nas szacunek,
na który zasługujemy dzięki swojej postawie.
Może Cię zainteresować:
„Mianujom mie Hanka” w Parlamencie Europejskim. Krok w kierunku uznania języka śląskiego
Może Cię zainteresować: