GKS Rozbark dziś ma drużynę seniorów na niemal najniższym szczeblu ligowym w Polsce, czyli w klasie B. Kiedyś jednak było zupełnie inaczej. Najpierw były złote czasy w postaci występów na poziomie III ligi, a potem był sezon, w którym bytomianie siali postrach w Pucharze Polski. Nawet słynna Wisła Kraków zebrała "lanie" od rewelacyjnej drużyny, którą wówczas prowadził Franciszek Skrzypiec.
Bytomski futbol czasy świetności już dawno ma za sobą. Wprawdzie Polonia Bytom powoli wstaje z kolan i w tym sezonie walczy o awans do Betclic I ligi, ale poza tym powodów do hurraoptymizmu jest niewiele. Szombierki Bytom i Silesia Miechowice grają na poziomie V ligi (szósty szczebel rozgrywkowy w Polsce), a pozostali walczą o punkty na poziomie A i B klasy.
W klasie B nieźle radzi sobie drużyna z Rozbarku, która ma duże szanse na awans. Dzisiaj jednak nie o teraźniejszości, a o przeszłości, która jest pełna ciekawych historii. Jedna z nich wydarzyła się w 1988 roku, a bytomski klub był rewelacją Pucharu Polski.
Najlepsi na lokalnym podwórku
Złota era GKS-u Rozbark to lata 60. Wtedy oddano od użytku stadion, z którego drużyna korzysta do dzisiaj. Za infrastrukturą poszły wyniki i przez kilka lat drużyna grała w ówczesnej III lidze. Tak było do 1970 roku. Potem już nigdy nie udało się wrócić na ten poziom rozgrywkowy. Były sezony, gdy rozbarczanie występowali w IV lidze, ale my skupimy się na rozgrywkach Pucharu Polski.
Puchar tysiąca drużyn niemal w każdym sezonie przynosi nam wielkie niespodzianki. W tym roku mamy na przykład trzecioligową Unię Skierniewice, która wyeliminowała już Motor Lublin i GKS Katowice, czyli drużyny grające w PKO Ekstraklasie. Kilka dekad temu taką rewelacją Pucharu Polski był właśnie GKS Rozbark, o którym głośno było w całym kraju.
Drużyna prowadzona przez Franciszka Skrzypca występowała wówczas w lidze okręgowej (piąty poziom rozgrywek). Sezon 1987/1988 ukończyła na ósmym miejscu, a zatem nie było przesłanek, że piłkarze z Rozbarku sprawią aż tak wielką sensację. Wyglądało jednak na to, że drużyna czuje się świetnie w formacie pucharowym.
Rozbarczanie najpierw wygrali Puchar Polski na szczeblu Podokręgu Bytom. W finale zobaczyliśmy emocjonujący dwumecz z piekarską Andaluzją. Pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a w rewanżu na własnym stadionie GKS Rozbark zwyciężył 2:1. To dało prawo gry w PP na szczeblu wojewódzkim.
Bytomianie nadal szli jak burza. Najpierw ograli Walkę Zabrze 4:2, a potem Sarmację Będzin 4:3. W finale rywalem był GKS Krupiński Suszec. Po 90 minutach było 1:1, a worek z bramkami rozwiązał się w dogrywce. Rozbark był skuteczniejszy, wygrał 3:2 i po raz kolejny mógł wznieść w górę w puchar. Można sobie tylko wyobrazić euforię piłkarzy, którzy w tym momencie wiedzieli, że zagrają na poziomie centralnym i swoje umiejętności sprawdzą na tle najlepszych drużyn w kraju.
Na początek ograli II-ligowca
Na pucharowych salonach pierwszym rywalem był Moto Jelcz Oława. Ten zespół wtedy był świeżo po awansie do II ligi, która wówczas była zapleczem ekstraklasy. Bytomscy piłkarze z ligi okręgowej byli skazywani na porażkę, ale po raz kolejny przekonaliśmy się, że w futbolu Dawid jest w stanie pokonać Goliata.
Spotkanie ułożyło się znakomicie dla gospodarzy. GKS Rozbark już w czwartej minucie wyszedł na prowadzenie, a gola strzelił Joachim Knop. Kopciuszek na tym nie poprzestał, bo w 31. minucie prowadzenie podwyższył Henryk Bednik. II-ligowiec był na kolanach, ale miał jeszcze sporo czasu, aby odwrócić losy i uniknąć kompromitacji.
Zespół z Oławy po przerwie był w stanie odpowiedzieć tylko jednym trafieniem. Rozbark wygrał i awansował do następnej rundy Pucharu Polski. Jak możemy przeczytać w archiwalnym numerze "Życia Bytomskiego", bytomianie wystąpili wtedy w składzie: Joachim Harnot - Henryk Pietras, Stanisław Gawron, Henryk Bednik, Piotr Cierniak, Marian Respondek, Dariusz Kossowski, Zdzisław Warzecha, Dariusz Boguszewski, Joachim Knop, Lotar Wolnik. Na boisku pojawili się także Krzysztof Góra i Krzysztof Bastek, a na ławce rezerwowych pozostali Jan Dramski i Adam Żaba.
"W następnej rundzie los przeznaczył Rozbarkowi beniaminka I-ligi Wisłę Kraków. Mecz odbędzie się 3 sierpnia o godzinie 17:00" - mogliśmy przeczytać na końcu artykułu w "ŻB".
Możliwość zmierzenia się z tak zasłużonym klubem, było już czymś wielkim. Cały Rozbark żył nadchodzącym hitem. Pewnie tylko nieliczni wierzyli, że uda się utrzeć nosa drużynie, która reprezentowała dzisiejszą ekstraklasę.
Wisła Kraków na kolanach!
Wisła Kraków w 1988 roku wychodziła z poważnego kryzysu. Zasłużony klub spędził cztery lata w II lidze, co dla kibiców było bardzo trudnym czasem. Awans z drugiego miejsca i po barażu z Górnikiem Knurów w sezonie 87/88 dawał nadzieję, że "Biała Gwiazda" najgorsze ma już za sobą.
Krakowianie nie zlekceważyli rywala z Bytomia. Przyjechali w niemal najmocniejszym składzie. Pierwsze dwadzieścia minut zwiastowało pogrom. Różnica klas była widoczna gołym okiem, a Wisła po siedemnastu minutach prowadziła 2:0. Najpierw piłkę w bramce umieścił Marek Świerczewski, a pięć minut później na 2:0 trafił Artur Bożek.
"Krakowianie wystąpili praktycznie w najsilniejszym składzie, bez kontuzjowanego Leszka Lipki, ale z pozyskanym z radomskiej Broni Arkadiuszem Wołowiczem. Po 18 minutach gry celne trafienia Świerczewskiego i Bożka, prowadzili 2-0 i wydawało się, że odniosą łatwe zwycięstwo. I pewnie by tak było, gdyby podopieczni Aleksandra Brożyniaka nie zaczęli lekceważyć rywali, grać na „stojąco”. Spotkała ich za to surowa kara" - pisało w pomeczowej relacji "Echo Krakowa".
Rozbarczanie nie podłamali się po stracie dwóch bramek. Krew poczuli na osiem minut przed przerwą. Kontaktowego gola strzelił Joachim Knop. Po zmianie stron wynik długo się nie zmieniał aż przyszła 78. minuta. Lotar Wolnik pokonał Roberta Gaszyńskiego, który miał w dorobku wicemistrzostwo Europy w kategorii U-18.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, a w niej GKS Rozbark był do bólu bezlitosny. W 97. minucie drugiego gola strzelił Wolnik. W 110. minucie na 4:2 trafił Dariusz Boguszewski. Ogromna sensacja stała się faktem. Wielka Wisła wyjeżdżała z Bytomia z podkulonym ogonem. Słynni piłkarze, jak Marcin Jałocha, Kazimierz Moskal, Marek Motyka, Dariusz Wójtowicz, czy Marek Świerczewski zostali ośmieszeni przez piłkarzy, dla których futbol był dodatkiem do życia codziennego, a wielu z nich na co dzień pracowało w kopalni.
"Przykrą niespodziankę sprawiła Wisła Kraków, która została wyeliminowana przez zespół klasy okręgowej Rozbark Bytom. W regulaminowym czasie mecz zakończył się wynikiem 2:2. Prowadzenie dla wiślaków zdobył w 12 min. Świerczewski, a w 17 min. Bożek strzelił druga bramkę. Krakowianie mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku, jednakże nie potrafili ich wykorzystać. Ambitnie walczący gospodarze nie dali jednak za wygraną. W 33 min. Knop zdobył gola dla Rozbarku, a w 78 min. wyrównał Wolnik. Bytomianie grali bardzo ambitnie, stosując pressing na całym boisku W dogrywce lepszy okazał się Rozbark. W 97 min. Wolnik zdobył ponownie gola, a wynik meczu na 4:2 ustalił Boguszewski w 110 min. Krakowianie nie byli już w stanie odrobić strat" - komentowała "Gazeta Krakowska".
GKS Rozbark w słynnym meczu zagrał w składzie: Joachim Harnot - Henryk Pietras, Stanisław Gawron, Piotr Cierniak (75. Marek Kozioł), Henryk Bednik, Dariusz Boguszewski, Zdzisław Warzecha, Marian Respondek, Dariusz Kossowski (86. Krzysztof Bastek), Lotar Wolnik, Joachim Knop.
Tak blisko kolejnej sensacji
Pucharowa przygoda wciąż trwała, a awans do III rundy rozbudził apetyty rozbarskich kibiców i piłkarzy. Mecz z Wisłą przyciągnął na trybuny 3 tysiące kibiców, choć można przypuszczać, że było ich znacznie więcej, a do mediów podano jedynie oficjalną statystykę. Obiekt w Rozbarku nie miał wówczas miejsc siedzących. Taka sama frekwencja była także dwa tygodnie później, gdy przyjechał Piast Gliwice.
Teoretycznie miało być łatwiej. Gliwiczanie grali bowiem w II lidze, a GKS Rozbark przecież niedawno wyeliminował Moto Jelcz Oława z tego samego poziomu rozgrywkowego. Spotkanie było niezwykle zacięte. Po 90 minutach było 0:0. Dogrywka także nie przyniosła bramek. Wszystko miało się rozstrzygnąć w rzutach karnych, które rozgrywano już o zmroku.
Konkurs jedenastek to w dużej mierze loteria. Niestety, tym razem los sprzyjał rywalowi. Piast był górą i zwyciężył 3:2. Piękny sen GKS-u Rozbark właśnie się zakończył, choć podopieczni Franciszka Skrzypca mogli być z siebie dumni. Rzadko się bowiem zdarza, aby przedstawiciel ligi okręgowej doszedł w Pucharze Polski aż tak daleko.
Co ciekawe, po meczu z Piastem w mediach nie było zgodności na temat gry drużyny z Bytomia. Jej styl gry został dość mocno skrytykowany w "Sporcie". Dziennikowi sportowemu odpowiedziało potem "Życie Bytomskie".
"Cóż można powiedzieć o tym meczu? Ano to, że przez 3/4 gry akcja toczyła się pod bramką gliwiczan, że o wiele więcej pracy miał bramkarz gości, a rozbarczanie kilkakrotnie byli o włos od zdobycia upragnionej bramki. Dwa razy słupek i raz poprzeczka sprawiły, że nie było goli. Rzecz inna, że gospodarze grali w wielkim napięciu, że wiele jeszcze muszą popracować nad swoją techniką, ale przecież pokazali, że nawet okręgówka może sięgać po najwyższe trofea i to bez kompleksów. Trudno się zgodzić z opiniami niektórych sprawozdawców, jak choćby z katowickiego 'Sportu', określających ten mecz jako mizerię czy pańszczyznę. Do kogo należałoby mieć pretensje? Do Rozbarku czy do Piasta od lat walczącego o wejście do ekstraklasy. Piłkarze GKS Rozbark zasłużyli na najwyższe uznanie za wolę walki i upór. Drużyna prowadzona przez trenera Franciszka Skrzypca weszła na dobrą drogę. Brawo, tak trzymajcie chłopcy! Za rok znów będzie Puchar Polski" - komentował bytomski tygodnik.
Rozbarczanom przeszedł koło nosa kolejny hit. Piast w następnej rundzie trafił na GKS Katowice, który sezon 1988/1989 ukończył z tytułem wicemistrza Polski. Katowiczanie wygrali 2:1, a z Pucharem Polski pożegnali się dopiero na etapie półfinału, w którym lepsza była Legia Warszawa.
GKS Rozbark skupił się na rozgrywkach ligowych. W okręgówce wprawdzie nie udało się wywalczyć awansu, ale został zrealizowany cel minimum, czyli utrzymanie. W kolejnych latach bytomski klub już nie powtórzył tak dobrych wyników w Pucharze Polski, choć w sezonie 2010/2011 udało się dołożyć do gabloty trofeum za wygranie tych rozgrywek na szczeblu Podokręgu Bytom.
Może Cię zainteresować:
Odrobina Hollywood w Bytomiu. Słynny napis ROZBARK wraca na swoje miejsce
Może Cię zainteresować:
Nowe życie dla KWK „Bobrek”? Wykorzystanie ciepła z wód dołowych, ale też magazyny broni i leków
Może Cię zainteresować: