Amerykański sen chłopaka z Bielszowic. Mateusz Bogusz przyćmił nawet Leo Messiego

Mateusz Bogusz wybił się jako zawodnik Ruchu Chorzów. Pochodzi jednak z Rudy Śląskiej, za bajtla uganiał się za piłką na podwórku w Bielszowicach, a jego pierwszym klubem jest Gwiazda Ruda Śląska. Dziś może się pochwalić, że jego kolegami są Giorgio Chiellini czy Olivier Giroud. Mało tego, przez wiele tygodni Lionel Messi oglądał jego plecy w klasyfikacji strzelców.

Fot. Instagram/Mateusz Bogusz
Na zdjęciu: Mateusz Bogusz

Kiedy w sierpniu 2001 roku przychodził na świat, Lionel Messi pokonywał kolejne szczeble w hierarchii FC Barcelony. Argentyńczyk oficjalnie zadebiutował w pierwszym zespole 16 października 2004 roku. Mateusz Bogusz wtedy miał trzy latka. Mieszkał w Rudzie Śląskiej, a dokładniej w dzielnicy Bielszowice. W tamtym czasie raczej nikomu nie przeszło przez głowę, że wiele lat później będą ze sobą rywalizować, a rudzianin przez długi czas będzie częściej chwalony niż jeden z najlepszych piłkarz w historii.

Amerykański sen w rudzkim wydaniu

Major League Soccer to jedna z najpopularniejszych lig piłkarskich spoza Europy. Amerykanie wprawdzie od kilku lat mają poważną konkurencję w postaci Arabii Saudyjskiej, ale wciąż potrafią sprowadzić do siebie wielkie gwiazdy. To właśnie w USA ostatnie lata kariery postanowił spędzić Lionel Messi. Wybrał Inter Miami, którego właścicielem jest legendarny David Beckham.

Do amerykańskich klubów regularnie trafiają także Polacy. Ostatnio gwiazdą numer jeden bezsprzecznie jest Bogusz. 23-latek w marcu ubiegłego roku został zawodnikiem Los Angeles FC. Za nim były mniej lub bardziej udane pobyty w hiszpańskich UD Logrones i UD Ibiza oraz angielskim Leeds United.

Synek z Rudy Śląskiej początek miał całkiem niezły. W 33 meczach strzelił trzy gole, często był chwalony i zyskał sobie wielu fanów w Los Angeles. To jednak był przedsmak tego, co zaczął pokazywać w obecnym sezonie. Dziś Bogusz jest gwiazdą i to nie tylko "Miasta Aniołów", ale także całej MLS.

Trudno się dziwić, bo statystyki rudzianina są imponujące. W lidze strzelił już 14 bramek i do tego dołożył pięć asyst. Kilka dni temu z drużyną sięgnął po Puchar USA. Przez długi czas w jego cieniu był wspomniany już Messi. Nawet teraz obaj zawodnicy idą łeb w łeb i mają tyle samo bramek w klasyfikacji strzelców.

Argentyńczyk jednak długo miał problemy zdrowotne. Z tego powodu opuścił wiele meczów. Pewnie za chwilę to Bogusz będzie oglądać jego plecy, gdy wybitny piłkarz zacznie regularnie strzelać gole. Nie zmienia to faktu, że w przyszłości będzie miło wspominać fakt, że przez wiele tygodni to on miał na koncie więcej bramek niż wielokrotny zdobywca Złotej Piłki.

W reprezentacji falstart

W amerykańskich mediach wiele było zachwytów nad Boguszem i pewnie wiele jeszcze będzie. W tym sezonie nie tylko strzela dużo, ale też jego bramki często są nieprzeciętnej urody. A przecież wiadomo, że Amerykanie uwielbiają wszystko, co jest spektakularne. Bardzo szybko wpadają w euforię i darzą miłością ludzi, którzy czymś się wyróżniają na tle innych.

W Polsce długo z dystansem podchodzono do osiągnięć 23-letniego ofensywnego pomocnika. Dopiero od niedawna na sile zaczęły przybierać głosy, że nadszedł najwyższy czas, aby Michał Probierz wysłał powołanie do Los Angeles. Selekcjoner w końcu się skusił i Bogusz przyjechał na wrześniowe zgrupowanie.

W pierwszym meczu Ligi Narodów ze Szkocją (3:2) nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Kilka dni później od razu wskoczył do pierwszej jedenastki. Przeciwko Chorwacji (0:1) przebywał na boisku do 62. minuty i... tyle można powiedzieć o jego występie. Gwiazda MLS nie błyszczała na stadionie w Osijeku. Wielu ekspertów uznało, że był jednym z najsłabszych graczy na boisku.

Bogusz miał trochę pecha. Chorwaci stłamsili Biało-Czerwonych. To nie było spotkanie, w którym gracze ofensywni mogą pokazać swoje największe atuty. Zamiast kreować sytuacje bramkowe Robertowi Lewandowskiemu, przeważnie musiał harować w obronie.

- Nie zawsze dostawałem piłkę i nie zawsze schodziłem po nią w odpowiednim momencie. Ciężko to oceniać, ale z Robertem Lewandowskim nie rozumieliśmy się. Mam nadzieję, że ze zgrupowania na zgrupowanie będzie coraz lepiej - szczerze podsumował swój występ.

Czy Probierz będzie nadal go powoływać, przekonamy się w kolejnych miesiącach. Debiut nie wypadł najlepiej, ale pamiętajmy, że to 23-letni piłkarz, który wciąż się rozwija. Piotr Zieliński też potrzebował dużo czasu, zanim stał się jednym z liderów drużyny narodowej.

Krzywy dom w Rudzie Śląskiej

"Pochodzę z małej, polskiej miejscowości Ruda Śląska w województwie śląskim (po angielsku Silesia). Jest to miasto i region, którego w żaden sposób nie można porównać do Los Angeles i Kalifornii. Znajduje się tam kopalnia węgla, życie płynie spokojnie, a ludzie są pracowici i skromni. Piłka nożna jest tam bardzo popularna. Na całym Śląsku i w jego stolicy Katowicach jest mnóstwo klubów piłkarskich, a 5-6 z nich występuje w najwyższych rozgrywkach ligowych w Polsce. W mojej rodzinnej miejscowości każdy kocha futbol – obojętnie czy objawia się to poprzez chodzenie na mecze czy też niekończące się dyskusje na temat piłki – ta gra jest po prostu wszędzie".

Tak zaczyna się tekst, który 26 maja pojawił się na oficjalnej stronie Los Angeles FC. To swego rodzaju autobiografia. Bogusz obszernie opisuje swoje życie, a sporo miejsca poświęca dzieciństwu i pierwszym krokom w piłkarskiej karierze.

W Rudzie Śląskiej mieszkał w dzielnicy Bielszowice. Odziedziczył sportowe geny. Jego mama i babcia grały w piłkę ręczną. Ojciec i wujek byli piłkarzami. Piotr Bogusz (ojciec Mateusza) najwyżej miał okazję występować w IV lidze. Jego klubem był Wawel Wirek. Z czasem postanowił zostać trenerem. Ukończył katowicki AWF, zyskał niezbędne uprawnienia i zaczął szkolić młodzież w Gwieździe Ruda Śląska. Mateusz jest wychowankiem tego klubu.

- Byłem jego szkoleniowcem, ale prowadziłem wówczas dwa lata starszy rocznik. Miał fajną możliwość rozwijania się ze starszymi chłopakami. To była mocna drużyna. Niektórzy byli lepsi od Mateusza, ale w tym wieku nie zawsze ci „lepsi” zachodzą dalej. Trzeba mieć zapał, chęci - mówił ojciec Bogusza w portalu junior.weszlo.com.

Zawodnik Los Angeles FC szybko wpadł w oko silniejszemu klubowi. W 2011 roku trafił do Ruchu Chorzów. Tam rozwijał swój talent i bardzo szybko zadebiutował w pierwszej drużynie. Miał 16 lat i 194 dni, gdy po raz pierwszy wystąpił w seniorach "Niebieskich". Tutaj także długo nie zagrzał miejsca, bo wyłapali go skauci Leeds United. Dziś w Ruchu z młodzieżą pracuje jego ojciec.

Wróćmy jeszcze na moment do Rudy Śląskiej. W mediach hitem była jedna z niedawnych wypowiedzi Piotra Bogusza o rodzinnym domu, który doświadczył szkód górniczych. Ludzie ze Śląska od razu zrozumieją.

- Już przy wejściu do budynku czuć, jak znosi na prawą stronę. Zupę do talerza nalewaliśmy tylko do połowy, w przeciwnym razie wylałaby się na stół. Pod meble trzeba było coś podstawiać, żeby się nie przewróciły. Ale przynajmniej Mateusz łatwiej uczył się tam chodzić. W jednym miejscu podłogi następuje mocny przechył. Puszczało się tam Mateusza, nabierał rozpędu i leciał - wspominał pan Piotr w "Przeglądzie Sportowym".

Kolega Chielliniego i Giroud

Bogusz miał to szczęście, że jego rodzice także byli związani ze sportem przez całe życie. Kiedy trafił do Ruchu Chorzów, na treningi często musiał jeździć sam. Wszystko po to, aby już uczyć się samodzielności. Nie był jednak grzecznym dzieckiem, które pokornie słuchało się swoich bliskich.

"W dzieciństwie często miałem na pieńku z moim tatą. Nie byłem łatwym dzieckiem, dlatego tata chciał mnie trzymać w ryzach. W tamtym okresie nie chciałem się go słuchać, ale dziś zdaję sobie sprawę, jak wielki miał wpływ na moje życie. Zawsze próbował mnie uspokajać i dzielił się uwagami na temat tego co można, a czego nie powinno się robić. Nie zawsze się z nim zgadzałem, ale pewnego dnia naszła mnie taka refleksja: Wiesz co? On miał rację!" - przyznał po latach Mateusz we wspomnianej już autobiografii na stronie LAFC.

Początkowo w jego karierze wszystko toczyło się szybko i idealnie. Kłopoty zaczęły się po wyjeździe z Polski. W Leeds miał problemy, aby na stałe przebić się do pierwszego składu. Cały czas mówiło się, że to wielki talent, ale to nie miało przełożenia na minuty na boisku. W Anglii zyskał jedną bezcenną rzecz. To tam współpracował ze słynnym Marcelo Bielsą, który odcisnął swoje piętno na wielu gwiazdach futbolu.

Bogusz z czasem doszedł do wniosku, że czas na zmiany. Pierwsze wypożyczenie do UD Logrones było niewypałem. Grał częściej, ale trafił do przeciętnego zespołu. Zwrócił jednak na siebie uwagę w Hiszpanii, a to zaowocowało, że potem sięgnęła po niego drużyna z Ibizy. Trafił do raju, w którym jednak musiał uważać, aby futbol nie zszedł na dalszy plan. Piękne kobiety, plaże, kolorowe drinki... Tego wszystkiego było pełno dookoła, co wiązało się ze sporym ryzykiem w przypadku młodego piłkarza.

Bogusz grał często i bardzo dobrze. Nagle jednak wszystko wywróciło się do góry nogami. W styczniu 2022 doznał bardzo poważnej kontuzji. Szybko okazało się, że zerwał więzadło krzyżowe przednie. Dla piłkarza to koszmar, a tego typu uraz przedwcześnie zakończyły wiele karier.

- To było w meczu Ibizy przeciwko Maladze. Mateusz starł się z rywalem w sytuacji jeden na jeden. Przeciwnik się przewrócił, a Mati nad nim przeskoczył. Pech chciał, że upadając, źle postawił nogę. Kolano się podkręciło i poszło więzadło. Tę sytuację mam do dziś przed oczami. Jak to zobaczyłem, od razu powiedziałem do żony: to koniec. A jak lekarz go opatrzył i ponownie wpuścili na boisko, to już wyszedłem z pokoju. Wiedziałem, że to nie ma sensu - wspomina ojciec.

Bogusz zacisnął zęby i zaczął pracować, by jak najszybciej wrócić na boisko. To się udało, a potem przyszła oferta ze Stanów Zjednoczonych. Kiedy przychodził do Los Angeles FC, to dzielił szatnię z Giorgio Chiellinim i Carlosem Velą. Dziś może się pochwalić, że jego kolegami są m.in. Hugo Lloris, czy Olivier Giroud. Całkiem nieźle, jak na chłopaka, który przed laty uganiał się za piłką na bielszowickim podwórku.

Na zdjęciu: Erling Haaland i Jonatan Braut Brunes

Może Cię zainteresować:

Erling Haaland, światowej sławy piłkarz, kibicem Rakowa Częstochowa? To nie jest żart

Autor: Robert Czykiel

27/09/2024

Okładka Mundo Deportivo po meczu FC Barcelona - GKS Katowice

Może Cię zainteresować:

Latające poduszki, uciekający działacze i tajemnicza propozycja. Czyli jak GKS Katowice prawie ośmieszył FC Barcelonę

Autor: Robert Czykiel

14/09/2024

Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Może Cię zainteresować:

Problemy Arkadiusza Milika w Juventusie. Czeka go walka o polisę na przyszłość

Autor: Robert Czykiel

21/09/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon