Mieszkaniec Śląska pozwał prezydenta
W lipcu 2020 roku Gerard Weychert złożył pozew przeciwko Andrzejowi Dudzie, w którym zarzucił prezydentowi naruszenie zasad praworządności i spowodowanie chaosu prawnego w Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. W pozwie była też mowa o negatywnych skutkach połączenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Weychert uzasadniał, że postępowanie głowy państwa, a zwłaszcza naruszenie porządku konstytucyjnego, uniemożliwia mu realizowanie praw obywatelskich. Zażądał przeprosin i wpłaty 5 tys. zł zadośćuczynienia na cele społeczne. Ponadto sąd miałby zakazać Andrzejowi Dudzie
- dokonywania jakichkolwiek dalszych zachowań, które naruszałyby zasady demokratycznego państwa prawa, z jednoczesnym zobowiązaniem do podejmowania działań zmierzających do ochrony porządku konstytucyjnego w Rzeczpospolitej.
Sąd oddalił pozew. Duda nie musi przepraszać
Sędziowie Sądu Okręgowego w Rybniku, gdzie pierwotnie trafił pozew, stwierdzili, że Prezydent RP jest wyłączony spod jurysdykcji sądów powszechnych. Inaczej uznał Sąd Apelacyjny w Katowicach, który nakazał rozpatrzyć sprawę. Finalnie pozew skierowano w 2021 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie. Sędziowie nie spieszyli się jednak z terminem rozprawy, który wyznaczono dopiero na maj 2024 r.
W czwartek 23 maja 2024 r. zapadł wyrok w sprawie. Sąd oddalił pozew powoda jako bezzasadny i nakazał mu poniesienie kosztów procesu. O decyzji sądu w Warszawie jako pierwsza poinformowała ,,Rzeczpospolita", która cytuje uzasadnienie wyroku.
- Prawo do życia w demokratycznym państwie prawa ma charakter dobra wspólnego dla wszystkich obywateli, ale już nie dobra osobistego. Wpływa ono na jakość ludzkiego życia, ale jednak pochodzi z "zewnątrz". Dlatego powództwo podlegało oddaleniu - stwierdziła sędzia Magdalena Antosiewicz.