Kiedy schodzi z siedziby Blees na piętrze do przeszklonej części biurowca w kompleksie „Nowe Gliwice”, gdzie inżynierowie i informatycy pracują nad „bebechami” autonomicznego busa, automatycznie włącza mi się stereotyp: niemożliwe, żeby ta piękna, elegancka dziewczyna z idealnie ułożonymi włosami, hipnotyzującymi błękitnymi oczami była dyrektorką zarządzającą start-upu, który ma ambicję zmienić świat. Ale szybko doprowadzam się do porządku, bo zaczynamy rozmawiać (i to przed kamerą) o futurystycznym busie, który stoi za nami. Martyna Wiśniowska, CEO gliwickiej firmy Blees, wie o nim wszystko. Kompetentnie, zrozumiale wyjaśnia zasadę działania pojazdu, który bez kierowcy ma wozić pasażerów w polskich miastach.
Wiśniowska jest absolwentką Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, Wydziału Ekonomii oraz Wydziału Zarządzania, kierunek Biznes Międzynarodowy, ze specjalizacją Corporate Management (studiowała w latach 2010-2015). Co ciekawe, wbrew coraz częstszej ścieżce kariery, studia idealnie odpowiadają jej obecnej pracy, bo zajmuje się właśnie zarządzaniem, a jej firma prowadzi biznes na terenie Polski, jednak planuje sprzedaż swojego produktu również w innych państwach Europy.
- Popularne jest stwierdzenie, że na studiach uczy się rzeczy, których potem nigdy się nie wykorzystuje. Ja mam poczucie, że akurat z tych studiów wyniosłam dużo wiedzy, z której korzystam teraz w pracy – mówi Wiśniowska.
Kariera w świecie nowych technologii
Od początku jej kariera była związana ze światem nowych technologii. W 2015 r. zaczęła pracę w niewielkim software house Positive Power w Gliwicach, w dziale sprzedaży zagranicznej. Po niespełna trzech latach trafiła do Future Processing, wielkiej, również gliwickiej, firmy IT, gdzie była Product Managerem.
- Wtedy moja ścieżka zawodowa zaczęła bardziej łączyć się z tworzeniem nowych produktów, z analizą ich wdrażania, również rynkową. To było zdecydowanie coś, co mnie interesowało, zwłaszcza ten pierwszy etap, kiedy powstaje wizja, tworzy się pomysł na produkt. Zawsze mnie fascynowało określanie potrzeb grupy docelowej i sposobów wprowadzania nowego produktu na rynek oraz analizowanie, czy się on sprzeda. Jeden aspekt to stworzyć przełomowy produkt, który jest innowacyjny i wszyscy się nim zachwycają a drugi, bardzo istotny, to aby zrobić z tego biznes i prowadzić firmę, która jest zyskowna, rozwija się i jest ciekawym miejscem dla pracowników. Te dwa obszary działania firmy technologicznej muszą zawsze iść ze sobą w parze, co jest wyzwaniem – wyjaśnia Martyna Wiśniowska.
Kolejny przystanek w jej karierze to był już Blees. Jak sama mówi, miała szczęście - choć nie lubi używać tego terminu (- Myślę, że kobiety często mają tendencję deprecjonowania swoich osiągnięć, mówiąc, że im się coś „udało”), że pomysłodawca firmy Blees zaczął zbierać ludzi, żeby tę inicjatywę rozwijać. – Mieliśmy okazję się spotkać, porozmawiać i bardzo mnie ten temat zafascynował, chciałam być częścią firmy, która nie tylko tworzy coś nowego i oczywiście ma ambitne cele aby zbudować duży biznes, ale przede wszystkim ma wizję zmiany życia ludzi. To było dla mnie zdecydowanie kluczowe, że tworzymy produkt, chcemy osiągnąć sukces, ale z tyłu głowy mamy to, że robimy coś, co jest po prostu dobre dla ogółu. To bardzo motywuje do pracy – tłumaczy Wiśniowska.
W Blees Martyna jest od początku istnienia firmy, choć sama określa ją jako start-up. Zaczęła pracę w styczniu 2019 r. na stanowisku Product Managera. Po dwóch latach została Head of Business Development, a Dyrektorem Generalnym (Chief Executive Officer) mianowano ją w grudniu 2021 roku. Nie była to więc błyskawiczna kariera. – Stopniowo dostawałam coraz większy zakres obowiązków – dodaje Martyna. Od razu przyznaje, że nie było jej łatwo, bo pracę w Blees zaczęła od współpracy z wymagającą osobą, mającą bardzo duże doświadczenie. – Musiałam dołożyć starań, żeby spełniać oczekiwania, osiągać zamierzone cele, zwłaszcza że praca w start-upie jest bardzo dynamiczna i mocno angażująca. Do tej pory praca w Blees nie jest dla mnie tylko wycinkiem życia. Wręcz przeciwnie, gdy dzieją się wspaniałe rzeczy, realizujemy na przykład istotny etap w projekcie, powstaje pojazd, to trudno mi jest powstrzymać emocje, złapać dystans. Wydaje mi się, że ludzie spędzają tyle czasu w pracy, że jest kluczowe, by ta praca jednak w jakimś stopniu spełniała nasze pasje, motywowała nas. U mnie na szczęście właśnie tak jest – mówi CEO Blees.