– Budujemy autostrady dla ludzi, drogi ekspresowe dostępne dla ludzi. Ta droga, z północy na południe, była dla mieszkańców po prostu koszmarem. Przez lata podróżowało się tutaj fatalnie, było bardzo dużo wypadków, bardzo dużo wypadków śmiertelnych i żaden rząd przed nami nie mógł w odpowiednim czasie dokończyć tych wszystkich odcinków A1 – mówił w czwartek (11 maja) premier Mateusz Morawiecki informując o zakończeniu prac na 24-kilometrowym odcinku tej trasy od Piotrkowa Trybunalskiego do Kamieńska (woj. łódzkie).
Minister mówi „można płynnie przejechać”. Drogowcy mówią „zwolnij”
- Oznacza to, że można już płynnie przejechać autostradą od Morza Bałtyckiego aż do granic z Czechami z dopuszczalną prędkością 140 km/h – stwierdził minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
- Cieszę się, że mamy do czynienia z nową arterią komunikacyjną, która otwiera nowe perspektywy gospodarcze, znakomite perspektywy handlowe. Taka droga zwiększa możliwości handlowe i rozwojowe dla Rzeczpospolitej – dodał szef rządu.
Można
oczywiście dyskutować na ile 24 km pełnowartościowej autostrady
faktycznie czyni nową jakość w skali całego liczącego
560-kilometrów jej przebiegu od Bałtyku po Czechy (przy
okazji warto dodać, że większość budowy zakończono jeszcze
przed objęciem władzy przez obecną ekipę w roku 2015). Dyskusji
nie podlega natomiast fakt, że autostradą A1 nie da się z
dopuszczalną prędkością 140 km/h przejechać
od Bałtyku do czeskiej granicy w Gorzyczkach. Nie da się przede
wszystkim z tego powodu, że na 16-kilometrowym odcinku trasy między
Piekarami Śląskimi, a Pyrzowicami Generalna Dyrekcja Dróg
Krajowych i Autostrad wprowadziła ograniczenie prędkości do 110
km/h oraz 80 km/h. O czym oficjalnie poinformowała w styczniu tego
roku uzasadniając to występującymi tam nierównościami
nawierzchni (określanymi
przez kierowców mianem „fal Dunaju”).
I
do tej pory ten stan rzeczy nie uległ zmianie.
"Fale Dunaju" znikną najwcześniej w połowie dekady
Owe nierówności mają szansę zniknąć najwcześniej w połowie dekady za sprawą przygotowywanego obecnie programu naprawczego. Tego samego dnia, gdy rząd chwalił się oficjalnym zakończeniem budowy całej A1 katowicki oddział GDDKiA raportował zresztą na jakim etapie są przygotowania do powstania ekspertyzy i programu naprawczego dla odcinka A1 między Piekarami Śląskimi, a Pyrzowicami.
Do tej pory, jak informuje GDDKiA, ukończono pomiary laserowe i nalot dronem, aby pozyskać dane wysokościowe do inwentaryzacji. Zakończono także pomiary geodezyjne dla wszystkich obiektów mostowych, a wyniki poddawane są analizie.
- Realizuje się też część rysunkowa uwzględniająca zebrane odczyty. W kwietniu ruszyły pełne pomiary i badania diagnostyczne nawierzchni. Kontynuowana jest inspekcja obrazowa kanalizacji deszczowej. Trwają prace związane z realizacją badań geotechnicznych – próbnych odwiertów – wyliczają drogowcy.
Wartość umowy podpisanej z realizującym opracowania i badania katowickim biurem projektowym TRAKT wynosi prawie 10 mln zł.
- Opracowania projektowe powinny zostać zakończone na początku 2024 r. Rozpoczęcie prac naprawczych w terenie możliwe będzie po wyłonieniu wykonawcy w przetargu – podaje GDDKiA.
Może Cię zainteresować: