Barbie w męskim świecie. Małgorzata Wiśniewska-Wilk, prezeska GKS Czarni Bytom

Nie szata zdobi człowieka. Kreuje za to pierwsze wrażenie wizualne. Często tendencyjne. Bo tu, w Bytomiu - zestawienie słów klub judo, męski świat, spódniczka mini i pani prezes przerwało wiele przyjętych dotąd schematów. Poznajcie Małgorzatę Wiśniewską-Wilk, prezeskę klubu judo GKS Czarni Bytom.

Judo w Bytomiu narodziło się w 1966 roku. To właśnie wtedy Józef Wiśniewski założył pierwsze miejsce w mieście, gdzie można było uprawiać ten sport. Kilka lat później na świat przyszła jego córka. Można więc stwierdzić, że GKS Czarni Bytom życiu Małgorzaty Wiśniewskiej-Wilk czynnie towarzyszy już od samego początku. Dziś, z pasją i zaangażowaniem, w odpowiedzialnej roli prezesa Małgorzata pielęgnuje klubowe wartości, którymi kierował się jej ojciec. A wszystkie kontrowersje związane z wyglądem zostawia daleko w tyle.

Małgorzata Wiśniewska-Wilk. Barbie w męskim świecie

W ujęciu bardzo stereotypowym osoba związana z szeroko rozumianym zarządzaniem w sporcie to oczywiście mężczyzna. Najlepiej czynnie związany z konkretną dyscypliną. Tak jest m.in. w Polskim Związku Judo. Także na szczeblu lokalnym w tej sztuce walki kobiecą listę wypełniają wyłącznie utalentowane zawodniczki. Zanim Małgorzata Wiśniewska-Wilk podjęła decyzję o powrocie do rodzinnej miejscowości, nikt nie przypuszczał, że kluczowe dla klubu stanowisko może w ogóle objąć kobieta.

- Klub jest moją miłością. Spędziłam tu szczęśliwe dzieciństwo. Kiedy zaczęto do mnie dzwonić, że tutaj nie dzieje się najlepiej, to parę miesięcy trwało przekonywanie, żebym przyjechała na zebranie zarządu. Gdy pojawiłam się wreszcie na zebraniu, stwierdziłam, że jak tutaj nie zainwestuję mojego czasu, to może faktycznie być coraz gorzej… - wspomina Małgorzata Wiśniewska-Wilk.

Na pierwsze sugestie związane z koniecznością zmiany garderoby po ewentualnym objęciu stanowiska nie trzeba było czekać długo. Niektórzy członkowie dawnego zarządu jednak wsparli jej kandydaturę, nawet w minispódniczce. Małgorzata Wiśniewska-Wilk usłyszała, że ma po prostu pozostać sobą.

- Na wyborach prezesa klubu pojawiłam się w spodenkach i w bluzce z wyciętymi plecami, więc niezbyt odpowiednio do okazji - przyznaje Małgorzata. - Przyszłam tak ubrana celowo. Chciałam pokazać, że właśnie taka jestem. Jeżeli mnie taką chcecie, to mnie wybierajcie. Bo ja tego nie mam zamiaru zmieniać. Mój styl to jest coś co mi się podoba. Lubię podkreślać swoją figurę. Nie będę się tego wstydzić i wchodzić w rolę kogoś, kim nie jestem - przyznaje prezeska GKS Czarni Bytom.

Po objęciu nowej funkcji, ku zaskoczeniu sceptyków, Małgorzata Wiśniewska-Wilk po prostu wzięła się do roboty. W męski sportowy świat weszła na wysokich platformach, z dekoltem i tatuażami. Oczywiście w legginsach.

- Dla mnie to nie było trudne, ponieważ ja byłam wychowana wśród mężczyzn, judoków. Wiem, że odbierano mnie jako blondynkę, która przyjechała się tu tylko się polansować. Słyszałam nawet, że były zakłady, ile wytrzymam. Szacowano, że trzy miesiące - mówi Małgorzata Wiśniewska-Wilk.

Właśnie mija rok i 10 miesięcy jej rządów w klubie.

Uprzedzenia tworzą… głównie kobiety

W pozornie szarej przestrzeni, w kulturze przyzwyczajonej do poddawania płytkiej ocenie wszystkiego, co wizualne - trudno jest utrzymać swoje wartości na wyznaczonym poziomie. Mimo licznych przykładów dezinformacji, nie tylko ze względu na płeć, ale również na wygląd - Małgorzata Wiśniewska-Wilk nauczyła się… po prostu korzystać z takich okoliczności.

- Zawsze się śmiałam z tego i mówiłam, że chciałabym, żeby wszyscy ci, którzy tak płytko mnie oceniają, jak najdłużej myśleli, że jestem taką głupią blondynką, bo wtedy będzie mi łatwiej otwierać drzwi, które normalnie może byłby dla mnie zamknięte. Bo przecież taka Barbie, cóż ona może? Przyjdzie wystrojona, pośmieje się i wyjdzie… - zdradza Małgorzata Wiśniewska-Wilk.

Oprócz stanowiska prezeski w klubie GKS Czarni Bytom i w prywatnej firmie, Małgorzata Wiśniewska-Wilk stoi także na czele Bytomskiej Rady Sportu. Trzeba przyznać, że w tym środowisku nie było jeszcze tak śmiałej wizerunkowo kobiety.

Czy taka postać, prześmiewczo określana mianem lokalnej Barbie, ma szansę na równe traktowanie?

- Wbrew pozorom mężczyzn nie interesuje tylko moja atrakcyjność. Wydaje mi się, że wpływa ona na przebieg spotkań, ale tylko w początkowej fazie. Później, gdy mają szansę poznać mnie i moje cele związane z klubem, współpraca zaczyna układać się bardzo dobrze. Większy problem mam z kobietami. One przekreślają mnie za wygląd, za styl, za ubiór. I koniec. Nie przebiję się. Zdarzają się głosy niektórych zazdrosnych kobiet. Nie robi to na mnie wrażenia. Nawet słyszałam komentarze, że ta to się ubrała, już bardziej obcisłej spódniczki się nie da. Wiem, że z krytykami nie zamieniłabym się na wygląd ani na figurę. Nie dotyka mnie to w ogóle. Z kolei w klubie matki najmłodszych zawodników na początku, tak to oceniam, nie miały o mnie dobrego zdania. Poza tym tutaj ktoś wymyślił plotkę, że ja chcę klub sprzedać. Więc to się łączyło, że przyjechała jakaś baba z biznesu, wystrojona, i sprzeda klub. Z czasem zobaczyły jak dzieci do mnie lgną, jak walczę o klub, o zawodników. Wtedy zmieniły totalnie front i teraz bardzo mnie wspierają - przyznaje Małgorzata Wiśniewska-Wilk.

W Bytomiu czuje się bezpiecznie

Bytomianka swojego wizerunku nie wykreowała pod wpływem życia za zachodnią granicą. Pierwsze wyróżniające się stylizacje wprowadziła już w szkole średniej. Inspiracją była zawsze zadbana, choć mniej odważna, mama. Niektóre kreacje stanowczo negował jedynie ojciec.

Dawny Bytom - w krótkich spódniczkach - lubiła przemierzać na wrotkach, z którymi - swego czasu - ciężko było jej się rozstać. Wyróżniała się od zawsze. A lata spędzone chociażby w Berlinie, gdzie przecież dozwolone było naprawdę wszystko, wzmocniły tylko jej poczucie pewności siebie. I choć w odróżnieniu od Niemiec czy Francji, w męskim, lokalnym gronie zdarzyło jej się doświadczyć trudnych sytuacji zmuszających do natychmiastowego opuszczenia spotkań biznesowych - mimo wszystko Małgorzata Wiśniewska-Wilk uważa, że dzisiejszy Bytom zmierza w dobrym kierunku.

Komfortowo czuje się tu nawet podczas samotnych spacerów po zmroku. Swoje uznanie dla miasta, a także wybrane fragmenty prywatności, z powodzeniem prezentuje także w mediach społecznościowych. Lubi recenzować dobre jedzenie, zwracać uwagę na lokalne problemy i oczywiście pozować, w najróżniejszych okolicznościach. Autorem większości fotografii jest jej mąż.

Pewność siebie i dyscyplina

Praca na eksponowanym stanowisku, realizowana przy nieuniknionej ekspozycji strefy wizualnej, z uwzględnieniem płci i powielanych społecznie uprzedzeń - do łatwych nie należy. W przestrzeni publicznej nie brakuje obelg, domysłów czy zakłamań.

Głównym motorem napędowym Małgorzaty Wiśniewskiej-Wilk jest odpowiednie podejście do życia połączone z samoakceptacją i świadomością własnych zalet.

- Myślę, że to, co jest dla mnie siłą to przede wszystkim moja aparycja ogólna. To, że ja się dużo śmieję, że jestem pogodna, zadowolona z życia. Zawsze pokazuję też, że mam coś w głowie. Nie ukrywam jednak, że należę do niewielu kobiet, które uwielbiają swoje ciało. To nie jest do końca związane z tym, czy ono jest idealne czy nie. Chodzi o to, że jeżeli ma się duże poczucie własnej wartości i też jeżeli komuś zależy na wyglądzie, to jest w stanie bardzo wiele zmienić sam. Tu nie chodzi o medycynę estetyczną, choć nie ukrywam, że jeżeli chcemy o tym mówić otwarcie, to tak - mam powiększone piersi. Przy takiej drobnej figurze kobiety nie mają takiego biustu. Za to talii czy takich rzeczy nie da się zrobić, wyskrobać. To po prostu dyscyplina. Ja się bardzo pilnuję, jem raz dziennie. Zależy mi na tym, żeby utrzymać moją wagę, a to udaje mi się od lat. Działam na własnych zasadach. Jeśli będę słuchała innych ludzi, często rozgoryczonych, to skończę tak jak oni. A ja mam cudowne życie dzięki temu, że mnie to kompletnie nie interesuje - podsumowuje Małgorzata Wiśniewska-Wilk.
Sonia Draga

Może Cię zainteresować:

Sonia Draga z Katowic prezeską Federacji Europejskich Wydawców jako pierwsza kobieta w historii

Autor: Katarzyna Pachelska

05/11/2024

Trenerzy Feniks 1 500x380 wojciech wysocki

Może Cię zainteresować:

Prezes UKS Feniks z Bytomia na wysokim stanowisku w Polskim Związku Judo. Wojciech Wysocki w Komisji Rewizyjnej PZJ

Autor: Arkadiusz Szymczak

06/12/2024

Hanys on tour

Może Cię zainteresować:

Hanys on tour, czyli synek z Chorzowa Marcin Kupczak, co godo po naszymu z bajtlami w Tanzanii. I nie tylko

Autor: Aleksandra Szlęzak

20/12/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon