Lech
Majewski. Artysta wszechstronny. Z Koszutki, z Katowic. Reżyser
wspaniałego „Angelusa” czy osławionego „Młyna i krzyża”.
W jego filmach grały takie gwiazdy, jak John Malkovich, Viggo
Mortensen, Rutger Hauer czy Charlotte Rampling. Batman?
Mówimy
o TYM Batmanie. Słynnym, pierwszym z serii, wyreżyserowanym w 1989
roku przez wielkiego Tima Burtona. Majewski opowiadał mi kiedyś,
jak kilkanaście miesięcy wcześniej natknął się na reżysera w
Pinewood Studios pod Londynem. On montował tam swojego „Więźnia
Rio”. Burton – czekał na… wyrok. Jego „Batman” zapowiadał
się na gigantyczną klapę. Widzowie, którzy kolaudowali fragmenty
filmu, narzekali, że słaby, przerysowany, że nie ma Robina…
Wytwórnia Warner Bros. przestraszyła się i zaczęła wycofywać z
produkcji.
- Z Burtonem widywaliśmy się w jadalni. Często bywaliśmy tam sami, więc rozmawialiśmy. Wtedy było już po Batmanie: Jack Nicholson pojechał na urlop, a w studiu ekipy zaczęły demontować makiety Gotham – opowiadał Majewski.
Batmana uratowały zabawki
Tak,
Batman ostatecznie powstał. Majewski tłumaczył mi, że film
uratowała fuzja wydawnictwa TIME i wytwórni Warner Bros. „Była
dysproporcja w wartości akcji jednej i drugiej firmy, więc żeby
podbić wartość akcji Warnera, wrzucono dodatkowe pieniądze na
promocję i produkcję Batmana” – mówił. Był jeszcze drugi
szczęśliwy zbieg okoliczności. W Atlancie odbywała się wówczas
gigantyczna konwencja poświęcona kinowym gadżetom i okazało się,
że na rynku brakuje tego typu towaru.
- Praktycznie jedynymi gadżetami produkowanymi na wielką skalę, które można było połączyć z powstającym akurat filmem były te związane z Batmanem: figurki, zabawki, koszulki, plecaki… etc. W takich okolicznościach uratowano film, który niedługo potem podbił kulturę popularną – wspominał Majewski.
Teraz
uwaga: rola. Mówiłem, że panowie dużo gawędzili przy posiłkach?
Więc któregoś dnia, zupełnie dla draki, Burton zaprosił
Majewskiego do zagrania jednego z mafiosów, których odwiedza Jack
Nicholson jako Joker. Scenę na pewno znacie (rozpoczyna się tuż
przed 40. minutą filmu): jeden z gangusów sprzeciwia się
współpracy z Jokerem, ten proponuje, że rozstaną się bez żalu,
tylko wcześniej uścisną sobie dłonie.