– Na początku rozwoju współczesnego lotnictwa zderzenie samolotu z ptakiem nie było postrzegane jako istotne zagrożenie dla statków powietrznych. Zmieniło się to w latach 50. i 60. XX wieku, kiedy to nastąpił okres rozkwitu lotów pasażerskich, a wraz z pojawieniem się samolotów odrzutowych – szybkich i cichych maszyn – ptaki zaczęły stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa operacji lotniczych – zaznacza Piotr Adamczyk, rzecznik Katowice Airport.
Polityka długiej trawy i trochę hałasu
Aby zminimalizować obecność ptactwa na lotnisku, w Pyrzowicach stosuje się „politykę długiej trawy”. To oznacza, że wysokość trawy w strefie operacyjnej lotniska musi mieścić się w przedziale od 15 cm do 20 cm. Taka trawa z jednej strony uniemożliwia ptactwu gniazdowanie, z drugiej zaś utrudnia znalezienie pożywienia, na przykład gryzoni. Wyższa trawa oznacza także, że ptaki muszą zużywać więcej energii, by z takiego terenu podnieść się do lotu.
Łączna powierzchnia terenów trawiastych w Pyrzowicach, które podlegają pielęgnacji zgodnie z zasadami „polityki długiej trawy”, to około 175 ha. Trawa koszona jest systematycznie od marca do października, z częstotliwością uzależnioną zarówno od warunków pogodowych, jak i szybkości wzrostu traw. Jak podkreślają na lotnisku, koszenie trwa jest niezwykle istotne także z innych powodów – wpływa na prawidłowe odwodnienie infrastruktury lotniskowej, zapewnia czytelność sygnałów i treści przekazywanych przez urządzenia nawigacyjne, a także zmniejsza ryzyko uszkodzenia samolotu w przypadku wypadnięcia z drogi startowej.
A jak na lotnisku radzą sobie jeszcze z „przyrodą ożywioną”? Stosowane są urządzenia dźwiękowe – bardzo często zdarza się, że już tylko głos drapieżnika dobiegający z głośników wystarczy, by odstraszyć ptactwo. W Pyrzowicach korzystają ponadto z gazowych armatek hukowych i, jak wyjaśniają, obie metody są bardzo skuteczne – przynajmniej w przypadku ptaków migrujących.
Sokoły „pracują” w systemie zmianowym
Znacznie większym problemem dla lotniska jest ptactwo terytorialne. W Pyrzowicach to przede wszystkim ptaki krukowate, czyli kruki właśnie oraz kawki. – To jedne z najbardziej inteligentnych ptaków – podkreśla Piotr Adamczyk. – Bardzo szybko przyzwyczajają się do sztucznych metod ich odstraszania i to powoduje, że sposoby te są na dłuższą metę nie w pełni skuteczne. W przypadku tego rodzaju ptaków najskuteczniejszym sposobem odstraszanie jest metoda sokolnicza. Wynika to z prostej zasady: każdy ptak ma naturalnie zakodowany strach przed drapieżnikiem, który na niego poluje. W polskich realiach są to głównie jastrzębie i sokoły. Pojawienie się takiego drapieżnika na danym terytorium doprowadza do tego, że praktycznie natychmiast ptasi lotniskowi lokatorzy ze strachu przenoszą się w inne miejsce.
Wyjaśnijmy od razu: lotniskowe sokolnictwo nie jest polowaniem, a jedynie odstraszaniem. W Pyrzowicach sokolnikiem jest Jakub Bednarz, który ma sokoły wędrowne i norweskie. Na terenie Katowice Airport „pracuje” na zmiany około 20 sokołów. To ptaki w różnym wieku (młodsze najpierw muszą oswoić się z ruchem na lotnisku), zarówno samce, jak i samice.
– Najważniejszym zadaniem sokolnika jest odstraszania ptactwa zalatującego na lotnisko – wyjaśnia Piotr Adamczyk. – Sokolnik przemieszcza się po terenie portu samochodem, w którym znajduje się zazwyczaj do pięciu sokołów. Podróżują one w karnalach zasłaniających oczy. Dzięki temu ptak jest spokojniejszy i mniej się stresuje. Jakub każdego dnia w innych punktach lotniska wypuszcza swoich podopiecznych. Wypuszczony sokół nie poluje na ptaki, ale na łapidło, czyli sznurek na końcu, którego zawieszony jest kawałek garbowanej skóry z przyszytymi piórami. Sokolnik macha łapidłem a sokół symuluje ataki na nie. Sokoły, znajdujące się pod opieką sokolnika, praktycznie nigdy nie przeprowadzają prawdziwych ataków na ptactwo. Wynika to z odpowiedniego szkolenia.
Sokoły sprawiają, że w Pyrzowicach liczba birdstrike’ów jest bardzo mała. Dzięki nim, i oczywiście odpowiedniemu koszeniu trawy, pasażerowie mogą bezpiecznie podróżować.