W proteście przeciwko wojnie, nasi
związkowcy szturmowali w tym tygodniu ambasadę. Rosyjską? Niet.
Śledzia i wódki? Może potem. Najsampierw był protest pod ambasadą
Republiki Federalnej Niemiec.
Starałem
się zrozumieć. Niemcy sponsorowały agresję Putina. Nord Stream 2.
Surowce. Gerhard Schroeder. Ok. Ale są pytania. Kto jest drugim
największym importerem rosyjskiego węgla, ropy i gazu? Polska. Czy
tzw. strona społeczna protestowała w Warszawie, gdy do Polski
przyjeżdżały miliony ton rosyjskiego węgla, a ten ze śląskich
kopalń sypano na zwały? To może gdy Jacek Sasin, na partyzanta,
przywoził związkowcom plan likwidacji górnictwa? Albo gdy rząd
koncertowo zawalał umowę społeczną? Gdy z górnictwa uciekał
Artur Soboń, a na jego miejsce wyciągnięto ze szranku Piotra
Pyzika? Gdy premier zakopał Program dla Śląska?
W
czasach największej zapaści śląskiego górnictwa nasze związki
zorganizowały pod ministerstwem aktywów i kancelarią premiera tyle
samo protestów, ile wieczorków czytania poezji Stanisława
Grochowiaka. Więc na ten desant pod ambasadę można by co najwyżej
ziewnąć i przewrócić oczami, ale po coś związkowcom jest tu
ideologiczno-retoryczny sojusz z Solidarną Polską. Poczekajmy, kto
znajdzie się na liście płac tego nowego ministerstwa, które ma
się górnictwem zająć.
***
Gdyby
ktokolwiek pytał, jak w boju radzi sobie legion Adama Słomki z
Katowic, odpowiadam: chyba zdobył Moskwę i to z tydzień temu.
Parę
dni temu Słomka widziany był w Rzeszowie, gdzie przeprowadził swój
koronny manewr: szarży na pomnik. Na Śląsku przerabialiśmy to ze
sto razy i są nawet tacy, którzy twierdzą, że w starciach z
pomnikami Słomka bilans ma odrobinę lepszy niż Marcin Najman w
pojedynkach MMA. Tak czy inaczej, w Rzeszowie pan Adam przegrał przed czasem z monumentem Wdzięczności Armii Czerwonej. Walka
trwała 25 minut, po których – jak donoszą rzeszowskie media –
„garstka gapiów rozeszła się”.
No
ale, co z tą Moskwą? O ile dobrze pamiętam, Słomka przed wyjazdem
na Ukrainę, zapowiadał, że wróci do Polski 48 godzin po zdobyciu
Moskwy właśnie. Chyba, że chodziło mu o Annę.
***
Bardzo
mi się podoba kariera Olgi Semeniuk, która z licencjatem ze
wschodnioslawistyki (nie pytajcie, co to, bo sam nie wiem), została
wiceministrą rozwoju i szefową rady Polskiej Agencji Kosmicznej.
Teraz kolejne wyzwanie: Śląsk.
Najnowsze
zadanie pani wiceminister Semeniuk ma polegać na przeprowadzeniu
przez Sejm ustawy o Funduszu Transformacji Śląska. Nie będę nawet
rozwodził się nad zawiłością jej całego fikcyjnego procesu
legislacyjnego, bo to tak, jakbym objaśniał własnej babci, że to
wylosowane przez komputer zaproszenie na darmowy pokaz garnków nie
jest największym szczęściem, jakie babcię w życiu spotkało od
turnusu w Ciechocinku w 1991.
Naprawdę,
nieważne, co to za ustawa. Ważne, że era „space age” pisze się
na Śląsku na nowo. Tym razem jako „Kosmiczne jaja”.
***
Różne
rzeczy można powiedzieć o sejmiku tej kadencji, ale program
rozrywkowy mają najlepszy w historii.
Do
dziś trudno mi ukryć wzruszenie, gdy wspominam sesję budżetową,
podczas której o pieniądzach rozmawiano krócej niż śpiewano
kolędy. Przy innych okazjach, w sali Sejmu Śląskiego wybrzmiewały
już arie operowe, były tańce zespołu Śląsk i laudacja
wicemarszałek Białowąs ku czci zwiększającego się pogłowia
beskidzkich owiec. W poniedziałek (niestety zdalnie) wystąpił
przed radnymi województwa Bogusław Rogalski, prezes Zjednoczenia
Chrześcijańskich Rodzin.
Pan
upominał się o wprowadzenie u nas „Karty Praw Rodziny Jana Pawła
II”. Jakość połączenia była fatalna, nie bardzo dowiedziałem
się, co mamy do rodziny Jana Pawła II, ale wynotowałem, że była
to „uchwała intencjonalna” (do tej pory słyszałem tylko o
„intencyjnych”) oraz że „żadne inne województwo w Polsce nie
ma takiego obowiązku jak śląskie, by pielęgnować naukę JP2”.
Radni
intencjonalnie petycję odrzucili. Kto na następnej sesji? Jeśli jest wybór, jeszcze raz zobaczyłbym na żywo profesora Miodka. I niech opowiada choćby o nazalizacji segmentu wokalicznego. Tylko z pełną gestykulacją, proszę.
***
Na
koniec, zasłyszana anegdota kopalniana. W roli głównej
wiceminister od górnictwa Piotr Pyzik.
Bielszowice.
Tuż po ostatniej katastrofie w tamtejszej kopalni. Robocze
spotkanie. Wiceminister zapowiedział na nim – mniej więcej, że „poleci
przygotować ustawę, która w przyszłości wykluczy tąpnięcia w
kopalniach”.
Ustawowo można też np. zmusić rosyjskie wojska do odwrotu z Ukrainy. Albo Patryka Vegę, by nie kręcił już filmów. Polska wyraźnie osłabła w wartościach, bo legislacja już u nas totalnie bez wiary.