Do zbrodni, która wstrząsnęła całą Polską, doszło w maju 2021 roku. Wszystko zaczęło się na placu zabaw w Katowicach, gdzie wraz z kolegami bawił się 11-letni Sebastian. Do domu miał wrócić o godz. 19.00, ale SMS-em poprosił mamę, aby mógł zostać dłużej. Zgodziła się. Tego dnia chłopiec nie dotarł jednak do domu.
Jak ustalili śledczy, drogę zajechał mu biały samochód osobowy marki Ford Mondeo. Do środka wciągnął go 41-letni Tomasz M. Mężczyzna zabrał 11-latka do mieszkania swojej siostry w Sosnowcu. Tam go zamordował, w obawie przed tym, że zostanie rozpoznany. Bezwładne ciało spakował w karton i przewiózł na działkę, gdzie budował dom. Zamierzał zabetonować chłopca.
Tomasza M. udało się namierzyć dzięki nagraniu z monitoringu, który zarejestrował moment porwania. Został zatrzymany w miejscu pracy - prowadził zakład optyczny w Sosnowcu. Był wielokrotnie przesłuchiwany, złożył obszerne wyjaśnienia, wziął udział w eksperymencie procesowym i przyznał się do zbrodni. Przedstawiono mu liczne zarzuty dotyczące przestępstw o charakterze pedofilskim, posiadania pornografii dziecięcej oraz nielegalnego oprogramowania. Okazało się, że 11-letni Sebastian nie był jego jedyną ofiarą.
Biegli uznali Tomasza M. za poczytalnego
Tomasz M. wciąż przebywa w areszcie śledczym, który jest mu konsekwentnie przedłużany. Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu poprosili biegłych o serię ekspertyz. Najnowsze, które ujrzały światło dzienne w czwartek, 19 maja, wskazują, że oskarżony w chwili zbrodni był poczytalny.
- Biegli nie mają wątpliwości, co do poczytalności Tomasza M. w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów - tłumaczy prok. Waldemar Łubniewski i dodaje, że wkrótce sporządzony może zostać akt oskarżenia.
Tomaszowi M. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.