Prowadzone przez siemianowicką Prokuraturę Rejonową postępowanie dotyczy zarówno okoliczności i przyczyn samego pożaru, jak też procederu składowania w tym miejscu odpadów niebezpiecznych. Jak wyjaśniła nam Beata Cedzyńska, Prokurator Rejonowy w Siemianowicach Śląskich, oba te wątki badane są w ramach jednego śledztwa.
We wtorek (21 maja 2024 r.) teren pożarzyska oglądał prokurator wspólnie z biegłym z zakresu pożarnictwa. Teraz śledczy czekać będą na wyniki ekspertyzy. Nie można wykluczyć, że do sprawy powoływani będą jeszcze kolejni biegli, choć prokurator Cedzyńska zastrzega, że wszystko zależy od tego jak rozwinie się sytuacja. Na temat ewentualnych hipotez dotyczących możliwych przyczyn wybuchu ognia woli na razie nie spekulować.
- Potwierdzam natomiast, że przesłuchaliśmy już pierwszych świadków. To osoby, które widziały to zdarzenie - mówi nam Beata Cedzyńska.
Sprawa trafiła do prokuratury już lata temu
Przypomnijmy, że pożar, do jakiego doszło 10 maja na terenie nielegalnego składowiska odpadów, objął powierzchnię ok. 6000 metrów kwadratowych. Według szacunków siemianowickiego Urzędu Miasta na składowisku znajdowało się ok. 10 tys. ton odpadów. W kulminacyjnym momencie akcji gaśniczej w działaniach zaangażowanych było ok. 90 pojazdów straży pożarnej i ponad 230 ratowników.
Równolegle z akcją gaśniczą specjalistyczne grupy straży pożarnej prowadziły także pomiary jakości powietrza na terenie Siemianowic Śląskich oraz ościennych miast. Dogaszanie pogorzeliska trwało kilka dni dni. Podczas działań zanieczyszczona została rzeka Brynica – wpadający do niej Rów Michałkowicki przyniósł substancje gaśnicze oraz rozpuszczone chemikalia. (Interesujesz się Śląskiem i Zagłębiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Jeszcze przed pożarem sprawa siemianowickiego składowiska trafiła do prokuratury. Wydane przez prezydenta miasta Siemianowice Śląskie pozwolenie na składowanie w tym miejscu odpadów, w tym także odpadów niebezpiecznych, wygasło bowiem w marcu 2020 r., a miesiąc później Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach wstrzymał działalność podmiotu zajmującego się tym procederem oraz skierował wystąpienie do Marszałka Województwa Śląskiego o jego wykreślenie z Bazy Danych Odpadowych.
W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami, skierowano też wystąpienie do Prokuratury. Jak tłumaczy WIOŚ decyzja o wstrzymaniu działalności gospodarczej w zakresie zbierania odpadów była związana „ze stworzeniem zagrożenia zdrowia lub życia ludzi oraz stworzeniem zagrożenia zniszczenia środowiska”. WIOŚ nałożył również trzy kary na łączną kwotę 318 tys. zł, które obecnie podlegają egzekucji.
Może Cię zainteresować:
Pożar składowiska w Siemianowicach Śląskich opanowany. Trwa dogaszanie i monitoring powietrza
Może Cię zainteresować:
Setki ton niebezpiecznych odpadów w woj. śląskim. Ile dokładnie? Nikt nie wie. Zarabiają mafie
Może Cię zainteresować: