W kopalni "Pniówek" w Pawłowicach doszło od 20 kwietnia 2022 r. do dziewięciu wybuchów metanu. Ich skutkiem do 24 kwietnia była śmierć 4 górników pod ziemią i jednego - poparzonego - w szpitalu. W niedzielę bilans tej tragedii zwiększył się do sześciu osób. Wciąż nie odnaleziono siedmiu pracowników tej kopalni uwięzionych tysiąc metrów pod ziemią. Natomiast w sobotę, 23 kwietnia w Kopalni "Zofiówka" doszło do wstrząsu. Tragiczny bilans wzrósł do czterech osób. Sześciu górników nadal jest poszukiwanych.
- Te katastrofy, z którymi mamy do czynienia to coś nieprawdopodobnego. Nie chodzi tylko o to, że zginęli górnicy, ale też o to, że nastąpił pogrom wśród ratowników. To jest sytuacja bezprecedensu - podkreśla Bogusław Ziętek.
"Na dole nie było warunków do poszukiwań"
W kopalni Pniówek ratownicy medyczni zostali wysłani do poszukiwania górników po pierwszym wybuchu. Kilka godzin później do kolejnego zapalenia metanu. 10 poparzonych ratowników trafiło do okolicznych szpitali.
- Od samego początku nie było tam warunków, żeby wysyłać ratowników. Od samego początku Jerzy Markowski mówił, że nie wiadomo było co inicjowało wybuch. Nastąpiło tam 9 wybuchów. Bez rozpoznania tego, co inicjuje wybuchy, człowiek, który zna się na górnictwie twierdzi, że ktoś powinien się nad tym zastanowić - dodaje.
Kto jest winny tragedii górników z JSW i ich rodzin?
Jarosław Zagórowski, były prezes JSW wypowiedział się na temat ostatniej tragedii. Jego zdaniem " każdy kto manipulował w ostatnich latach przy JSW, głównie ci którzy kręcili karuzelą kadrową powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przyczynili się do tragedii górników z JSW i ich rodzin". Ziętek wyjaśnił, że prezesi nie decydują bezpośrednio o zmianach.
- Prezesi są tam nominantami, którzy wykonują polecenia ludzi, którzy JSW rządzą od wielu lat i to nie są ci, którzy siedzą w zarządzie, tylko związkowcy. Nie ukrywajmy, JSW jest rządzona przez Solidarność i to oni podejmują decyzję - zaznacza.
Szef Sierpnia 80 podkreśla, że nie zrzuca odpowiedzialności, za to co się stało na związkowców, tylko chce uniknąć sytuacji, w której społeczeństwo nie będzie realnie oceniać sytuacji. Ziętek dodaje, że JSW jest spółką państwa, która podlega premierowi Morawieckiemu i wicepremierowi Sasinowi i to oni powinni mieć głos decydujący.
- Chce powiedzieć jeszcze jedno. Nie ma ceny, która warta by była ludzkiego życia. Natomiast rzeczywiście często się o tym zapomina. JSW miała problemy z wydobyciem. Była jakaś presja na to, że przy dzisiejszych cenach węgla trzeba robić wynik itd. Powtarzam jednak, że nie chcę tu rozstrzygać, bo to jest za wcześnie. Na dole są ludzie, po których idą ratownicy - mówił Bogusław Ziętek.