Budowa drogi do Euroterminala w Sławkowie najważniejszą inwestycją dla Zagłębia. A inne oczekiwania?

W polityce nie ma wiecznych wrogów, ani wiecznych przyjaciół. Wieczne są tylko interesy – mając za kompas słowa jednego z XIX-wiecznych brytyjskich premierów zapytaliśmy samorządowców z Zagłębia Dąbrowskiego o to, czego oczekiwaliby po nowym rządzie. Zostawiając na boku polityczne sympatie i antypatie, to kto komu w tej kampanii wyborczej kibicuje i komu daje lajki w social mediach. Bo niezależnie od tego, kto po niedzielnych wyborach tworzyć będzie rząd, wyzwania za Brynicą pozostaną te same.

Rząd obiecał rekordową pomoc, która niczego nie rozwiązuje

Wniosek z naszego sondażu jest jeden: w kategorii „strategiczne inwestycje” nie ma dziś w Zagłębiu Dąbrowskim ważniejszej sprawy od budowy drogowego połączenia do Euroterminala i stacji PKP LHS w Sławkowie. Po pierwsze prowadzącego tam z drogi krajowej 94, po drugie z drogi ekspresowej S1.

O potrzebie takiej inwestycji pisano od lat – w tym czasie ciężarówki zmierzające do przeładunkowego terminala, najdalej w Europie wysuniętego na zachód punktu kolei szerokotorowej, przepychały się wąskimi lokalnymi uliczkami ku rosnącej irytacji mieszkańców Sławkowa i dąbrowskich Strzemieszyc (ci w reakcji blokowali nawet drogi).

Niespełna rok temu Sławków triumfalnie donosił o pozyskaniu rekordowej dotacji (250 mln zł, co jest kwotą 10 razy większą od rocznych dochodów własnych miasta) z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych na budowę łącznika pomiędzy DK94 a Euroterminalem (wraz z dojazdem do stacji PKP LHS Sławków). Przetarg na przygotowanie projektu i realizację inwestycji Sławków ogłosił na przełomie sierpnia i września. Na oferty ze strony potencjalnych wykonawców miasto czekać będzie do końca października. Tyle, że już ogłaszając przetarg samorząd Sławkowa miał świadomość, że przyznane miastu pieniądze, to o wiele za mało, by poradzić sobie z zadaniem. Zlecona przez miasto analiza kosztów wykazała bowiem, że całkowity koszt budowy ponad 8 km drogi i węzła z DK94 sięgnie 428 mln zł.

- Realizacja tego gigantycznego przedsięwzięcia będzie możliwa jedynie wtedy, gdy wszystkie instytucje i podmioty, w których interesie leży budowa łącznika, zaangażują się finansowo w zapewnienie między innymi wkładu własnego na realizację inwestycji, jak i pokrycie kosztów związanych z wykupem gruntów, które znajdują się na trasie inwestycji, ustawowych waloryzacji czy usług obsługi inżynierskiej – nie pozostawił złudzeń burmistrz Sławkowa Rafał Adamczyk podczas spotkania, w którym udział wzięli m.in. przedstawiciele Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Euroterminala Sławków, PKP LHS, Dąbrowy Górniczej oraz Górnośląsko – Zagłębiowskiej Metropolii.

Mówiąc wprost, na brakujące blisko 180 mln zł miałaby się odbyć… zrzutka. Jak zastrzegają władze Sławkowa od deklaracji potencjalnych „darczyńców” zaleć będzie zarówno dalszy harmonogram przedsięwzięcia, jak i ostateczny zakres realizowanych prac.

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter

Na drogę do Euroterminala czekają także w Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu

- To nie jest rozwiązanie problemu. To zadanie wykraczające poza kompetencje samorządu lokalnego. Ono musi być odpowiednio prowadzone i mieć odpowiednie finansowanie, a już na tym etapie wiemy, że finansowanie nie jest wystarczające – komentuje w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM Marcin Bazylak, prezydent leżącej po sąsiedzku Dąbrowy Górniczej.

- Cała inwestycja powinna być realizowana przez GDDKiA lub przynajmniej województwo – podobnie ocenia burmistrz Sławkowa Rafał Adamczyk. Dla niego sprawa jest oczywista: połączenie drogowe do Euroterminala to najważniejsza dziś inwestycja nie dla Zagłębia, ale dla całego województwa śląskiego.

- Terminale logistyczne w Sławkowie znajdują się w transeuropejskich korytarzach Wschód- Zachód (Europa Zachodnia - Azja - Chiny) i Północ-Południe (państwa nadbałtyckie-południe Europy) – podkreśla Adamczyk.

Póki nie ma drogi o odpowiednich parametrach obowiązuje wypracowane kilka lat temu przez samorządowców z Dąbrowy Górniczej, Sławkowa i powiatu sławkowskiego rozwiązanie tymczasowe – co dwa miesiące w każdym z miast wprowadzane są naprzemiennie ograniczenia dla ruchu ciężarówek. I tym oto sposobem przez pół roku oddech od tirów za oknem mają mieszkańcy Dąbrowy Górniczej, a przez pół roku Sławkowa. Coś jak historia z kotem z filmu „Sami swoi”. Tyle, że mało śmieszna.

Drugim etapem w operacji podpinania sławkowskiego euroterminala do sieci drogowej miałaby być budowa 11-kilometrowego odcinka do S1 w Sosnowcu. Umowę na przygotowanie stosownej dokumentacji samorząd Sosnowca podpisał z GDDKiA jeszcze w pierwszej dekadzie stulecia, ale jak na razie przedsięwzięcie pozostaje wyłącznie w sferze pobożnych życzeń.

- Mimo wsparcia chyba wszystkich parlamentarzystów, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim, przy niedawnym podziale środków Sosnowiec nie uzyskał środków na tę inwestycję, choć jest ona daleko zaawansowana w przygotowaniach – mówi nam prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński, który również od drogi do Euroterminala zaczyna swoją odpowiedź na pytanie o zagłębiowskie oczekiwania względem przyszłego rządu.

DTŚ – wschód, Zagłębiowskie Centrum Onkologii i partnerskie traktowanie

Drogowe połączenie do Euroterminala w Sławkowie, choć wymieniane najczęściej, nie jest jedynym postulatem samorządowców zza Brynicy. Prezydent Sosnowca wymienia jeszcze wschodni odcinek Drogowej Trasy Średnicowej, zaś prezydent Dąbrowy Górniczej oczekuje, że odpowiedniego finansowania doczeka sie Zagłębiowskie Centrum Onkologii.

- To placówka, dla której podmiotem prowadzącym jest miasto, ale która świadczy usługi na rzecz mieszkańców całego regionu. Wiele jej oddziałów nie jest prowadzonych w innych szpitalach. Np. psychiatria jest praktycznie tylko w Dąbrowie Górniczej, co oznacza, że nasi mieszkańcy dopłacają do leczenia psychiatrycznego pacjentów z całego Zagłębia – tłumaczy Bazylak.

Na zgłoszonej przez zagłębiowskich samorządowców liście życzeń, prócz pieniędzy na strategiczne inwestycje, jest też (a może przede wszystkim) nadzieja na zmianę relacji między rządem w Warszawie, a władzami miast i gmin w terenie.

- Liczymy, że będzie to rząd, który chce współpracować z samorządowcami i nie narzucać im swojej woli, bo wtedy to, o czym mówimy nie będzie możliwe do realizacji – kwituje Arkadiusz Chęciński.

- Jeżeli przedstawiciele rządu, poszczególnych ministerstw, czy posłowie pytają nas, co robić, to odpowiadam: czytajcie strategię rozwoju regionu i strategię rozwoju miasta. Tam są wszystkie ważne dla nas zadania. I dla nich oczekujemy wsparcia, ale również partnerskiego podejścia i traktowania samorządów jako partnera w służbie społecznościom lokalnym, bo tego obecnie nie ma – dodaje Marcin Bazylak.

---------------------------------------------------------------------------------

Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter