„Najsmutniejszy
dzień
w XXI wieku”, „przedsmak katastrofy dla miasta”
– tak samorząd Łazisk Górnych komentuje wybrany wariant
inwestorski śląskiej „szprychy” kolei do CPK. Nie przesadzacie
z tą wizją armagedonu, który ma was spotkać?
Jestem
inżynierem, raczej umysłem ścisłym, człowiekiem konkretnym i
emocjonalne wystąpienia mi się praktycznie nie zdarzają. Jeśli
z mojej strony padły takie stwierdzenia, to tylko dlatego, że ten
projekt dla Łazisk
stanowić
będzie tragedię. I
dlatego cały
czas mam nadzieję, że do jego realizacji nie dojdzie.
No
dobrze, to po inżyniersku: co złego jest w tym, że przez Łaziska
miałaby
biec kolej do CPK?
Łaziska
to bardzo małe, zwarte
obszarowo miasto, gdzie
na powierzchni 20
kilometrów
kwadratowych
mamy 20
tys. mieszkańców. Przy
czym całe
południe zajmuje szeroki pas, na którym znajduje się kopalniana
hałda, sama kopalnia „Bolesław Śmiały”, elektrownia
„Łaziska”,
huta „Łaziska”
i w końcu strefa przemysłowa. Wszystkie one zajmują bardzo duży
obszar, skutkiem
czego
z tych 20 km. kw. zostaje realnie ¾. I
teraz w sam środek miasta chcą „wrąbać” szeroką
strefę kolei do CPK zabierając
nam ponad kilometr kwadratowy powierzchni.
W
tej
strefie znajduje się
66 budynków jednorodzinnych, 11 różnej
wielkości przedsiębiorstw,
ale
także ponad
1/3 zrewitalizowanych terenów parkowych i
resztka terenów
inwestycyjnych. Resztka,
bo miasto
praktycznie nie ma już terenów inwestycyjnych.
I
ten
teren jest tak kluczowy dla miasta?
Trzeba
zrozumieć pewien kontekst. Nie
jesteśmy miastem, które żyje z PIT-u. Dla
nas podstawowym źródłem dochodu w
budżecie jest
podatek od nieruchomości od
osób prawnych. I
teraz spójrzmy na daty. Realizacja
kolei
do CPK ma nastąpić ok. roku
2030. Mniej więcej w tym samym roku zakończyć działalność ma
kopalnia „Bolesław Śmiały” oraz elektrownia „Łaziska”,
która
nie nadaje się do dalszej modernizacji. Czyli
przestaną u
nas działać
dwa duże zakłady, które płacą podatki i zatrudniają ludzi, a
jednocześnie wyrwie
nam kilometr kwadratowy powierzchni za darmo, bo kolej jest zwolniona
z podatków. Czyli dochody miasta się zmniejszą, tereny zielone się
zmniejszą, atrakcyjność miasta się zmniejszy, zostanie nam trochę
pól
uprawnych
i same silnie zurbanizowane tereny z przewagą zabudowy
wielorodzinnej.
Ale
przecież Łaziska
przecina
droga krajowa 81, w nawiązaniu do której po części ma biec trasa
kolei do CPK. I
miasto się przez to
nie
zawaliło. Dlaczego
szybka kolej ma przeszkadzać miastu, a „wiślanka” już nie?
Ta
droga
wcale
nie
jest taka fajna dla
miasta.
Kiedy
ją
budowano,
to także wiele osób było poszkodowanych, bo
odszkodowania
były groszowe, ale uznajmy, że już się
jakoś
wkomponowała. Jeśli jednak do takiej drogi, która zajmuje szeroki
pas, dzieląc miasto na pół, dołoży się jeszcze kolej z
towarzyszącą jej i
zajmującą
jeszcze szerszy pas infrastrukturą drogową, to betonuje się
dużą
powierzchnię, a tak naprawdę
niczego
w mieście nie poprawia. Poza
tym
na drogę szybkiego ruchu można wjechać, dojechać
nią do Żor, czy Katowic, a co daje
nam taka kolej?
Nic.
Może
pan wejść do pociągu i szybko dojechać do Katowic, Jastrzębia -
Zdroju czy Ostrawy.
Ale
ten pociąg u nas się nie zatrzyma. On się zatrzyma w Katowicach i
Jastrzębiu - Zdroju.
Przez nasze miasto tylko przejedzie. I jeszcze jedno, my mamy
podpisane porozumienie z Metropolią w sprawie dobudowy
drugiego toru
na
istniejącym dziś
szlaku
kolejowym w
ramach programu Kolej Plus. I to
ma sens, bo
już dziś na
centrum przesiadkowym stoi u nas po sto samochodów, a w porannym pociągu do
Katowic nie można znaleźć miejsca siedzącego.
I
to
chciał pan przekazać w ubiegłym tygodniu wiceministrowi Horale
przy okazji jego wizyty w Katowicach?
Byliśmy
w środę przed
urzędem wojewódzkim,
ale nas nie wpuszczono. O tym stało się głośno i wieczorem
dostałem telefon, że wojewoda zaprasza następnego dnia na
spotkanie. Miał nas przeprosić za to, że tak wyszło, a właściwie
to dostaliśmy
reprymendę. Dowiedziałem
się, że ta kolej to szansa dla kraju, a
ja jestem
nieudolnym samorządowcem, bo sprzeciwiam
się
rozwojowi.
A
nie
dostrzega
pan
możliwości rozwoju dla gminy w budowie tej kolei?
Ta
kolej jest zła
dla
miasta, gdyż zabiera, a nie oferuje
żadnej wartości dodanej.
Przede wszystkim nie daje żadnych dodatkowych przychodów. Dziś
jesteśmy
w miarę bogatym miastem, ale
za
10 lat zaczną się problemy. Miasto utraci resztki swojej
atrakcyjności. Stanie
się sypialnią dla starszych
ludzi, bo
młodzi wyjadą.
Już
teraz ze
względu na niewielki obszar i brak terenów do zabudowy
wielorodzinnej miasto
się systematycznie kurczy.
Jaka
teraz będzie wasza strategia działania? Wkładanie kija w szprychy
machiny
CPK?
Będziemy
walczyć o to, żeby ten
przebieg trasy
w ogóle zniknął
z fazy projektowej. On
nie
ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. My,
jako samorządowcy z powiatu mikołowskiego, dogadaliśmy
się co do innego
możliwego
przebiegu tej trasy, przy
którym nie
byłoby
takiej ingerencji w tereny zamieszkałe. CPK nie chciało jednak o
tej opcji rozmawiać. Oni mieli jakieś warianty przygotowane za
biurkiem w Warszawie i wszystko rozgrywało się między nimi, po
czym na koniec wybrano ten
najdroższy. Będziemy walczyć merytorycznie na wszystkie możliwe
sposoby - mamy
na to dwa lata, gdy toczyć się będzie postępowanie o wydanie
decyzji środowiskowej. Mamy
udokumentowane siedliska traszki, stary las bukowy rosnący na
hałdzie, poza tym część kolejowej
estakady
ma biec na terenach poddanych w przeszłości eksploatacji górniczej
– na
to wszystko będziemy zwracać uwagę. Będziemy także walczyć
ideologicznie
protestując i popierając każdego, kto jest przeciw takiemu
przebiegowi tej inwestycji. W
piątek w Mikołowie organizowany jest wielki protest i mieszkańcy
Łazisk na
pewno również
się do niego przyłączą.
Ma
pan jednak świadomość dysproporcji? Po drugiej stronie jest cały
aparat państwowy.
Kiedyś
powiedziałem, że ta kolej tutaj nie powstanie. Po moim trupie. Będę
walczył do końca.
Może Cię zainteresować:
Burza wokół kolei do CPK nie ucichnie. Śląscy samorządowcy zachęcają do protestów
Może Cię zainteresować:
Czy na pewno jest sens budować dwie linie kolejowe z Katowic do Jastrzębia – Zdroju?
Może Cię zainteresować: