O jeden tor za dużo. Na wiadukcie miejsca nie starczy
- Będziemy przedłużać, składać odwołania i wnioski przy decyzji środowiskowej – tak swoją „strategię oporu” wobec budowy śląskiej „szprychy” szybkiej kolei do CPK referuje burmistrz Mikołowa, Stanisław Piechula. Magistrala ma zostać poprowadzona przez centrum miasta w śladzie obecnie istniejącej jednotorowej linii prowadzącej z Katowic do Rybnika. Docelowo przez śródmieście miałyby zatem przebiegać cztery tory – ten aktualnie istniejący, drugi tor „regionalny” mający powstać w ramach programu Kolej Plus oraz dwa tory „szprychy” do CPK. Tyle, że jak zwraca uwagę burmistrz Piechula miejsca na sąsiadującym ze stacją wiadukcie starczy na maksymalnie trzy tory.
-
Na wiadukcie zawsze były trzy linie i tak też go odbudowano –
mówił na antenie Radia Piekary Piechula. Dodał, że wiadukt został dopiero co odremontowany przez PKP. "Słyszymy, że w CPK to nie są koszty" - dodał burmistrz Mikołowa.
- Od samego początku nikt nie kontroluje, ani nie koreluje tego, co planuje CPK z tym, co robi PKP. Nie było pociągu do Jastrzębia i to był argument po stronie CPK. Teraz tory zostaną poprowadzone do Jastrzębia w ramach "Kolei Plus " i kolejne w ramach CPK. A najlepsze, że kosztem setek milionów złotych szybki pociąg z Jastrzębia do Katowic ma być szybszy o 16 minut niż standardowy - podkreśla Piechula.
Ludzie boją się o domy, samorządy o dochody
Ze wstępnych szacunków, które podano przy okazji prezentacji wariantu inwestorskiego kolei do CPK wynika, że w samym Mikołowie w związku z budową magistrali oraz towarzyszącej jej infrastruktury wyburzonych ma zostać ok. 30 budynków. W sąsiadujących z Mikołowem Łaziskach Górnych – ponad 60, na całej trasie z Katowic do czeskiej granicy – ok. 550. To właśnie właściciele tych domów, ale także ci, którzy po prostu nie uśmiecha się mieszkać w bezpośrednim sąsiedztwie kolei dużych prędkości protestują przeciwko tej inwestycji. Swoje argumenty na „nie” dołączają też samorządowcy.
- Około roku 2030 przestaną u nas działać dwa duże zakłady, które płacą podatki i zatrudniają ludzi, a jednocześnie wyrwie się nam kilometr kwadratowy powierzchni za darmo, bo kolej jest zwolniona z podatków. Czyli dochody miasta się zmniejszą, tereny zielone się zmniejszą, atrakcyjność miasta się zmniejszy, zostanie nam trochę pól uprawnych i same silnie zurbanizowane tereny z przewagą zabudowy wielorodzinnej – tłumaczył niedawno w rozmowie ze ŚLĄZAGIEM burmistrz Łazisk Górnych, Aleksander Wyra.
Trybunał może czekać jak długo chce. Kluczowy będzie wynik wyborów
Samorządowcy zapowiadają, że zrobią „wszystko”, aby kolej do CPK w zaproponowanym wariancie nie powstała. Pierwsza okazja do tego pojawi się przy postępowaniu o wydanie decyzji środowiskowej dla inwestycji.
- Możemy różnych haczyków szukać – zapowiada Piechula. Co do skuteczności ewentualnego złożenia skargi konstytucyjnej do Trybunału Konstytucyjnego burmistrz Mikołowa jest sceptyczny.
- Trybunał musi chcieć się tym zająć, ale może to trzymać ile chce. A samo złożenie tej skargi niczego nie wstrzymuje – zwraca uwagę Piechula. Jego zdaniem kluczowa dla sprawy będą polityczne rozstrzygnięcia.
- Jeśli PiS wygra wybory, to będzie ten temat ciągnął, a jeśli nie wygra, to ten projekt upadnie – prognozuje burmistrz.
Może Cię zainteresować:
Samorządy mają pomysł, jak pokrzyżować plan budowy kolei do CPK. Czy to uratuje śląskie miasta?
Może Cię zainteresować: