W jakim stopniu jakość kształcenia i szkolnictwa wyższego wpływa na jakość życia w danym mieście czy regionie oraz atrakcyjność całego regionu?
Miasta czy regiony akademickie z dobrą jakością kształcenia i szkolnictwa wyższego rozwijają się zwykle szybciej – tak jest na całym świecie. W gospodarce opartej na wiedzy dobre ośrodki akademickie, szczególnie rozpoznawalne międzynarodowo, z jednej strony przyciągają najlepszych studentów z innych części kraju, a nawet z zagranicy, dostarczając wysokiej klasy specjalistów cenionych na rynku pracy. Z drugiej strony - uczelnie włączają się w międzynarodową wymianę i programy badawcze, co podnosi jakość kształcenia, prestiż naukowy i wpływa na rozwój technologiczny i innowacyjność regionu. Jeśli uruchomi się do tego współpracę uczelni z lokalnym przemysłem i biznesem, region staje się atrakcyjny pod względem zatrudnienia, a to przyciąga do niego najlepszych.
Pamiętajmy, że regiony i miasta tworzą ludzie, a ich styl życia, ambicje, chęć angażowania się w życie lokalne wynikają z tego, w jaki sposób zostali ukształtowani – nie tylko przez rodzinę, ale również - szkołę i uczelnię. Potem to oni wpływają i współtworzą swoje otoczenie zgodnie z tym, jakie widzenie świata zaszczepiła w nich akademickość, środowiska, w jakich tam funkcjonowali, autorytety, jakie napotkali, możliwości, jakie dzięki temu dostrzegli. To nie do przecenienia.
Mamy na Śląsku kilkanaście uczelni – w tym siedem publicznych. Z drugiej strony, śląskie uczelnie przegrywają rywalizację nie tylko z Warszawą, ale i Wrocławiem czy Krakowem. Na czym polega problem?
Nasze uczelnie są stosunkowo młode, a tym samym kapitał ich prestiżu jest odpowiednio niższy. Są wciąż uczelniami „na dorobku”. Choć tempo ich rozwoju i zdobywania pozycji w Europie i na świecie – zwłaszcza po wejściu Polski do Unii Europejskiej – niezwykle przyśpieszyło. Dwie największe uczelnie śląskie – Uniwersytet Śląski i Politechnika - weszły w skład sieci tak zwanych uniwersytetów europejskich, będących elitarnym gronem: Komisja Europejska postrzega je jako nadzieję na przyszłość europejskiej edukacji i nauki. To buduje markę uczelni, a uczelnie bardzo potrzebują wiarygodnej, silnej, rozpoznawalnej marki.
Natomiast mimo tych widocznych sukcesów, największym wyzwaniem dla uczelni śląskich jest właśnie dalsze ich umiędzynarodowienie. To szczególnie ważne dla ośrodków ubiegających się o tytuł uczelni badawczych. Kluczowym dla regionu jest pokazanie się na mapie regionów europejskich realizujących projekty Horyzontu Europa - Teaming for excellence (dla kreowania partnerstw badawczo-innowacyjnych i tworzenia światowej marki centrów doskonałości, które pomogą utalentowanym badaczom w pełni rozwinąć swój potencjał) oraz prestiżowe granty Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (European Research Council - ERC). Aby przyciągać kadry i studentów z zagranicy należy zapewnić im przyjazne warunki pracy i życia (tu ogromną rolę mają do odegrania m. in. tzw. welcome offices), a także zapewnić profesjonalne wsparcie ze strony menadżerów i administratorów badań. Nieprzypadkowo ta profesja dynamicznie rozwija się w Europie.
Na atrakcyjność uczelni, szczególnie mniej znanych, wpływa także to, jak odbierane jest miejsce, w których są usytuowane. Przecież studenci przyjeżdżają do jakiegoś miasta nie tylko studiować, ale także - spędzić tam wiele najważniejszych lat życia. Dlatego tak ważne jest, aby nasze samorządy ścigały się z czołówką Polski i Europy: konkurują o względy najzdolniejszych i najbardziej rozchwytywanych młodych ludzi, którzy wybierając uczelnie, często wybierają także swoje miejsce do życia, pracy czy założenia rodziny.
W jaki sposób śląskie uczelnie powinny walczyć o zatrzymanie zdolnych licealistów na Śląsku i przyciągać studentów z innych regionów?
Właśnie przez dalsze umiędzynarodowienie. Udział w sieciach, badaniach i projektach pozwala na wdrażanie międzynarodowych standardów w wypełnianiu przez uczelnie trzech misji, z których pierwszą jest kształcenie, drugą - działalność naukowo-badawcza, a trzecią - kreowanie wzajemnych relacji z otoczeniem, których efektem ma być upowszechnianie i popularyzacja wyników badań oraz ich wdrażanie, w tym - komercjalizacja. W praktyce oznacza to pozyskiwanie akredytacji międzynarodowych, współpracę z najlepszymi naukowcami i wykładowcami, organizację prestiżowych konferencji i kongresów naukowych, prowadzenie badań na poziomie światowym poprzez realizację projektów międzynarodowych, a także prowadzenie przez naukowców ewaluacji wniosków w międzynarodowych konkursach. No i jeszcze raz podkreślę potrzebę budowania marki. Audiowizualne, intuicyjne, pokazujące potencjał i ofertę oraz zachęcające do współpracy strony internetowe w wielu wersjach językowych oraz atrakcyjne kanały w mediach społecznościowych - to dziś nie luksus lecz konieczność.
A jak samorząd może wesprzeć uczelnie?
Poprzez inwestycje nie tylko w drogi, stadiony i szkoły, ale także powiązanie priorytetu dla nauki i uczelni z rzeczywistymi decyzjami inwestycyjnymi, finansowymi, kampaniami promocyjnymi; gdy powstawały uczelnie na Śląsku, ówczesne władze (komunistyczne) gotowe były budować nowe osiedla, byle tylko ściągnąć tu najlepszą kadrę akademicką i pobudzić rozwój uczelni w regionie. Bez tego nie byłoby tak szybkiego zdobycia pozycji przez nasze uniwersytety i akademie. To samo robią władze wielu ośrodków w Polsce, które mają ambicje, aby nowo tworzone tam uczelnie były wizytówkami i symbolami cywilizacyjnego awansu ich miast. Dlaczego tu, na Śląsku, nie powrócić do takiego myślenia? Przecież przekształcenie aglomeracji w ośrodek tętniący życiem studenckim jest szansą rozwojową!
Jakim bodźcem dla śląskiej nauki może być inicjatywa Europejskiego Miasta Nauki, którym będą Katowice w 2024 roku?
Przyznanie tytułu Europejskiego Miasta Nauki 2024 jest wynikiem uznania Katowic, Uniwersytetu Śląskiego oraz innych katowickich uczelni za doświadczonych gospodarzy i współorganizatorów ogólnoświatowych wydarzeń. To ogromna szansa, a jednocześnie - szczególne wyzwanie dla całego środowiska akademickiego.
Wraz z wyróżnieniem Katowice otrzymały prawo pełnienia roli gospodarza Europejskiego Otwartego Forum Nauki w 2024 r. (EuroScience Open Forum 2024). Konferencja jest poświęcona kluczowym dla przyszłości świata badaniom naukowym i innowacjom. Będzie to jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń o charakterze naukowym i technologicznym na świecie. Europejskie Miasto Nauki oferuje miastu gospodarzowi ogromną możliwość przyciągnięcia naukowców, polityków, biznesmenów i przedstawicieli mediów z całego świata, pozwala na zwiększenie oddziaływania uczelni na wszystkie sfery życia i poprawia ich rozpoznawalność na arenie międzynarodowej. Zwiększa też turystyczną atrakcyjność miasta. Trzeba to maksymalnie wykorzystać dla promocji śląskiej nauki. Warto rozwijać ideę Akademickiego Śląska. Wsparcie miasta Katowice jest tu kluczowe.
Tylko co zrobić, by ta energia nie rozproszyła się wraz z końcem 2024 roku?
To jest kluczowe pytanie! Trzeba potraktować ten rok jako szansę na uczynienie z nauki trampoliny do rozwoju naszego regionu. Przed nami lata wielkiej transformacji – energetycznej, technologicznej i społecznej. Chcemy i musimy się w niej odnaleźć, ale bez wiodącego ośrodka naukowego - będziemy stawać się peryferiami zamiast kołem napędowym rozwoju w kolejnych dekadach. Byłoby niewyobrażalną stratą, jeśli Katowice, metropolia i region zmarnują tę szansę.
Czy w europejskiej skali Katowice i Śląsk są postrzegane jako ośrodek naukowy, czy wyłącznie enklawa starego przemysłu, który przechodzi do historii?
Nadal nie ma nas na mapie kluczowych ośrodków naukowych Europy. A nasza pozycja pod tym względem jest nieporównanie słabsza niż nasz potencjał, ambicje i potrzeby. Ta pozycja odpowiada miejscu, jaką rozwój nauki i uczelni zajmuje w polityce regionalnej, które jest, niestety, bardzo niskie – przynajmniej jeśli mierzyć je faktycznymi działaniami, a nie - deklaracjami i dobrymi chęciami.
W jaki sposób wykorzystać kulturę techniczną Śląska w planowaniu przyszłości regionu, przede wszystkim w takich dziedzinach jak nauka i kształcenie?
Dobre tradycje i skojarzenia mogą być bardzo ważnym elementem budowania marki i prestiżu śląskiej nauki - zwłaszcza nauki i edukacji ściśle powiązanej z nowoczesnymi przemysłami, technologiami, wynalazkami, które mogą być natychmiast wdrażane w przemysłowym otoczeniu uczelni. Śląskie instytucje naukowe muszą zacząć być traktowane jako znacznie istotniejsza część ekosystemu gospodarczego regionu, niż tylko miejsca, które dostarczają solidnie wykształconych absolwentów.
Wspomniał pan o transformacji. Jak istotnym obszarem dla powodzenia tych procesów przekształcających Śląsk będzie wysokiej jakości oferta edukacyjna śląskich uczelni?
Europa i świat błyskawicznie się zmieniają. Naszym celem nie powinno być tylko nadążanie za tymi zmianami, ale ich kreowanie, stawanie się miejscem, w którym ta przyszłość powstaje, które nadaje ton temu, jak wyglądać będzie gospodarka, technologia, społeczeństwo czy kultura w kolejnych dziesięcioleciach. Tak może się dziać wyłącznie wówczas, gdy oblicze naszego regionu będą tworzyć najzdolniejsi i najlepiej jak to możliwe wykształceni przedstawiciele kolejnych roczników. To oni, kreując i wdrażając nowe rozwiązania, przyczynią się do zwiększenia zaufania społecznego dla przeobrażenia Śląska w ogóle. Nie chodzi o to, żeby pozyskać setki tysięcy innowatorów, tylko, żeby dzięki innowacjom powstawały rozwiązania - w tym nowe, czyste, atrakcyjne miejsca pracy - dla milionów mieszkańców regionu.
Dzisiaj poziom innowacyjności uczelni wyższych na Górnym Śląsku jest radykalnie niższy np. od Krakowa, co widać chociażby przy podziale grantów z Narodowego Centrum Nauki. Uczelnie krakowskie pozyskują z tego źródła kilkakrotnie więcej funduszy niż te z Górnego Śląska. O czym to świadczy?
Najzdolniejsi absolwenci naszych szkół średnich emigrują, niestety, do większych ośrodków. Częściowo dlatego, że tamte uczelnie cieszą się większym prestiżem, a częściowo dlatego, że prestiżem takim cieszą się największe miasta, w których się znajdują. Ten trend musi mobilizować naszych samorządowców, ale i rządzących – w przypadku tych drugich konieczne jest natychmiastowe spełnienie warunków koniecznych do wypłaty funduszy unijnych. Każdy dzień zwłoki to okradanie naszych regionów z cywilizacyjnej szansy.
Śląskie uczelnie są bardzo dobre jeśli idzie o kształcenie kadry i to jest silna strona regionu, ale już innowacyjność – jak mówią eksperci - nie jest wystarczająca. Czy zmiana tego stanu to cel transformacji czy też bez zmiany ta transformacja będzie po prostu trudniejsza i mniej efektywna?
Trudno byłoby sobie nawet wyobrazić dzisiejszy Śląsk bez kadr wykształconych w Uniwersytecie Śląskim, Politechnice czy Uniwersytecie Medycznym. Ale nasze ambicje powinny sięgać znacznie dalej niż tylko dostarczanie solidnych kadr na potrzeby lokalnego przemysłu czy administracji. Jeśli chcemy, aby Śląsk się liczył, musimy konkurować z najlepszymi, a żeby tak było – nasze instytucje naukowe i i akademickie muszą mieć warunki co najmniej takie, jak inne najlepsze ośrodki w Europie. Muszą mieć możliwość przyciągania najzdolniejszych studentów i zatrzymywania ich potem jako badaczy i wykładowców. Tak się nie stanie, jeśli uczelnie i miasta nie będą miały wystarczającego wsparcia, aby warunki pracy i życia w nich nie odbiegały od europejskiej czołówki. To jest osiągalne, ale tylko jeśli zostanie uznane za kluczowy warunek powodzenia naszego regionu w przyszłości.
Do rosyjskiej inwazji na Ukrainę wszystko wydawało się jasne, jeśli chodzi o koniec górnictwa na Śląsku. A teraz? W świetle – z jednej strony – zapowiedzi rządu czy związków, że powinniśmy dalej inwestować w górnictwo (w teorii, oczywiście), z drugiej: rozporządzenia metanowego, które ma jeszcze skrócić żywotność przemysłu wydobywczego na Śląsku.
O niemieckim uzależnieniu od rosyjskiego gazu wiedzieliśmy wszyscy - i słusznie je od lat krytykowaliśmy. Wojna obnażyła jednak dodatkowo nasze, polskie uzależnienie od węgla z Rosji - to dla wielu, nie tylko zresztą zagranicą, było szokiem. Tymczasem ekipa rządząca dalej chce opierać przyszłość gospodarki o węgiel – pamiętamy skrajnie nieodpowiedzialne zapewnienia, że mamy go niby jeszcze na 200 lat, choć – tu szczęście w nieszczęściu - wspomniane przez pana redaktora rozporządzenie metanowe okazało się kolejnym wielkim „sprawdzam” dla rządu. Dlaczego? Wreszcie doczekaliśmy się bowiem poważnej dyskusji o zametanowieniu kopalń – sytuacja była na tyle poważna, że nawet rządowi propagandyści musieli nieco spuścić z tonu. Z drugiej strony zobaczyliśmy, kto tak naprawdę wstawił się za górnikami - i bynajmniej nie był to rząd, ale związki zawodowe i europosłowie.
Materiał informacyjny sponsorowany przez Grupę EPL w Parlamencie Europejskim
Może Cię zainteresować: