Bytom. Legenda placu Rokoko. Rozdział książki Marcina Hałasia "Sekrety Bytomia"

Kto wie, gdzie znajdował się w Bytomiu plac Rokoko? Pewnie niewielu. Historia tego miejsca jest fascynująca. Przybliża ją Marcin Hałaś w książce "Sekrety Bytomia", która niedawno ukazała się nakładem Wydawnictwa Księży Młyn. ŚLĄZAG i portal Bytomski.pl są jej patronami medialnymi.

Plac Rokoko Bytom dawniej

Książkę "Sekrety Bytomia" można kupić online na stronie internetowej wydawnictwa Księży Młyn.

Legenda placu Rokoko

Był w Bytomiu plac, którego nie ma na żadnych współczesnych planach, ale którego legenda wciąż żyje dzięki poezji.

W przedwojennym Bytomiu funkcje targowe pełniły dwa place położone w bezpośrednim sąsiedztwie Rynku: dzisiejszy plac Grunwaldzki, przy którym stała piękna bytomska synagoga zbudowana w stylu mauretańskim w latach 60. XIX wieku, a spalona w czasie nocy kryształowej, oraz współczesny plac Sobieskiego. Natomiast plac Rokoko, bo o nim mowa, był nieużytkiem czy też łąką, położoną z jednej strony bardzo blisko śródmieścia Bytomia, a z drugiej już na Rozbarku, który do 1927 roku był samodzielną gminą wiejską.

Swoją nazwę plac Rokoko zawdzięcza zapewne działającej tam już w drugiej połowie XIX wieku kopalni cynku „Roccoco” oraz wytyczonej później Rococostrasse (obecnie ul. Gallusa). Tę informację podaje m.in. polonista i honorowy obywatel Bytomia profesor Piotr Obrączka. To znamienne, bo o placu Rokoko nie wspominają bynajmniej historycy, ale… poeci. Wszystko dlatego, że jeszcze przed wojną miejsce to zyskało nową funkcję.

Na nim rozkładały się wędrowne cyrki oraz obwoźne wesołe miasteczka, które zjeżdżały do Bytomia. Wówczas przybycie taboru cyrkowego do miasta było wielkim wydarzeniem. W wozach przyjeżdżali nie tylko artyści, ale również zwierzęta, łącznie z lwami, tygrysami i niedźwiedziami. Na Rokoko cyrk sąsiadował z wędrownym lunaparkiem, obok cyrkowego namiotu stały więc karuzele albo salony krzywych luster. W ten sposób w mieście tworzyła się swoista przestrzeń zabawy i kuglarstwa. To musiało działać na wyobraźnię, zwłaszcza dziecięcą.

Dlatego dla związanych z Bytomiem poetów plac Rokoko stał się miejscem magicznym, tematem wierszy i zarazem symbolem odchodzącego czasu. Jako pierwszy o placu Rokoko napisał Bohdan Urbankowski. Urodził się w Warszawie, ale wraz z matką opuścił ją zaraz po upadku powstania i trafił do Bytomia. Tu spędził dzieciństwo i młodość, tu skończył szkołę podstawową i słynne Liceum Ogólnokształcące im. Jana Smolenia, kontynuujące tradycje polskiego gimnazjum w Niemczech. O placu Rokoko pisał np. w poemacie Śląsk mojego dzieciństwa, który trafił do pierwszego wydania głośnej w swoim czasie antologii poezji polskiej Od Staffa do Wojaczka. Jeden z fragmentów prozy poetyckiej Urbankowskiego nosi tytuł Cyrk na placu Rokoko i jest właściwie rodzajem literackiego reportażu.

Można tam przeczytać: Papugi, połykacze ognia, jednonogi weteran grający w piłkę nożną i grubas tak grubaśny, że go wnoszono na arenę za dwoma nawrotami. A raz się pomylili i przynieśli dwa razy to samo. Były mrożące krew w żyłach tańce na trapezie, gdy dla większego efektu odczepiano siatkę ochronną, a potem – trapez. I była woltyżerka taka delikatna, że granica między nią i powietrzem stawała się kwestią umowy.

Inny twórca, Leszek Engelking, w Bytomiu się urodził. Chociaż z miasta szybko wyjechał wraz z rodzicami, powracał do niego jako dojrzały człowiek. O placu Rokoko pisał w tomach poezji Muzeum dzieciństwa i Suplement. Ta pierwsza książka niemal w całości poświęcona jest reminiscencjom z Bytomia. W wierszach Engelkinga bytomskie miejsca przywołane są bezpośrednio, pojawiają się już w tytułach: Kawiarnia pod Misiami (w miejskim parku), Szkoła baletowa, Bar Rumcajs (przy ul. Mickiewicza), Rokoko (obecny pl. Wojska Polskiego), Tramwaj nr 38 (kursujący ul. Piekarską), Mater Dolorosa (cmentarz), Delikatesy, Hawana (kiedyś restauracja nad Delikatesami).

W drugim wymienionym tomiku bytomskie wątki pojawiają się w wierszach Kino Świt, Dąbrowa, Ulica Mickiewicza. Ale Engelking był nie tylko poetą, lecz także badaczem literatury, doktorem habilitowanym i profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, tłumaczem, autorem wielu książek, a wśród nich monografii Bytom w literaturze. Dzieła, miejsce, zakorzenienie, tożsamość, mit. W tej właśnie publikacji cały rozdział poświęcił wierszom opowiadającym o Rokoko, który nazywa najbardziej poezjotwórczym placem miasta.

Współczesny plac, a właściwie miejsce po nim, nie ma już żadnej magii. Bo plac, jaki przetrwał w wierszach, z topografii miasta zniknął w latach 60. XX wieku. Na jednej jego części wybudowano 10-piętrowe bloki i obecnie nosi ona nazwę placu Wojska Polskiego. Na drugiej części wzniesiono Szkołę Podstawową nr 46, oddaną do użytku w 1966 roku jako tzw. tysiąclatkę w ramach akcji „Tysiąc szkół na tysiąclecie państwa polskiego”.

Ale ślad po przyjeżdżających do Bytomia cyrkowych taborach pozostał w jednej z piosenek Anny Jantar Gdzie są dzisiaj tamci ludzie? Jej tekst napisał Bogdan Olewicz – autor słów jednych z największych przebojów polskiego rocka. Pisał dla Zdzisławy Sośnickiej, Krystyny Prońko, Krzysztofa Krawczyka, ale najbardziej znany jest chyba jako autor nieśmiertelnych hitów zespołu Perfect: Autobiografia, Nie płacz Ewka, Niepokonani.

Olewicz urodził się w 1946 roku w Bytomiu. Rok wcześniej jego rodzina – jak wielu innych Polaków – musiała opuścić swoje miasto, Lwów, i wyruszyć na ziemie nieznane, które nazwano wówczas „odzyskanymi”. Kiedy miał pięć lat wraz z rodzicami przeniósł się do Katowic, więc naukę w szkole podstawowej rozpoczął w… Stalinogrodzie (taką wówczas nosiły nazwę). Ale w Bytomiu nadal mieszkała część jego rodziny, więc w mieście tym często bywał. I zachował je w pamięci. Piosenka Gdzie są dzisiaj tamci ludzie? ukazała się na singlu wydanym rok przed tragiczną śmiercią piosenkarki w katastrofie samolotu PLL LOT „Kopernik”, do jakiej doszło w pobliżu lotniska Okęcie wiosną 1980 roku.

Gdzie są dzisiaj tamci ludzie, kto to wie? Czy mieszkają w kamienicy w mieście B.? – śpiewała Anna Jantar. Miasto B. to oczywiście Bytom. Większość obrazów z tej piosenki to reminiscencje zapamiętane z dzieciństwa – mówił Bogdan Olewicz w rozmowie, jaką autor tej książki przeprowadził z nim wiosną 2024 roku.

Piętro niżej pod balkonem pewien pan, co sobotę sznapsbarytonem arię łkał – śpiewała Jantar. Rzeczywiście, pod nami w kamienicy przy ulicy księdza Nawrota 20 mieszkał taki sąsiad, który lubił śpiewać – opowiada Olewicz. Dalej wspomina sąsiada z naprzeciwka, właściciela trójkołowego autka produkcji francuskiej, albo cyrk, który rozłożył namioty w Bytomiu. Te skrawki pamięci z dzieciństwa spędzonego w Bytomiu posłużyły mu potem w pisaniu piosenki o kamienicy w mieście B.

Dlatego właśnie Anna Jantar śpiewała: Naprzeciwko pod ósemką, vis-à-vis mieszkał Francuz, co atletą w cyrku był, był jak beczka gruby, sapał wciąż, po francusku mówił do nas coś, mówię wam raz konia w górę podniósł, patrzeć było strach.

Wojciech Dinges

Może Cię zainteresować:

Chorzów to moje centrum wszechświata. Wojciech Dinges o swojej książce "Sekrety Chorzowa"

Autor: Katarzyna Pachelska

09/10/2022

Przejście graniczne na granicy polsko-niemieckiej w Łagiewnikach k. Bytomia (obecnie Bytom-Łagiewniki)

Może Cię zainteresować:

Bytom w kleszczach granicy, otaczającej miasto z trzech stron. Fragment książki Marcina Hałasia "Sekrety Bytomia"

Autor: Redakcja

16/11/2024

Pałac Karola Goduli w Szombierkach

Może Cię zainteresować:

Pałac Karola Goduli w Szombierkach (dziś dzielnica Bytomia). Okazała rezydencja, w której właściciel nie mieszkał

Autor: Urszula Mazurowska

17/11/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon