Widoczny z daleka napis „Bytom” informuje wszystkich z daleka, w jakim mieście się znajdują. A tajemnicze dla przyjezdnych „BPK”, umieszczone z drugiej strony, to nazwa właściciela obiektu - Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Dla ułatwienia orientacji, obok wieży, w panoramie Bytomia oglądanej od strony Piekar Śląskich, widać równie wyrazistą bryłę - budynek Państwowych Szkół Budowlanych, nazywany nie tylko przez absolwentów „Budowlanką”. Historia tych dwóch budynków nie jest ze sobą powiązana, choć wieża stanowi dowód rozwoju techniki i technologii budowy swoich czasów.
Przy okazji wyjaśnijmy, że wieża ciśnień albo wieża wodna, to po prostu zbiornik na wodę. W Polsce jest prawie tysiąc takich wież o zróżnicowanej architekturze, często ciekawie zaprojektowanych i bogato zdobionych. Wśród nich można zobaczyć wieże niegdyś zasilające miejskie sieci wodociągowe lub kolejowe, które zapewniały wodę dla parowozów oraz obiektów stacyjnych. Obecnie w większości są to obiekty nieużytkowane, niszczejące, bądź oczekujące na remont.
Od studni do wodociągu
Zaopatrzenie Bytomia w wodę było długotrwałym problemem, który miasto próbowało rozwiązać przez wieki. System wodociągowy opierał się na drewnianych rurach, które przesyłały wodę do zbiorników umieszczonych na publicznych placach i ulicach, zwanych „kasztami”, z których każdy mieszkaniec mógł czerpać wodę. Ponadto duża liczba mieszkańców Bytomia korzystała z publicznych oraz prywatnych studni. Odkrycie najstarszych wodociągów zostało potwierdzone przez wykopaliska archeologiczne. W 1970 roku znaleziono fragment drewnianej rury w północno-wschodnim rogu Rynku, a w 1985 roku przy skrzyżowaniu ulic Jainty i Piekarskiej natrafiono na drewniany wodociąg biegnący wzdłuż ulicy Piekarskiej.
W 1868 r. w parku miejskim powstał zakład wodociągowy, początkowo dystrybuujący wodę pozyskiwaną ze źródeł. Jednak wraz z rozwojem urbanistycznym, demograficznym i przemysłowym w epoce industrializacji, istniejące od średniowiecza rozwiązania okazały się niewystarczające. Eksploatacja górnicza powodowała wyczerpywanie lokalnych zasobów wodnych oraz spowodowała, że wody gruntowe zaczęły zanikać. Skutkiem tego było wysychanie publicznych i prywatnych studni w Bytomiu.
Dopiero w drugiej połowie XIX wieku pojawił się pomysł na rozwiązanie tego problemu. Polegał on na połączeniu miejskiej sieci wodociągowej z niezwykle wydajnym źródłem wód podziemnych z kopalni „Rozalia” w Dąbrówce Wielkiej, dzisiejszej dzielnicy Piekar Śląskich. Na wzgórzu niedaleko dawnych zabudowań kopalni w końcu lat 90. XIX wieku wzniesiono wieżę ciśnień, która stała się głównym punktem dystrybucji wody dla Bytomia. Ta imponująca konstrukcja została również połączona z systemami wodociągowymi innych miast na Śląsku, co pozwoliło na dostarczanie wody aż do Katowic.
Strategiczne wzgórze i plebiscyt
I wydawać by się mogło, że problem został rozwiązany, do momentu, kiedy zmiana biegu granicy na Górnym Śląsku w 1922 roku nie spowodowała, że „Rozalia” i wieża ciśnień znalazły się po polskiej stronie, a Bytom po niemieckiej. Na mocy Konwencji Genewskiej Bytom mógł korzystać z polskich wód tylko do 1937 roku.
Strategicznie usytuowane wzgórze nad Dąbrówką zaczęło być umacniane przez polskie siły. Stało się ono jednym z najmocniejszych punktów oporu Obszaru Warownego „Śląsk”. W latach trzydziestych zostało wzmocnione licznymi schronami bojowymi. W pobliżu wieży ciśnień powstał również schron dla artylerii oraz koszary. Niemcy, po podziale Śląska, obawiali się, że w przypadku wybuchu konfliktu z Polską, dostawy wody do Bytomia mogą zostać zagrożone, bo nawet gdyby Polacy nie planowali celowego odcięcia dostaw, wieża ciśnień znajdująca się w terenie ufortyfikowanym i potencjalnie pod ostrzałem artylerii, mogłaby zostać przypadkowo uszkodzona lub nawet zniszczona.
Władze Bytomia postanowiły działać z wyprzedzeniem i przekierować dostawy wody dla miasta na nowe źródła. Od roku 1925 bytomskie wodociągi zaczęły korzystać z wody dostarczanej z niemieckiej strony granicy. Zaopatrywało je „Wasserwerk-Deutsch-Oberschlesien” z Zabrza, wykorzystując swoje źródło w Zawadzie, które zostało podłączone do bytomskiej sieci wodociągowej.
Wyjątkowa konstrukcja
Pod budowę wieży wodnej wybrano miejsce znajdujące się na wysokości około 292,5 m n.p.m., w jednym z najwyższych punktów miasta, zlokalizowanym przy obecnej ul. Oświęcimskiej. Umieszczono tu też warsztat naprawczy, a w nim stację legalizacji wodomierzy. Pierwotny projekt wieży, stworzony w październiku 1931 roku przez firmę Beton- und Monierbau AG z Zabrza, został uproszczony. Projekt finalny opracował inż. Wieczorek z firmy Kaller&Stachnik, która zajęła się późniejszą budową obiektu, rozpoczętą 18 czerwca 1934 roku. Wieża została oddana do eksploatacji w lutym 1936 roku.
Zaprojektowany obiekt miał żelbetową konstrukcję i wysokość 44,30 m, ze zbiornikiem na wodę o średnicy 14 m i głębokości 8 m, który mieścił do 1000 m3 wody. Żelbetowa wieża w formie dziewięcioboku ważyła około trzech tysięcy ton. Ponieważ w tym czasie na terenie Bytomia prowadzona była eksploatacja górnicza, konstrukcja wieży musiała spełniać warunki bezpieczeństwa budowli na takich terenach. Projektant przewidział podparcie wieży w trzech punktach, tak by pozwolić na niewielkie przesunięcia. Współcześnie podobną metodę stosuje się na przykład przy budowie drapaczy chmur w Japonii. Sam zbiornik jest konstrukcją niezależną od korpusu wieży. Przykryto go płaską żelbetową kopułą, podtrzymywaną przez dziewięć żeber, połączonych trzema pierścieniami. Nad kopułą zlokalizowano charakterystyczną nadbudówkę w formie latarni, mogącą być świetnym punktem widokowym. Do budowy wieży zastosowano cement portlandzki, żwir odrzański oraz zbrojenie z huty Donnersmarck z Zabrza.
Zabytek został uratowany
W latach 70. XX wieku zakończono użytkowanie wieży wodociągowej, która wówczas została opróżniona. Z biegiem czasu wieża została wykorzystana do umieszczenia licznych nadajników telefonii komórkowej, W latach dziewięćdziesiątych znajdowała się na niej antena Radia Rodło. Jednak brak konserwacji spowodował stopniowy jej upadek. Taki stan rzeczy skłonił właściciela, Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne, do podjęcia działań mających na celu wyburzenie wieży. Zlecono opracowanie ekspertyzy technicznej, aby ocenić stan techniczny obiektu, a następnie złożono wniosek do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Bytomiu o zgodę na jego wyburzenie.
Na początku 2013 roku Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał rozbiórkę, tłumacząc swoją decyzję złym stanem technicznym. Miała na to wskazywać wykonana ekspertyza budowlana, według której wieża jest odchylona od pionu i w wyniku korozji elementów konstrukcyjnych, straciła swoją nośność.
Sprzeciwiali się temu miłośnicy bytomskich zabytków z Towarzystwa im. Ignatza Hakuby, którzy z pomocą Michała Korusiewicza z Politechniki Śląskiej wykonali specjalistyczne pomiary i wyniki ich badań dały zgoła odmienne rezultaty. Zarzucana krzywizna obiektu istniała od jego samego początku, a jego budowniczowie skorygowali nierówność przechyleniem zbiornika wodnego. Jej nośność także nie stanowi problemu, ponieważ została zaprojektowana z dużym zapasem. Zbiornik od lat nie dźwiga ciężaru gromadzonej w nim wody i prawdopodobnie nigdy nie zostanie on nią ponownie napełniony, więc nie ma najmniejszych obaw, że wieża się zawali. Ówczesny prezydent Damian Bartyla poprosił o opinię biegłych sądowych, którzy także stwierdzili, że stan obiektu jest znacznie lepszy i wieża wymaga zwykłego remontu.
Zarząd BPK zdecydował się na przeprowadzenie podstawowej naprawy według zaleceń specjalistów. Pod koniec 2014 roku zatrudnieni alpiniści oczyścili z rdzy odsłonięte zbrojenia, następnie nałożyli kilka warstw tynku. Remont zwieńczyło odmalowanie całej konstrukcji w jej pierwotnym kolorze. Po wykonaniu napraw PINB zniosło nakaz rozbiórki obiektu.
Biura, serwerownia czy...?
Podczas prac modernizacyjnych Bytomskie Przedsiębiorstwo Komunalne zapowiedziało, że planuje udostępnić wieżę ciśnień dla turystów jako punkt widokowy. Była i jest to intrygująca koncepcja, ponieważ z jej szczytu można podziwiać całe miasto. Dodatkowo firma nosiła się z zamiarem poszukiwania inwestora zainteresowanego przekształceniem obiektu na nowe cele.
W tym samym czasie Przemo Łukasik, znany architekt urodzony w Bytomiu i lokalny patriota, przedstawił gotowy projekt zagospodarowania wieży. Opracował koncepcję bezpłatnie, jako osobisty wkład w rozwój miasta. Jego propozycją było przekształcenie wieży na cele biurowe. Plan zakładał znaczne zmiany w strukturze wieży, takie jak usunięcie zewnętrznego pancerza zbiornika w celu wprowadzenia większej ilości światła do wnętrza, zbudowanie przegród między filarami oraz wyburzenie obecnej klatki schodowej, aby zastąpić ją nową, wyposażoną w windę. Dzięki temu uzyskano by kilka poziomów powierzchni biurowej.
Drugą, alternatywną propozycją było wykorzystanie wieży jako serwerowni. Zastosowanie tego rodzaju funkcji nie wymaga głębokich zmian w strukturze obiektu. Wystarczy umieścić lekką konstrukcję stalową wewnątrz zbiornika, na której można umieścić podesty z rzędami szaf zawierających serwery. Dodatkowo, na parterze wieży można zaaranżować pomieszczenia dla administratorów. Bytomska wieża, dzięki swojej solidnej, żelbetowej konstrukcji, byłaby idealnym miejscem na tę funkcję.
Mimo tak przygotowanych propozycji bytomska wieża nie miała tyle szczęścia, by jak wieże ciśnień w Pszczynie i Zabrzu, stać się znanymi restauracjami, ani wieża Kopalni „Katowice”, wkomponowana w kompleks budowanego Muzeum Śląskiego, czy jak żelbetowa wieża szybu Prezydent, będąca częścią Szlaku Zabytków Techniki. I od 2015 roku, kiedy zakończono remont, stoi nieużytkowana. Właściciel obiektu w tym roku zasiał na terenie otaczającym budynek łąkę kwietną, a w najbliższym czasie planuje działania związane przede wszystkim z utrzymaniem obiektu w dobrym stanie technicznym.