Patryk Osadnik: Zacznijmy
od pytania fundamentalnego. Czy w lesie rosną choinki?
Mariusz Wierzgoń: Zazwyczaj
myśląc o choince, wyobrażamy sobie zimozielone drzewo, czyli
takie, które nie gubi swoich liści na zimę, a liście te są
zredukowane do postaci drobnych igieł, mają regularny stożkowaty
kształt i przyjemny żywiczny zapach. Idąc tym tropem - tak. W
lesie rosną choinki, ale to pewien kolokwializm i prawdziwy znawca
roślin raczej tak nie powie. Mówimy częściej o "drzewach
iglastych". Nie oburzam się jednak, kiedy ktoś mówi o choince,
raczej zachęcam, by przyjrzeć się takim drzewom z bliska. Wtedy
zobaczymy, że nasze "choinki" znacząco różnią się pomiędzy
sobą, bo tak naprawdę pod tym ogólnikowym pojęciem kryje się
przynajmniej kilka gatunków drzew.
Świerki,
jodły i sosny - to one najczęściej trafiają do naszych domów w
czasie Bożego Narodzenia. Jak je rozpoznać?
Proste
pytania są najtrudniejsze (śmiech). Każdy rodzaj drzewa posiada
gatunki, pomiędzy którymi również występują różnice. To
właśnie na podstawie tych różnic przed laty rośliny te zostały
opisane jako odrębne gatunki. Na przykładzie naszych rodzimych
drzew - świerka pospolitego, jodły pospolitej czy sosny zwyczajnej - widzimy, że różnią się one pod wieloma względami:
pokrojem, kolorem i fakturą kory, kształtem i ułożeniem szyszek,
ale tak najprościej… Jeśli weźmiemy do ręki gałązkę świerka,
to będzie ona wyraźnie kłująca, ponieważ jego krótkie i sztywne
igły - ułożone równomiernie na gałązkach - są ostro zakończone.
Jodła jest zdecydowanie bardziej przyjemna w dotyku. Jej igły są
bowiem tępo zakończone, zwykle z delikatnym wcięciem na samym
czubku. Ciemnozielone i błyszczące od góry, a na spodzie posiadają
charakterystyczne dwa równoległe białe paski. Z praktyki
świątecznej wiemy również, że świerk w roli bożonarodzeniowego
drzewka w temperaturze naszych mieszkań szybko tracić igły, u
jodły raczej tego nie zaobserwujemy. Natomiast sosna wygląda
zupełnie inaczej. Na jej gałązkach znajdują się niewielkie
zdrewniałe wyrostki zwane krótkopędami, z których wyrasta po
kilka igieł. Sosna zwyczajna ma dwie igły na krótkopędzie, a nasz
inny rodzimy gatunek sosny - sosna limba, rosnąca w Tatrach
powyżej górnej granicy lasu, ma po pięć igieł na krótkopędzie.
Jaką
choinkę najlepiej wybrać do domu?
Podstawowe
pytanie odżywające co roku w okresie Bożego Narodzenia brzmi - żywa czy
sztuczna? Zdania są podzielone, ale powoli zaczyna przeważać
pogląd, że powinniśmy wybierać żywe drzewka. Często jednak mamy
wątpliwości, bo drzewko, aby zagościło w naszym domu, trzeba
wcześniej wyciąć. Musimy jednak pamiętać, że nasze świąteczne
drzewka nie są wycinane z naturalnego lasu, a pochodzą najczęściej
z plantacji, gdzie są specjalnie w tym celu hodowane. Natomiast
zwolennicy sztucznych choinek podnoszą argument, że kupujemy coś
co posłuży nam na lata, a nawet dziesięciolecia. Jednak w praktyce
takie "drzewko" też się starzeje, z czasem tracąc swoją
imitację igieł i z powodów estetycznych lub zmieniającej się
mody trafia do śmieci. O ile w ogóle można w przypadku takiego
"drzewka" mówić o pełnym rozkładzie, to zajmie to nawet
kilkaset lat. Do tego dochodzi zanieczyszczenie środowiska
mikroplastikiem, zarówno na etapie produkcji, jak i w późniejszym
użytkowaniu takiego "drzewka". W związku z tym powinniśmy się
skłaniać ku choinkom żywym. Rodzaj drzewka nie odgrywa tu większej
roli. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji kupującego.
Może Cię zainteresować:
Na operację nogi Nikosia Mocnego zbierała cała Polska. Dziś chłopiec biega i jeździ na rowerze
Czyli
nie ma żywych choinek lepszych lub gorszych?
Archetypem
bożonarodzeniowej choinki jest jodła. To właśnie o jodle w XVI
wieku pisał niemiecki kompozytor Melchior Franck w swojej
świątecznej pieśni "O Tannenbaum". Co ciekawe podczas
swojej pracy wzorował się na ludowych pieśniach śląskich. Jodła
to w kulturze ludowej symbol wierności, trwałości i życia. To
drzewo, które potrafi przetrwać w najcięższych warunkach. Kiedy
przychodzi mroźna, siarczysta zima, większość drzew traci swoje
liście, a ona pozostaje niezmieniona. Trwa w lesie niby zielona
latarnia - oznaka nadziei. Niegdyś w naszych domach w okresie Bożego Narodzenia niepodzielnie królowała właśnie jodła. Jednak
wraz z rozwojem przemysłu górskie lasy, w których rosła, były
systematycznie wycinane. Dodatkowo zwiększone zanieczyszczenia
powietrza spotęgowało jej gwałtowne zamieranie. Miejsce jodły
zarówno w lesie, jak i w domu, coraz częściej zaczął zajmował świerk.
Był on chętnie sadzony w lasach, gdyż gwarantował szybki przyrost
masy drzewnej, co było istotne z uwagi na rosnące zapotrzebowanie
na drewno. Tam gdzie świerk i jodła nie rosną, czyli na nizinach,
do roli bożonarodzeniowego drzewka czasami używano sosny.
A
co zrobić z choinką po świętach?
W
przypadku drzewek ciętych, najlepiej zorientować się na stronie
internetowej firmy zajmującej się wywozem odpadów w naszym
mieście. Coraz częściej wyznaczone są specjalne dni, kiedy
prowadzony jest odbiór poświątecznych drzewek. Na pewno nie można
wyrzucać ich do kontenerów z odpadami zmieszanymi. Zwykle są one
traktowane jako bioodpady, które później trafiają do kompostowni
lub specjalnych pieców na biomasę. Jest też inna możliwość.
Jeśli mamy ogródek, to sami możemy drzewko przerobić na zrębki i
skompostować lub wyściółkować podłoże pod ogrodowymi
roślinami. Szybko zauważymy, że ma to na nie pozytywny wpływ.
Bywa, że po świętach ludzie zgłaszają się z choinkami do
ogrodów zoologicznych. Kiedyś część z nich przyjmowała drzewka,
ale już się tego nie praktykuje, a przynajmniej nie robi tego
śląskie zoo. Powód jest prosty. Przyjmując takie drzewko, nie
mamy pewności, czy nie było ono pokryte lakierem, brokatem czy inną
sztuczną substancją, która mogłoby zaszkodzić zwierzętom w zoo.
Przezorność opiekunów jest w tym przypadku jak najbardziej
uzasadniona.
Mamy
też choinki w donicach, jak z nimi postępować?
Przede
wszystkim należy zadbać, by w pomieszczeniu, gdzie znajduje się
choinka, była nieco niższa temperatura niż zazwyczaj. W tym
roku może być to ułatwione ze względu na wysokie ceny energii
(śmiech). Im niższa temperatura w pokoju, tym mniejszy będzie szok
dla drzewa, które wnosimy do domu z zewnątrz, a następnie ponownie
wystawiamy na dwór. To jest niewątpliwy stres - stres na poziomie
fizjologicznym, gdyż temperatura otoczenia ma wpływ na intensywność
procesów życiowych drzewa. Po świętach możemy taką choinkę
posadzić w ogrodzie, gdy tylko ziemia będzie rozmarznięta. Kiedyś
trzeba z tym było czekać aż do wiosny, obecnie nierzadko możemy
to zrobić zaraz po świętach. Jeśli jednak na dworze będą
utrzymywać się ujemne temperatury, to należy pamiętać o
zabezpieczeniu donicy z choinką agrowłókniną lub stroiszem, tak
aby korzenie drzewa nie przemarzły. Musimy też dbać o to, aby takie
drzewko miało stale wilgotne podłoże, zarówno w domu, po
wystawieniu na zewnątrz, jak i po posadzeniu w ogrodzie. Podłoże
powinno być wilgotne, a nie zalane, gdyż drzewa te są szczególnie
wrażliwe na nadmiar wody. Trzeba też mieć w pamięci, że taka
jodła, świerk czy sosna może osiągnąć w przyszłości spore
rozmiary i warto ocenić, czy mamy w ogrodzie wystarczająco dużo
przestrzeni. Warto też podkreślić, że choinek -
ściętych czy takich żywych z korzeniami - nie wyrzucamy i nie
sadzimy w lesie. Często w naszych domach na święta pojawiają się
obce gatunki drzew iglastych. W sklepowych ofertach prym wiedzie
jodła kaukaska czy świerk kłujący, które nie występują naturalnie w
naszych lasach. Poza tym, wraz z drzewkiem w sposób nieświadomie
możemy przenosić również inne organizmy, znajdujące się na
igłach lub korzeniach drzew.
Może Cię zainteresować:
Jaka jest śląska Wigilia? Najważniejsze: żadnych pierogów, bigosu, a barszcz? Może być, ale inny
To
znaczy, że nie powinniśmy sadzić gatunków obcych?
Jako
botanik z wykształcenia i przyrodnik z przekonania, zdecydowanie
skłaniam się ku gatunkom rodzimym. Dawniej, w lasach sadzono różne
egzotyczne gatunki drzew w przekonaniu, że w ten sposób wzbogaca
się lokalne środowisko. Dzisiaj wiemy, że to podejście było
niewłaściwe, gdyż niektóre z tych drzew zaczęły
rozprzestrzeniać się w sposób niekontrolowany, stając się gatunkami inwazyjnymi, które negatywnie oddziaływują na ekosystemy i zagrażają rodzimej różnorodności biologicznej. Obecnie w Polsce, w lasach,
poza daglezją zieloną (drzewo iglaste pochodzące ze wschodniej
części Ameryki Północnej), nie sadzi się już gatunków obcych.
I właśnie, o ironio, najwyższym drzewem w Polsce jest gatunek obcy
naszej florze, czyli wspomniana daglezja zielona. O jej imponujących
rozmiarach, drzewo mierzy dokładnie 59,4 metra, dowiedziano się
całkiem niedawno, bo w 2021 roku. Już rok później daglezja z
Nadleśnictwa Bardo Śląskie została objęta ochroną pomnikową,
otrzymując przy tym imię "Helena". Aby mieć punkt
odniesienia, wspomnę tylko, że największy okaz daglezji zielonej
rósł w Ameryce Północnej. Rósł, bo został ścięty jeszcze w
XIX wieku. Drzewo liczyło aż 133 metry wysokości. Tak więc
drzewa iglaste potrafią osiągać naprawdę ogromne rozmiary.
A
są jeszcze jakieś światowe rekordy wśród iglaków?
Obecnie
najwyższe drzewo na świecie to właśnie drzewo iglaste - sekwoja
wieczniezielona. "Hyperion", bo tak ją nazwano, rośnie w Parku
Narodowym Redwood w USA i mierzy ponad 115 metrów. Największym
drzewem, biorąc pod uwagę wysokość oraz wielkość pnia, jest z
kolei inny przedstawiciel drzew iglastych, mamutowiec olbrzymi - "Generał Sherman". Przy wysokości 84 metrów, pierśnica (czyli
średnica pnia na wysokości 130 centymetrów od ziemi) wynosi aż osiem metrów.
Wielkich rozmiarów była też najstarsza jodła w Polsce - "Gruba
Jodła". Rosła w masywie Babiej Góry przez około 600 lat, osiągając
imponujący rozmiar 676 centymetrów pierśnicy. Nierzadko w
wypróchniałych pniach wiekowych jodeł gawrują niedźwiedzie, co
tylko uświadamia nam do jak wielkich rozmiarów może urosnąć pień
"pospolitej" jodły. Z kolei najstarsze drzewo żyjące na
świecie to świerk, świerk pospolity, o jakże niepospolitej
historii. Rośnie na granicy występowania drzew w na dalekiej
północny Szwecji. Ma około… 9,5 tys. lat! Wykiełkował z
nasiona zaraz po tym, jak wycofał się stamtąd ostatni lądolód.
Drobnym rozczarowaniem po imponujących rozmiarach poprzednich
rekordzistów może być fakt, że mierzy zaledwie pięciu
metrów wysokości. Przez wieki przypominał bardziej krzew niż
drzewo. Jego kolejne części wielokrotnie zamierały, ale siła
przetrwania drzewa była większa i z nasady korzeniowej wyrastały
nowe odrośle. To, że obecnie świerk przybrał formę drzewiastą,
według badaczy jest kolejnym dowodem na postępujące zmiany
klimatu. Warunki do wzrostu drzew na północy Skandynawii poprawiły
się tam na tyle, że z krzewiastej formy mógł w ostatnim czasie
urosnąć do takich rozmiarów.
A
jak mają się drzewa iglaste w Polsce?
Prognozy
dla drzew iglastych nie są dobre, więc warto się nimi nacieszyć,
ponieważ będzie ich w naszych lasach coraz mniej. To drzewa
przystosowane do chłodnych i wilgotnych warunków. Rosną głównie
na dalekiej północy gdzie tworzą gęste lasy iglaste - tajgę, a także na obszarach górskich, gdzie klimat jest zwykle chłodniejszy i
bardziej wilgotny. Oczywiście istnieją od tej zasady
wyjątki. Zmiany klimatyczne, czyli wzrost średniej temperatury, a
także wydłużające się okresy suszy, po których następują
krótkie intensywne opady, to wszystko stanowi zagrożenie dla drzew
iglastych w Polsce. Przewidywana granica występowania niektórych
gatunków drzew przesuwa się daleko na północ. Otwartym pozostaje
pytanie, czy drzewa nadążą za tak gwałtownie postępującymi
zmianami. W tym roku, w oparciu o badania grupy polskich naukowców, firma Appsilon stworzyła aplikację Future Forest, która pokazuje
występowanie dwunastu gatunków drzew w Europie teraz i za 50 lat.
Zastosowano tam trzy scenariusze klimatyczne - optymistyczny,
umiarkowany i pesymistyczny. Możemy dzięki temu prześledzić jakie są
prognozowane zmiany w występowaniu głównych gatunków tworzących
obecnie lasy w Polsce.