Chruszczow był na Śląsku w 1959 roku. Jego przyjazd zostawił po sobie genialną anegdotę Wszołka. Odwiedzający dyspozytornię kopalni "Wujek" w Katowicach Chruszczow miał rozmawiać przez krótkofalówkę z górnikiem na dole i doznać szoku, gdy tamten powiedział mu, iż zna język rosyjski, ponieważ w szeregach Wehrmachtu walczył z Armią Czerwoną. A co więcej na Śląsku podobnych mu było wielu. Setki i tysiące Ślązaków było w Wermachcie i walczyliśmy z Armią Czerwoną!!! - oznajmił.
Gomułka, Gierek, Mitręga i pozostali polscy "oficjele" zaczęli gwałtownie na raz tłumaczyć Chruszczowowi, że Ślązacy służący w Wermachcie to była normalność! Chruszczow się dosłownie wściekł - wspomina Wszołek. Irytacji pierwszego sekretarza KC KPZR nie złagodziło zapewnienie go przez górnika, że teraz należy do PZPR i jest komunistą. Humor przywróciło mu dopiero kilka kieliszków koniaku, wychylonych w dyrektorskim gabinecie Wszołka.
Czy opisana przez dyrektora, przekomiczna rozmowa naprawdę miała miejsce, tego ze stuprocentową pewnością stwierdzić nie można. Jednak fotografia potwierdza, iż Chruszczow w dyspozytorni "Wujka" przecież był i przez krótkofalówkę rozmawiał. Fotograf uwiecznił również wspominanych przez Wszołka Władysława Gomułkę, Edwarda Gierka i Jana Mitręgę. Tyle tylko, że całemu towarzystwu na zdjęciu humor ewidentnie dopisuje. Wszyscy, z Chruszczowem włącznie, są czymś wręcz ubawieni. Może fotografię wykonano jeszcze przed poruszeniem kłopotliwego tematu (wówczas znacznie bardziej niż dziś) Ślązaków w Wehrmachcie? Być może też Wszołek nieco podkoloryzował swoją relację, a złość Chruszczowa była jedynie udawana.
Zmarły niestety w 2021 roku Franciszek Wszołek tych watpliwości już nie rozwieje.