1
stycznia 2022 roku Olsztyn w woj. śląskim został znów miastem,
zamykając usta “miastosceptykom". Teraz trzeba jeszcze precyzyjniej
rozróżniać te miejscowości. Brak praw miejskich już nie jest
różnicą. A jak to z tą utratą statusu miasta lub praw miejskich
było?
Najstarsze miasta leżące na terenie woj. śląskiego mają oczywiście genezę osadzoną w średniowieczu i związane są z nadawaniem praw miejskich na prawie niemieckim, zarówno po niemieckojęzycznej i polskojęzycznej stronie granic i historii. Należą do nich duże i znane, jak Bytom, Gliwice, Wodzisław Śląski, Mikołów czy Tarnowskie Góry – każde z nich z wyraźnym rynkiem i układem urbanistycznym oraz mniejsze i mniej znane, jak Strumień, Koziegłowy, Krzepice czy Krzyżanowice. O tym mógłby zapewne rozpisywać się mój szanowny kolega, red. Tomasz Borówka. Ja tylko chciałbym zwrócić nieśmiało uwagę, że już w tym gronie, czyli najstarszych miast – najwcześniej pojawiły się miejscowości, które dość szybko tych praw się pozbyły lub im po prostu je zabrano. Bo o takich przypadkach będzie ten tekst.
Miasto, które miastem nie jest
Źródła mówią już o roku 1364 i miejscowości Kaszczor koło Szczekocin. Która miała być chwilowo osadą miejską. Była, minęła. Nie pierwsza ona i nie ostatnia. Ale najbardziej tajemnicza z wymienionych. Żarki – jedno z ciekawszych miast na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej było miastem targowym o centralnym rynku i innych placach handlowych. W wyniku ogromnego pożaru de facto straciło miasteczkowy charakter, dodatkowo formalnie zniesiono mu prawa miejskie ukazem carskim jako kara za udział mieszkańców w Powstaniu Styczniowym. Dziś Żarki są znów miastem i swoją niepewną „miejską historię” dzielą z innymi miastami północnej części województwa jak Koziegłowy czy Krzepice. Ta niepewność wynika z epizodu bycia wsią. - Nie mówmy o tym zbyt długo – ponaglają Żarki.
Ja muszę jednak uczciwie stwierdzić, że Ziemia Częstochowska jest miejscem, gdzie historia znikających miast dotknęła wielu miejsc. O wspomnianym Olsztynie już wiecie, natomiast niedaleko dawnego miasta Lelów, do którego pielgrzymują wyznawcy judaizmu leży wioska Nakło – jak najbardziej wzmiankowana również jako miasto. Kojarzę ją z okazałym pałacem – śladów dawnego rynku nie znalazłem nawet w Google Maps. W przeciwieństwie do Lelowa, który rynek zachował, dumny jest z bycia „Miastem Królewskim Koronnym” a tymczasem od 1869 roku miastem nie jest.
Podobny los spotkał okoliczne miejscowości o bardzo bogatej historii i ważnej roli jak: Przyrów, Mstów, Janów. W wielu przypadkach reforma administracyjna dla Królestwa Polskiego była silniejsza niż wieki historii osadniczej.
Gdzie Kazimierz Wielki więził żonę
„Do Milówki wróć” - śpiewają Bracia Golec w jednej ze swoich piosenek. Coś w tym musi być i w temacie, o którym rozprawiamy, bo mało kto spodziewał się tego, że i Milówka była kiedyś miastem, miała też status „miasteczka”, co było usankcjonowaną nazwą administracyjną w międzywojniu. Co ciekawe w tym samym czasie miasteczkiem, a nie miastem, było Jaworzno. Prawa miejskie Milówka utraciła definitywnie w 1934 roku. Choć uważni do dziś znajdą zarysy rynku w jej placu głównym. Być może o prawach miejskich śpiewali nasi góralscy Beatlesi.
Ciekawym przypadkiem jest miejscowość Żarnowiec. Ona prawa
miejskie utraciła – czasami pół żartem pół serio śmieję się
– za swoje wybitnie niemiejskie zachowanie. Oto ciekawym faktem
jest, że to od wielu wyborów jedna z najbardziej rolniczych gmin
woj. śląskiego, jednocześnie swoisty bastion partii „chłopskich”, jakimi kiedyś była Samoobrona czy PSL. Okolica ta wydała nawet
swojego wicemarszałka rodem z PSL i posła sejmu śląskiego dwóch
kadencji. Poza tym, jak miasto może nazywać się Żarnowiec, skoro
sama nazwa już z terminologii rolniczo-polnej się wywodzi. A
jednak… odłóżmy żarty na bok i stwierdźmy, że Żarnowiec był
jedyną miejscowością tych rejonów, wzmiankowaną przez Gala
Anonima. Prawa miejskie uzyskała od samego Kazimierza Wielkiego,
który postanowił tu nawet uwięzić swoją niemiecką żonę. Na
takie „akcje” nie wybiera się byle wsi. Żarnowiec jednak prawa
miejskie utracił również w drugiej połowie XIX wieku, podobnie
jak Żarki wcześniej doszczętnie płonąc.
Nic nie poradzę, że Jura jest nośnikiem tylu ciekawych historii o znikających miastach, ale muszę tu zostać jeszcze na chwilę. Oto widzimy dwie miejscowości na mapie, które może i na osobne miejscowości wyglądają, ba, były miastami. Co więcej - o wielowiekowej historii i z własnym centralnie usadowionym rynkiem. Tymczasem rozrost ich często młodszych, ale z czasem potężniejszych sąsiadów, zabrał im samostanowienie. Zostały wchłonięte przez Myszków i Zawiercie w granice w tych miast. A te dawne miasta nazywają się Mrzygłód i Kromołów.
"Miastochłony", czyli jak z dwóch zrobić jedno
Jak już jesteśmy przy duetach. Każdy średnio ogarnięty z mapą człowiek wie, że w gronie luksusowych miast świata obok Baden-Baden , Tel Aviv-Jaffy czy Dallas–Fort Worth mamy aż dwa swoje: Bielsko-Biała powstała z połączenia miast: Biała Krakowska i Bielsko oraz Czerwionkę-Leszczyny, powstałą z połączenia Leszczyn i Czerwionki. Zaskakujące, prawda? Natomiast nie mówi się wiele o tym, że współczesna Częstochowa chowa w sobie aż dwa miasta, z których została ulepiona: Starą Częstochowę, miejsce gdzie leży dzisiejszy rynek tego miasta, i Częstochówkę (Nowa Częstochowa), położoną dziś bliżej Jasnej Góry.
W temacie „wchłoniętych miast” zapewne dużo do powiedzenia mogą mieć miejscowości położone na terenie dawnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. I faktycznie tych zmian, roszad i zaniknięć było tu nie kilka, nie kilkanaście lecz kilkadziesiąt. Ale wspomnijmy może dosłownie o kilku.
Wieś z ratuszem. Witamy w Chruszczowie. Kaj?!
Na trasie ze Śląska w stronę Poznania leży Strzybnica, ostatnia dzielnica Tarnowskich Gór i ostatni fragment miejskiej części Metropolii GZM przed zanurzeniem się w Lasy Lublinieckie. Założona jako Friedrichshütte w 1786 roku, szybko stała się osadą przemysłową. W latach 1967–1975 XX wieku przemianowana na miasto, mimo braku rynku i centralnego placu. Od 1975 roku to część Tarnowskich Gór. Podobny los spotkał miejskie gwiazdy na firmamencie rosnących jak grzyby po deszczu miejskich osad Górnego Śląska:
- Nowy Bytom (dziś część Rudy Śląskiej),
- Wirek (dziś część Rudy Śląskiej),
- Klimontów (dziś część Sosnowca),
- Porąbka (dziś część Sosnowca),
- Kazimierz Górniczy (dziś część Sosnowca),
- Brzeziny Śląskie (dziś część Piekar Śląskich).
Najmniej znana jest historia bytomskich Szombierek, które funkcjonowały po wojnie jako Chruszczów i posiadały osobny ratusz. Formalnie była to jednak osobna gmina wiejska. Wieś z ratuszem. Który nota bene stoi do dziś. Przychylniej los przyjrzał się Miasteczku Śląskiemu, które przez długi czas było również daleką, ale jednak, dzielnicą Tarnowskich Gór. Ponieważ jednak nazwa zobowiązuje, miejscowość ta trzykrotnie traciła i odzyskiwała prawa miejskie. Ostatnio w 1995 roku. Trzeba było zmiękczać tak nazwę?
A propos samej nazwy. Zapewne wiele razy poczta pomyliła się z przesyłkami do Ząbkowic. Bo jak wiemy, istnieją Ząbkowice Śląskie, dawny Frankenstein na Dolnym Śląsku, i Ząbkowice, dzielnica Dąbrowy Górniczej, w latach 60. i 70. - osobne miasto. Dla tych, którzy często Śląsk utożsamiają potocznie z terenem dawnej konurbacji GOP i nie rozróżniają z Zagłębiem Dąbrowskim, powiedzenie: „Do Ząbkowic” wymuszało zapytanie: „Ale których?”. Na nieszczęście odpowiedź „śląskich” nie pomagała. Stąd dodano człon Ząbkowice Będzińskie do tych położonych w naszych rejonach. Co okazało się mało praktyczne, gdyż w 1977 roku Ząbkowice po prostu wchłonęła Dąbrowa Górnicza.
"Zmiastwychpowstanie" Sławkowa i trójcy spod Szarloty
Z okowów miejskiej okupacji niektórym udało się wydostać. Chyba
najsłynniejszym tego przypadkiem jest historia Sławkowa, miasta od
1286 roku – jednego z najstarszych w Polsce. Które w 1977 roku
koszmarną decyzją komunistycznej władzy włączone zostało do Dąbrowy Górniczej jako dzielnica. Z całą sympatią, wyobraźmy sobie, że Kraków włączamy
w skład miasta Nowa Huta, a Gdańsk do Sopotu. Ta degrengolada nie
potrwała jednak długo. Od 1984 roku Sławków znów jest miastem i - pół żartem, pół serio - na złość Dąbrowie częścią powiatu będzińskiego. W tym samym
powiecie leżą Wojkowice z jednym z najmłodszych burmistrzów w
Polsce, do 1991 roku - dzielnica miasta Będzin. Istny powiat miejskich
rezurekcji?
Mogłyby się nie zgodzić z tym Grodziec i Łagisza.
Dawne miasta, dziś wciąż dzielnice Będzina. W takim razie na
miano takiego miejsca zasługuje bardziej dawny ROW, bo tam doszło
do aż trzech powrotów do funkcji miejskich. Na nowo pełnią je
odpowiednio: Pszów, Radlin i Rydułtowy. Cała trójca spod
Szarloty. I to się nazywa zmiastwychpowstanie!