Jastrzębie – Zdrój dziś bez kolei, jutro mają tam prowadzić dwie linie
- Gdy w 2018 roku ogłaszaliśmy Program Kolej Plus, przywrócenie połączeń kolejowych Jastrzębia-Zdroju ze stolicą województwa śląskiego było jednym z najważniejszych celów tego programu. Pragnę wyrazić zadowolenie, że kolej wróci na tereny, które były dotychczas pozbawione tego środka transportu i umożliwi ich rozwój — tak pół roku temu mówił Andrzej Bittel, wiceminister infrastruktury w rządzie Mateusza Morawieckiego, kiedy w Katowicach podpisywano umowę z wykonawcą prac projektowych dla budowy linii kolejowej, mającej połączyć stolicę naszego regionu z Jastrzębiem-Zdrojem, największym obecnie miastem w Polsce pozbawionym dostępu do kolei.
Kolej do Jastrzębia ma wrócić najdalej do roku 2029 – takie bowiem ramy wyznacza program Kolej Plus, który z wielką pompą jesienią 2018 r. ogłosił ówczesny rząd. Inwestycja nie tyle ma być budową, co raczej dobudową do istniejącej sieci ok. 20 km torów (na odcinkach Jastrzębie-Zdrój Centrum – Pawłowice Śląskie oraz Żory – Orzesze) połączoną z pełną elektryfikacją trasy. Całość przedsięwzięcia ma uzupełniać budowa sześciu nowych przystanków i modernizacja stacji w Pawłowicach Śląskich.
Linia
budowana w ramach Kolei Plus ma jednak nie być jedyną, jaka dotrze
do Jastrzębia – Zdroju. Prowadzić ma tam również odnoga słynnej
„szprychy”, którą przez Śląsk chce poprowadzić Centralny
Port Komunikacyjny. Ściślej zaś mówiąc, którą chciał
poprowadzić jego poprzedni, działający za czasów rządów PiS,
zarząd, bo jakie plany ma wobec tej konkretnej inwestycji nowy
zarząd spółki trudno jeszcze powiedzieć. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)
Od przybytku głowa nie boli? Dwie inwestycje po sąsiedzku
Śląska „szprycha” CPK prowadzić ma z Katowic do czeskiej granicy w pobliżu Ostrawy, na części swego przebiegu sąsiadując z linią planowaną w ramach Kolei Plus. Od samego początku budziło to pytania o celowość realizacji obu tych przedsięwzięć. Zwłaszcza, że projektowi CPK na Śląsku towarzyszą duże protesty, związane z faktem, że jego realizacja ma skutkować wyburzeniem ok. 500 domów. Ludzie z Mikołowa, Łazisk Górnych, czy Palowic obawiają się wywłaszczeń, czy po prostu uciążliwości z budową i sąsiedztwem trasy szybkiej kolei.
Pytani przez nas swego czasu eksperci tłumaczyli, że prowadzenie dwóch linii do jednego miasta da się obronić. Bo o ile linia w ramach Kolei Plus stanowić ma typową linię regionalną, na której pociągi nie będą rozwijać zawrotnych prędkości, zatrzymując się na wielu przystankach w mijanych miejscowościach (z tego powodu inwestycja ta miała „lepszą prasę” wśród lokalnych samorządów i mieszkańców), to składy na linii do CPK będą walczyć o każdą minutę, co przekładać się będzie chociażby na geometrię torów i sam ich przebieg – argumentowali. Mniej więcej w ten sam sposób uzasadniali budowę dwóch linii przedstawiciele władz PKP PLK (mimo że „szprycha” nie była w ich gestii), choć kiedy przychodziło do pytań o szczegóły, to trudno było nie odnieść wrażenia, że nie do końca wiedzą jak ułożyć sobie współpracę z CPK.
- Musimy wypracować kompromisowe rozwiązanie. To będą trudne rozmowy, ale albo chcemy mieć kolej szybką , albo dać sobie z tym spokój. Mamy rozwiązania, mamy różne warianty, ale to jeszcze nie czas, by o tym mówić – tak mówił w październiku na katowickim dworcu Ireneusz Merchel, prezes PKP PLK nawiązując do tego jak planowana przez spółkę budowa drugiego toru od katowickiej Ligoty przez Mikołów do Orzesza Jaśkowic ma się do zamiarów CPK, chcącego również przez Mikołów puścić swą „szprychę”.
„Nijak nie da się uzasadnić”. Szczerość byłego prezesa CPK
Władze CPK na temat inwestycji w ramach Kolei Plus milczały. Wygląda na to, że bynajmniej nie dlatego jednak, iż nie miały na ten temat swojego zdania. Jak właśnie ujawnił branżowy portal Rynek-Lotniczy.pl w połowie grudnia kierowana wówczas jeszcze przez Mikołaja Wilda spółka (Wild został odwołany ze stanowiska prezesa spółki CPK dopiero 19 stycznia b.r.) złożyła do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Północ zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd PKP PLK poprzez brak koordynacji projektów kolejowych z CPK, co miało narazić skarb państwa na szkodę w wielkich rozmiarach. W szczególności chodzi zaś o działania PLK przy koordynacji inwestycji na odcinku Katowice – Ostrawa.
Tyle, że w sprawie nie idzie tylko o umiejętność i chęci (lub ich brak) dogadania się w kwestii przeprowadzenia inwestycji. Były już prezes CPK w mediach społecznościowych wprost neguje sens budowy regionalnej linii kolejowej do Jastrzębia - Zdroju.
- Dublowania inwestycji na szlakach CPK Katowice-Ostrawa czy Ostrołęka-Łomża nijak nie da się uzasadnić – napisał Mikołaj Wild w dyskusji stwierdzając, że w Krajowym Programie Kolejowym i Kolei Plus jest wiele inwestycji dublujących niekiedy 1:1 infrastrukturę CPK i jeśli potrzebne są oszczędności i cięcia, to lepiej szukać ich w tamtych dwóch programach aniżeli w inwestycjach CPK.
Innymi słowy, zdaniem byłego prezesa CPK, zamiast w perspektywie kilku lat odbudować regionalną linię do Jastrzębia – Zdroju lepiej w bliżej nieokreślonym horyzoncie czasowym (CPK dopiero niedawno złożył wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla śląskiej „szprychy”) postawić na szybką magistralę do Czech, przy okazji przyłączając Jastrzębie do sieci, ale kosztem wyburzeń w położonych po drodze miejscowościach.
Może Cię zainteresować:
Czy na pewno jest sens budować dwie linie kolejowe z Katowic do Jastrzębia – Zdroju?
Może Cię zainteresować: