Jeśli przy okazji czekania na wakacyjny wylot z Pyrzowic rzucił wam się w oczy wypchany niedźwiedź stojący w hali odlotów terminalu B, to nie oznacza, że tutejsze lotnisko stało się zamiejscową placówką jakiegoś muzeum historii naturalnej. To oznacza, że skórę tego zwierzaka ktoś próbował przewieźć do Polski. No i nie wyszło. Na drodze stanęły przepisy i funkcjonariusze Izby Celno-Skarbowej. Dziś wypchany niedźwiedź stoi więc ku przestrodze dla tych, którzy wybierając się na zagraniczne wojaże zapominają, bądź nie chcą pamiętać o tym, że nie wszystko, co mogą kupić w sklepikach z pamiątkami, mogą następnie legalnie przywieźć do Polski.
Jak turysta może zostać przestępcą? Wystarczą niewłaściwe zakupy
Pierwsza kategoria zakazanych pamiątek to przedmioty wytworzone z gatunków roślin i zwierząt (bądź wręcz ich części, a także one same) podlegających ochronie na mocy tzw. Konwencji Waszyngtońskiej (Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem CITES). Są to m.in.
- wypchane zwierzęta i trofea myśliwskie;
- wyroby z kości, rogów, czy zębów zwierząt (kość słoniowa);
- naszyjniki, pierścionki i inne wyroby zawierające części roślin i zwierząt chronionych;
- torebki, buty, portfele, paski do spodni wykonane ze skór węży, krokodyli, waranów,
- lekarstwa zawierające sproszkowane fragmenty zwierząt lub roślin.
Obecnie zagrożonych wyginięciem gatunków, wpisanych na specjalną listę, jest ok. 30 tys., z czego ok. 10 tys. to zwierzęta. Są na niej m.in.
- krokodyle,
- warany,
- węże z rodziny dusicieli,
- dzikie koty,
- większość papug i ptaków drapieżnych,
- niedźwiedzie,
- korale rafotwórcze,
- przydacznie – małże z oceanów i mórz tropikalnych,
- storczyki,
- kaktusy,
- wilczomlecze,
- niektóre rośliny owadożerne.
Zgodnie z prawem przywóz lub wywóz takich okazów jest zabroniony, chyba że osoba, która je przewozi posiada odpowiednie zezwolenia lub świadectwa - tzw. CITES. Przewożenie, niezgodnie z przepisami, przez granicę UE okazów, które należą do gatunków zagrożonych wyginięciem jest przestępstwem zagrożonych karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Każdy pasażer może zostać wezwany do wyrywkowej kontroli
To tyle prawniczej teorii. A praktyka? Ano, bywa różna. Świadczy o tym wspominamy już niedźwiedź w terminalu pyrzowickiego lotniska, ale także specjalna gablota z rożnego rodzaju skonfiskowanymi artefaktami. Czego tam nie ma! Jest głowa aligatora, wypchany waran, azjatyckie specyfiki z kobrą w środku, buty ze skóry chronionych węży, kawałki koralowca, figurki z kości słoniowej, torebka ze skóry krokodyla, czy lampa z kloszem wykonanym z muszli zagrożonego gatunku. Takie właśnie pamiątki wieźli podróżni zmierzający do domu z Afryki, Azji, czy Ameryki Łacińskiej. I nie dowieźli.
- Pasażerowie muszą pamiętać, że po wylądowaniu mogą zostać poproszeni do wyrywkowej kontroli przez funkcjonariuszy Izby Celno-Skarbowej – przypomina Piotr Adamczyk, rzecznik Katowice Airport.
Przedstawiciele wspomnianej formacji zwracają zaś uwagę na fakt, że podejście do egzekwowania konwencji CITES może być różne w różnych częściach świata, co czasem może utwierdzać podróżnych w przekonaniu, że nie robią niczego zdrożnego, bądź, że jakoś „się uda”.
- Może być tak, że służby jakiegoś egzotycznego kraju niespecjalnie będą interesować się, co z niego wywozimy, ale już w Polsce tutejsze służby będą bardzo zainteresowane tym, co przywozimy – tłumaczą nam funkcjonariusze.
- Dlatego nasza rekomendacja jest taka, żeby podczas wyjazdów nie kupować jakichkolwiek odzwierzęcych pamiątek, bo może się później okazać, że pochodzą one od chronionych gatunków – radzi Piotr Adamczyk.
Sery z Gruzji, czy figi z Maroka? Sorry, nie przejdzie
Tego typu dobre rady zarówno przedstawiciele lotniska, jak też Izby Celno-Skarbowej kierują do podróżnych od lat. I - jak można usłyszeć – najwyraźniej zaczęły one przynosić efekty, bo przypadki znalezienia w bagażu turystów pamiątek wykonanych z zagrożonych gatunków zdarzają się coraz rzadziej.
Widoczny stał się natomiast drugi trend – przywożenie z wakacji pamiątek kulinarnych. A i w tym przypadku turystom nie wszystko wolno.
Zabronione jest (ze względów sanitarnych) przywożenie spoza granic UE, nawet na własny użytek, wyrobów mięsnych lub mlecznych. A zatem, sery z Gruzji czy Turcji – sorry, ale nie przejdą. Próba przewozu może skończyć się ich przepadkiem i grzywną na dokładkę.
Podobnie rzecz ma się z większością warzyw i owoców – legalnie można na teren UE przywieźć tylko:
- ananasy,
- kokosy,
- duriany,
- banany,
- daktyle.
Pomarańcze i figi z Maroka, czy melony i arbuzy z krajów Zakaukazia sugerujemy spożywać w jak największej ilości - ale na miejscu.
Są też takie kategorie żywności, w przypadku której obowiązują limity ilościowe – miód owszem, możemy przywieźć, ale nie więcej niż 2 kg (taki sam limit dotyczy małży, ślimaków i żywych ostrych). Nie wszyscy się do tych ograniczeń stosują - rekordem ostatnich tygodni na lotnisku w Pyrzowicach było 40 kg mango skonfiskowanych w bagażu pasażerki wracającej z Egiptu.
Może Cię zainteresować: