Latem tego roku minie pięć lat odkąd pierwsze pociągi Leo Expressu – czeskiego, prywatnego przewoźnika kolejowego – wjechały na polskie tory. Konkretnie zaś na trasę z Krakowa do Pragi. Początkowo składy na odcinku Kraków - Katowice jeździły przez Skawinę, Zator, Oświęcim i Mysłowice (co było wymuszone trwającą jeszcze wówczas modernizacją na głównej magistrali przez Jaworzno Szczakową i Trzebinie). Obecnie kursują już najprostszą trasą, przy czym jedynie pojedynczymi parami pociągów w weekendy.
I to właśnie ma szansę się zmienić. Jak donosi branżowy portal rynek-kolejowy.pl, Leo Express na początku lutego złożył do czeskiego urzędu zajmującego się konkurencją na torach trzy wnioski o otwarcie nowych połączeń. Jeden z nich dotyczy właśnie trasy Praga – Katowice – Kraków (w tej sprawie analogiczny wniosek trafił już wcześniej także do polskiego Urzędu Transportu Kolejowego). Począwszy od 13 grudnia 2024 r. przewoźnik chciałby na niej uruchamiać codziennie pięć lar pociągów. Miałyby one kursować z Krakowa przez Mysłowice, Katowice, Tychy, Zebrzydowice, Bohumin, Ostrawę i Ołomuniec do Pragi.
Warto przy tym jednak pamiętać, że sama zgoda UTK nie oznacza jeszcze, że pociągi od wskazanej daty i we wskazanej liczbie faktycznie zaczną kursować. W grę wchodzą jeszcze ustalenia przewoźnika z PKP PLK i jego własne kalkulacje biznesowe. Przykład słynnego „pociągu do Chorwacji”, który chciał w czasie letnich wakacji uruchomić inny czeski przewoźnik – RegioJet – i który faktycznie jeździ, ale… jedynie z Pragi (wariant przez Katowice do Krakowa pozostaje wciąż niespełnionym marzeniem) pokazuje, że same zgody wszystkiego nie załatwiają.
Może Cię zainteresować:
Czy na pewno jest sens budować dwie linie kolejowe z Katowic do Jastrzębia – Zdroju?
Może Cię zainteresować:
Michał Wroński: Linia kolejowa do Pyrzowic nie powinna służyć głównie... dojazdom do lotniska
Może Cię zainteresować: