Ano tak. Jeżeli przyjdziemy na Równicę w roku 1922, nie będzie tam czekać na nas schronisko. Co prawda w 2022 r. również nie, jako że od kilku lat schronisko na Równicy formalnie już schroniskiem nie jest, a gościńcem. Niemniej dzieje tego popularnego i znaczącego w historii turystyki beskidzkiej obiektu rozpoczynają się dopiero w roku 1923.
Schronisko na Równicy
A tak właściwie to pradzieje. W owym 1923 r. stanął na Równicy w zasadzie lokal gastronomiczny z możliwością noclegu, a nie schronisko.
Chcąc letnikom i gościom kąpielowym uprzyjemnić i ułatwić wycieczki na najbliższą górę, wzniósł tu "Touristenverein" w Ustroniu w r. 1923 maleńkie schronisko z bufetem, małą jadalnią i werandką i 2 sypialniami na poddaszu, obliczonemi na 10 łóżek - pisze Jan Galicz w swoim przewodniku po Beskidzie Śląskim z 1930 roku.
Jednak obiekt wkrótce zakupił Oddział Górnośląski Polskiego Towarzystwa w Katowicach. Rozbudował je i przekształcił w "pełnoprawne" schronisko.
Tanio nie przyszło, ale że klimat sprzyjał, toteż pieniądze dla PTT były. I to z wojewódzkiej kasy, albowiem wojewoda śląski Michał Grażyński, sam zapalony turysta, wielce rozwojowi turystyki w ukochanym przezeń Beskidzie Śląskim wielce sprzyjał. W rezultacie na Równicy powstało piękne schronisko z prawdziwego zdarzenia.
Otoczone jest ono 3 oszklonemi werandami od str. płd.-zach., płn.-zach. i płn.; na parterze znajduje się bufet, sala jadalna i 2 pokoje gościnne. W kamiennych suterenach znajdują się ubikacje gospodarcze. I piętro liczy 8 pokoi na 26 łóżek; w pokojach piece kaflowe. Na II piętrze mieści się wspólna sypialnia na 30 łóżek i trzy poddasza. Razem jest łóżek do dyspozycji gości 56. Uwzględniwszy mniej wygodne pomieszczenie na siennikach, może tu w razie potrzeby przenocować około 100 osób - opisuje je Galicz.
Ale do tego w roku 1922 jeszcze daleka droga.
Szosą na Równicę? Nie tak prędko!
A właśnie - w tym czasie nie ma też jeszcze drogi na Równicę. Ta poprowadzona serpentynami z Ustronia-Polany górska szosa powstanie dopiero w latach 1933-1934. Ku zachwycie zmotoryzowanych i fanów motoryzacji oraz irytacji wytrawnych turystów górskich - bo wraz z jej budową cisze beskidzkiego lasu będzie teraz zakłócać hałas samochodowych silników. Ale też tylko czasami. Na Równicę nieprędko jeszcze dotrze stonka zwolenników turystyki samochodowej, gdyż w II RP auto stanowi luksus, na który pozwolić mogą sobie jedynie nieliczni (choć będą wśród nich sam prezydent RP Ignacy Mościcki i - rzecz jasna - wojewoda Grażyński).
Co nie znaczy, że na Równicy nie będzie ciasno.
(...) ponieważ ze stacji kolejowej jest na nią bardzo blisko i jest przy tem łatwo dostępną, nadaje się ona przede wszystkiem, do wycieczek młodzieży szkolnej i osób starszych, które z powodu wieku muszą unikać przemęczenia - zachwala Galicz.
Mimowolnie przy tym przestrzegając doświadczonych turystów, czego mogą się na Równicy spodziewać. No ale co zrobić, góry są dla ludzi (jak mawiał sam Jerzy Kukuczka).
Może Cię zainteresować:
Historia na zdjęciu: budowa drogi na Równicę w latach międzywojennych. Nazywano ją autostradą
Jak dostaniemy się na Równicę w latach 20. XX wieku? Najlepiej z Ustronia. A jak do Ustronia? Tu mamy dobrą wiadomość: pociągiem! Doceńmy, gdyż wtedy do Wisły jeszcze tym środkiem lokomocji nie dojedziemy. A do Ustronia tak, już od 1888 roku.
Na Równicę z Ustronia trafić nietrudno, pobłądzić wręcz przeciwnie - raczej niełatwo. Galicz poleca kilka tras.
Jedna prowadzi z Ustronia doliną potoku Gościradowiec, druga jej prawym (orograficznie, czyli patrząc w dół potoku) zboczem. Obie łączą się koło ołtarza dawnych, potajemnych nabożeństw protestanckich, w którego autentyczność Galicz niesłusznie chyba powątpiewa). Pierwszą już za jego czasów wiódł czerwony szlak - dzisiejszy początkowy odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego, ciągnącego się aż w dalekie Bieszczady. Trzecia wiedzie z Ustronia-Polany poprzez przysiółek Jaszowiec. Przy okazji: kolei do Polany też jeszcze nie ma, dotrze tam w 1929 roku.
Może Cię zainteresować:
Ustroń, nasza brama do Beskidu Śląskiego. Pokolorowaliśmy archiwalne zdjęcia
I jak tam, jesteście już na rozległej polanie pod szczytem? Możecie więc podziwiać ładną panoramę gór i nie tylko.
Widok z Równicy nie jest rozległy, ale zawsze nadzwyczaj miły - pisze Galicz. - Jak na dłoni widać cały Ustroń, górną dolinę Wisły, Cisownicę, Goleszów z jego olbrzymią fabryką cementu, Skoczów i cały szereg gmin wiejskich. Od zachodu zasłania widok znacznie wyższa W. Czantorja.
Nagrodą za wejście na sam szczyt Równicy (co zajmie nam nie więcej niż kilkanaście minut spaceru z miejsca, gdzie wkrótce stanie zalążek schroniska) będzie jeszcze lepszy widok.
(...) trzeba jednak wspiąć się przedtem na rusztowanie z belek, wznoszące się ponad wierzchołki drzew, pokrywających cały szczyt - informuje Galicz.
Jak trzeba, to trzeba. I zapewne warto.
Jak też warto udać się z Równicy na dalszą wycieczkę. Przykładowo grzbietem aż do przełęczy Salmopol, do Brennej przez halę Szłapówkę albo przez Orłową do Wisły. Pamiętajmy tylko, że z tej ostatniej łatwo się nie wydostaniemy. Na stację Wisła-Uzdrowisko pierwszy pociąg wjedzie dopiero w 1929 roku, zaś do Głębiec - w 1933.
Może Cię zainteresować: