Gdzie leży Bycina i jej piękny zame.... pałac?
Bycina to wieś w powiecie gliwickim, położona między Pyskowicami a Pławniowicami w gminie Rudziniec. Okolica jest malownicza – w pobliżu znajdują się jeziora: Dzierżno Małe, Dzierżno Duże oraz popularniejsze jezioro Pławniowice.
Najwcześniejsze wzmianki o wsi pochodzą z końca XIII wieku. Najważniejszym wydarzeniem w dziejach osady był zakup wsi przez rodzinę Tenczyńskich herbu Topór w 1685 roku (choć w niektórych źródłach znalazłem rok 1670). To oni zdecydowali o budowie pałacu, która zakończyła się w roku 1700. Co ciekawe, ze źródeł internetowych dowiedziałem się, że okoliczni mieszkańcy pałac zwykli nazywać „zamkiem” (założę się, że de facto chodzi o śląskie określenie zomek, którym zwykło nazywać się i zamki, i pałace). Gmina i właściciele walczą z tym, brandując budowlę jako „pałac”.
Ale wróćmy do historii. W latach 30. XVIII wieku dobudowano kaplicę, której sklepienia ozdabiają późnobarokowe freski przedstawiające Wniebowzięcie Matki Bożej. Polichromia zachowała się w dużej części do dzisiaj, pomimo złego stanu budowli. XVIII wiek to również okres częstych zmian właścicieli pałacu. W 1778 roku obiekt nabył Johann Gustav von Strachwitz z Kamieńca. Dziewięć lat później właścicielami została rodzina von Seherr-Thoss z Ostroszowic, w 1838 roku książę Friedrich August Carl zu Hohenlohe-Öhringen ze Sławięcic i Ujazdu, od 1845 roku ród zu Hohenlohe-Oehringen-Ingelfingen. Później pałac nawiedziła seria pożarów. W 1867 roku został przebudowany przez kolejnych właścicieli, rodzinę Hohenlohe- Oehringen. To ostatni szlachecki ród, w którego posiadaniu znajdował się ten teren. W latach 30. XX wieku sprzedali dobra spółce z Berlina, która podzieliła przypałacowy folwark między rolników. Po 1945 roku polskie władze komunistyczne zadecydowały, że pałac stanie się budynkiem mieszkalnym. Mieszkańcy mogli uczęszczać na msze w pałacowej kaplicy, która pełniła funkcję kościoła do 1993 roku. Do końca PRL-u pałac powoli się wyludniał i niszczał.
Porozmawiajmy o architekturze
Pałac został wybudowany w stylu barokowym. Budowla ma trzy kondygnacje i z lotu ptaka tworzy kształt litery L. Pałac jest pokryty mansardowym dachem. Od strony dziedzińca ozdabiają go krużganki (czy raczej ozdabiały). Wejście do pałacu jeszcze do niedawna zdobił późnobarokowy portal, w którego centrum widniał herb rodziny Tenczyńskich, czyli Topór. Co ciekawe, w herbie sołectwa Bycina też można zobaczyć topór. Przed przebudową pod koniec XIX wieku pałac miał także wieżę, ale nie zachowały się żadne materiały przedstawiające obiekt w tamtym okresie. Jedyną poszlaką, jak mógł wyglądać wtedy obiekt, jest pobliska kapliczka ze św. Florianem, która przedstawia świętego gaszącego płonący pałac.
Ciężka transformacja
W latach 90. XX wieku pałac był już w kompletnej ruinie. Obiekt został sprywatyzowany. Przechodził z rąk do rąk, a w 2001 roku ówczesny inwestor postanowił odbudować zabytek. Aby pokazać okolicznym mieszkańcom swoją dobrą wolę, przeprowadził renowację bocznej ściany. Niestety skończyły się "pieniążki" i reszta pałacu nie została nawet dotknięta pracami konserwatorskimi. Później obiekt trafił w ręce niemieckiej spółki, która podobno planowała tam centrum szkoleniowe. Z tych planów też nic nie wyszło. Dopiero w 2019 roku pałac w Bycinie nabył konserwator zabytków Aleksander Harkawy, który wg Dziennika Zachodniego zapłacił za niego jedynie 10 tysięcy. W rozmowie z DZ zapowiadał, że zamierza zorganizować tam przestrzeń wystawienniczą z hotelem lub restauracją.
Czy w sprawie pałacu coś się ruszyło? Wygląda na to, że tak. Na zdjęciach Tymoteusza Stańka możemy zobaczyć, że dach wypełnia się nowym pokryciem, stoją rusztowania, a do części otworów okiennych zostały wstawione okna. Czy to oznacza, że pałac zostanie uratowany? Czas pokaże. Oby był już bardziej łaskawy dla tej rezydencji.
Może Cię zainteresować: