Współczesny widz, wybierając się dzisiaj do teatru na "Wesele" Wyspiańskiego, może zobaczyć historię irlandzkiej wojny domowej, idąc na "Potop" - trafić na noc żywych trupów, a chcąc przypomnieć sobie "Odyseję", wylądować nad granicą polsko-białoruską – tyle, by poprzestać na przykładach z teatru na katowickim Rynku. W czerwcu na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego zagościł "Płatonow" (bez Płatonowa) w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej.
Oskarżenie Rosji?
A jeśli widza nieprzygotowanego uprzedzić, że zobaczy na scenie spektakl oparty na motywach znanego tekstu, to wtedy dostanie to, czego oczekiwał. Zatem uprzednio przygotowany wyruszyłem na ulicę Warszawską, by napawać się oskarżeniem prowadzącej „operację specjalną” Rosji.
Wchodząc na scenę, wkraczamy od razu do bogatego rosyjskiego living roomu, w którym podstawowym rekwizytem jest kolejna butelka drogiego alkoholu (kryształowa karafka ze szkocką zastępuje nieśmiertelny samowar z czajem!). Strzelby wiszące nad stołem nie wypalą jednak – wbrew żelaznej, scenicznej regule – ani razu. To nie świst kul, a szelest banknotów wypełnia przestrzeń salonu. Bankruci, bogacze i do zamożności pretendujący spotykają się przy jednym stole, biesiadują, żartują, upijają się, aż w końcu popadają w bełkotliwe rozpamiętywanie swoich niezrealizowanych zamiarów. Ostatecznie wszyscy przegrywają. Może to trafne przeczucie nieuchronnego upadku dzisiejszego cara i jego dworzan?
Ratunek dla wdowy po generale
Rolę tonącego Titanica odgrywa wystawiona na licytację posiadłość Wojnicewów. Ratunkiem dla wdowy po generale byłby związek z zamożnym kupcem Porfirym Głagoliewem, ale Anna nie może przezwyciężyć wstrętu wobec natrętnego oligarchy. Wyraziście ilustruje to scena karmienia truskawkami Anny przez Głagoliewa. Anna Kadulska i Antoni Gryzik, także w następnych scenach, przejmująco odgrywają upadek swoich bohaterów. Upokorzenia będą przeżywać w zasadzie wszyscy: Sergiusz porzucony przez żonę, Sasza, którą próbuje zdobyć Bugrow, Osip bałamucony przez Annę i ignorowana przez wszystkich Maria Grekow. To właśnie panna Maria staje się rezonerką spektaklu – próbuje wszystkim uświadomić, że i oni, i cała Rosja zbudowana jest na wielkim kłamstwie (w jej kwestie wplecione są współczesne oskarżenia Władimira Sorokina). W efektownej scenie zagłuszania Marii (pełna emocji, ale pozbawiona egzaltacji, świetna Agnieszka Radzikowska) gromada śpiewa pieśń "Koń" zespołu Lube z frazą Śpiewaj o tym jak ja: Rosjo kocham cię (przeł. Renata Miłosz).
Kłamcą i oszustem jest w sztuce Antoniego Czechowa Michaił Płatonow – to on doprowadza Saszę do samobójczej próby, Sophie do zabójstwa, Annę do rozpaczy, a Marię - do szaleńczego uzależnienia od siebie.
Śmierć bohatera jest końcem oryginalnej historii. Jego rolę w przedstawieniu przejmuje błazeńsko tragiczny młody lekarz Nikołaj Trylecki (płynnie przemieszczający się w wielu rejestrach Mateusz Znaniecki), który na odwieczne pytanie „Jak żyć?” znajduje, sławną już, odpowiedź: „Grzebać zmarłych i reperować żywych”(przeł. A. Tarn). Tu puentą staje się kupienie Wojnicówki przez Żyda Wengierowicza (i tej postaci nie ma w wersji Bogajewskiej), a formalnie przez kupca Bugrowa (stonowany Kamil Suszczyk).
Co jeśli wytniemy z oryginału miłość?
Dramat opublikowany w 1933 roku pod tytułem "Bez ojcowizny" nierzadko reżyserzy traktowali jako model do samodzielnego składania. „Wycinano z niego rozmowy o pieniądzach i długach. A co jeśli wytniemy miłość?” – pyta reżyserka. No cóż, na pewno rzeczywiste i urojone kłopoty materialne są ważnym tematem rozmów, ale czymże by one były, gdyby bohaterowie tak rozpaczliwie nie pragnęli uczuć nieco wznioślejszych? Staliby się cyniczni jak młody Głagoliew (konsekwentny w każdym grymasie twarzy Piotr Bułka)? A tak są: bezradnie naiwni jak Aleksandra Płatonow (dziewczęca Aleksandra Przybył) i Sergiej (przekonujący Marcin Szaforz) , z premedytacją bezwzględni jak Sonia (nieobliczalna Irmina Liszkowska), czy tej premedytacji pozbawieni (bardziej czuły niż okrutny w roli Osipa Grzegorz Przybył).
Czy rzeczywiście da się to przedstawienie oglądać z wygodnej perspektywy, niezbrukanego krwią nie-Rosjanina? I czy w szale rzekomo oczyszczającego cancel culture należy wylewać z tej kąpieli przenikliwego tej kultury krytyka, jakim był Antoni Pawłowicz?
Skoro w wersji Bogajewskiej brak uwodziciela Płatonowa, to kto i jak uwodzi Rosję dziś? Wyśpiewanej miłości do narodu nie zastępuje uczucie miedzy dwojgiem ludzi? A może je tylko niebezpiecznie deformuje? Bo czyż nie brzmi złowieszczo prośba rosyjskiego chłopca skierowana do ojca uczestniczącego w „specoperacji”: Tatusiu, zabij wreszcie tych wszystkich Ukraińców i wracaj szybko do domu.
Tak, Płatonow to opowieść o tęsknocie za domem!