Zamknięte wiadukty i inwestycje drogowe sparaliżowały Katowice
Rok 2024 i kilka kolejnych źle zapisze się w pamięci kierowców i pasażerów, którzy na co dzień poruszają się po Katowicach samochodami i transportem publicznym. Sytuacja spowodowana jest jednoczesnym rozpoczęciem wielu inwestycji związanych z przebudową katowickiego węzła kolejowego oraz paru innych, dłużących się inwestycji drogowych. Obecnie w Katowicach zamkniętych jest 6 wiaduktów kolejowo-drogowych i kolejowych na ulicach:
- Bagiennej,
- Granicznej,
- Mikołowskiej,
- Załęskiej,
- Przodowników,
- Kłodnickiej.
Do tego dochodzi parę innych inwestycji drogowych, jak np. wyburzanie i budowa wiaduktów nad aleją Roździeńskiego, budowa ronda na Bocheńskiego/Załęskiej Hałdzie oraz budowa nowego mostu na Rawie (to na Gałeczki w Chorzowie, jednak tuż przy granicy z Katowicami).
Tak się składa, że przez niemal wszystkie z tych punktów przebiegają kluczowe arterie komunikacyjne miasta, a ruch samochodowy raczej się nie zmniejsza. Kierowcy samochodów nie tylko mają do wyboru mniej przejezdnych ulic, a te które są dostępne, są użytkowane również przez transport publiczny. I samochody, i autobusy (a na niektórych odcinkach tras nawet tramwaje) nieraz wloką się lub wręcz stoją w korkach.
Kolejną grupą są kandydaci na właścicieli prawa jazdy, którzy przecież muszą gdzieś jeździć "L-kami". Trzeba przyznać, że stanie w korku przed zamkniętym wiaduktem nie brzmi jak przyjemna lekcja nauki jazdy.
Czy zamknięcie wiaduktów wpływa na naukę jazdy?
Aby się tego dowiedzieć, skontaktowaliśmy się z katowickim WORD-em i kilkoma ośrodkami szkolenia kierowców w z różnych części miasta. W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego dowiedzieliśmy się, że katowickie utrudnienia raczej nie wpływają na liczbę chętnych na prawo jazdy, a dostosowanie tras egzaminów kat. B do panujących warunków raczej nie sprawia egzaminatorom problemów. Większe korekty dotyczyły jedynie "cięższych" kategorii, ale i w tym wypadku WORD zapewnia, że nie ma problemów z trasami egzaminów.
A jak radzą sobie szkoły jazdy? Zasięgnęliśmy języka w 3 ośrodkach szkolenia kierowców - dwóch z centrum Katowic, jednego z osiedla Witosa. Instruktorzy wszystkich szkół są zgodni - ich praca wygląda obecnie nie za dobrze.
- Jest bardzo korkowo i nie pracuje się fajnie. To zależy od szkoły, ale dojazd od strony Chorzowa i osiedla Witosa to niezbyt przyjemna rzecz - mówi instruktor OSK z osiedla Witosa.
Wszyscy rozmówcy podkreślają, że pomimo trudności dają radę. Planują inne trasy tak aby kursanci nie musieli dużej części lekcji stać w korkach. Instruktor z OSK w centrum Katowic zdradza, że w miarę możliwości stara się planować jazdy poza godzinami szczytu, aby zapewnić kursantom jak najlepsze warunki. Co ciekawe, obie szkoły w centrum są zgodne, że stanie w korkach też jest ważną częścią nauki jazdy.
- Oczywiście jeździmy innymi trasami. Logicznym jest, że egzaminatorzy też je zmieniają, bo po prostu nie da się przejechać - mówi instruktorka ze szkoły jazdy z centrum Katowic. - Kursant musi, stety niestety, nauczyć się poruszania w korkach i tego, jak się w takiej sytuacji zachować. Wbrew pozorom jeździ się wówczas dużo wolniej. Trzeba ruszać i zatrzymywać się - to też się potem przydaje - dodaje.
Nauka jazdy dla wielu osób jest stresującym doświadczeniem. Nie można zaprzeczyć, że trudności, które od paru miesięcy paraliżują katowickie ulice, w tym nie pomagają. Z drugiej strony, remonty dróg i zakorkowane ulice to element codziennych doświadczeń każdego kierowcy. Kto wie? Może to właśnie "Katogeddon" pomoże wykształcić nowe pokolenie opanowanych i przede wszystkim ostrożnych kierowców?

Może Cię zainteresować: