Długa i skomplikowana historia języka śląskiego
Starania śląskich działaczy o uznaznie godki za język regionalny ciągną się już 17 lat. Wszystko zaczęło się w 2007 roku, kiedy grupa 23 posłów podpisała i złożyła do Sejmu projekt ustawy w sprawie nadania językowi śląskiemu statusu języka regionalnego. Kadencja została skrócona i nie podjęto tematu godki. Kolejna próba miała miejsce w 2008 roku z inicjatywy polityków PO, przede wszystkim, nieżyjących już, Kazimierza Kutza i Marka Plury. O języku śląskim debatowano wtedy podczas zebrania komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Co ciekawe, pomysł uznania śląszczyzny za język regionalny zdobył kilku entuzjastów w ekipie PiS, za to jego przeciwniczką była posłanka PO, zmarła w 2022 roku, Maria Pańczyk-Pozdziej, inicjatorka konkursu „Po naszymu, czyli po Śląsku”.
W 2010 roku Marek Plura złożył projekt ustawy, który zakładał ustanowienie śląskiego języka regionalnego. Temu projektowi znowu zaszkodził koniec kadencji parlamentu. Poseł Plura spróbował ponownie w 2012 roku. Tę próbę zablokowali posłowie PiS. W 2014 roku powstał projekt obywatelski z inicjatywy Rady Górnośląskiej. Podpisało się pod nim 140 tysięcy osób. Został odrzucony przez parlamentarzystów w 2016 roku. Kolejny projekt, złożony przez posłankę Monikę Rosę w 2018 roku, leżał w sejmowej zamrażarce 2 lata i też został odrzucony. Po drodze była też nieudana próba w 2021 roku. I tak dochodzimy do 2023 roku, kiedy to Donald Tusk obiecuje Ślązakom język regionalny w 100 dni po wygranych wyborach. KO wybory wygrała. Nie udało się jej wprowadzić języka w 100 dni, ale projekt ustawy wniesiony przez Monikę Rosę w 2024 r. doszedł najdalej w całym procesie legislacyjnym. Brakuje tylko podpisu prezydenta Andrzeja Dudy.
Co nam pokazuje ta długa i skomplikowana historia? Język śląski przez ten cały czas miał swoich zwolenników i przeciwników po obu stronach polskiej sceny politycznej. Obecny projekt znalazł nawet dwóch pozytywnie nastawionych posłów PiS ze Śląska (Marka Wesołego i Bolesława Piechę). Zaś jednogłośne poparcie wśród koalicji rządzącej jest wynikiem długotrwałych przekonywań ze strony wnioskodawców. Nawet wśród polityków związanych z KO można spotkać przeciwników uznania śląskiego za język regionalny. Jednym z nich jest na przykład były prezydent Bronisław Komorowski, który otwarcie mówi, że sam nie podpisałby ustawy.
„Nie ma języka śląskiego. Jest gwara”
W 2023 roku, w rozmowie z Marcinem Zasadą dla Ślązaga Bronisław Komorowski wyraził negatywną opinię co do starań Ślązaków o uznanie śląskiego za język regionalny. Poproszony o odniesienie się do swoich słów „Ślązacy, nie wymyślajcie języka śląskiego” z 2012 roku, powiedział:
- Moją przewodniczką po Śląsku i śląskości była zawsze, już śp. Marysia Pańczyk. Ona miała chyba największe zasługi w krzewieniu śląskiej godki, a mimo to (a może właśnie dlatego) była przeciwniczką tworzenia odrębnego języka śląskiego. I ja to zdanie podzielam w pełni. Językoznawcy też są w tej sprawie sceptyczni.
Przy swoim stanowisku zostaje nawet teraz, po przepuszczeniu ustawy o języku śląskim przez Sejm i Senat. Były prezydent był w poniedziałek, 13 maja, gościem Bogdana Rymanowskiego w Radiu Zet. Zapytany przez prowadzącego o ustawę, powtórzył swoją opinię:
- Nie podpisałbym. Myślę, że obecny prezydent też jej nie podpisze. Nie ma języka śląskiego. Jest gwara śląska, o czym zawsze przekonywała mnie Marysia Pańczyk, osoba głęboko zaangażowana w propagowanie godki śląskiej. Nie ma powodu, dla którego miałoby się wydawać pieniądze centralne z budżetu państwa polskiego, nie regionu czy samorządu, wydawać na tworzenie języka śląskiego. Za chwilę Górale się zgłoszą i powiedzą „my też”
Zapytany, czy pogratuluje Andrzejowi Dudzie, jeżeli ten nie podpisze ustawy, powiedział: - Uznam, że zachował się pryncypialnie.