O tym, dlaczego zaplanowane na 15 października referendum
ogólnokrajowe jest żartem, jaki robi sobie z obywateli nasza
szanowna władza najlepiej wyjaśnia wspólne oświadczenie 42
organizacji społecznych, w tym m.in. Helsinską Fundację Praw
Człowieka, Amnesty International i Sieć Obywtelską Watchdog
Polska. Kto jeszcze nie miał okazji się z nim zapoznać, to gorąco
zachęcam do tego (link:
https://siecobywatelska.pl/stanowisko-organizacji-spolecznych-w-sprawie-referendum/)
- przyda się, by mieć np. dobre argumenty w dyskusji z wujkiem
wyznającym dobrozmianowe ideały.
Przeciwko plebiscytowi organizowanemu przez Zjednoczoną Prawicę otwarcie występują politycy opozycji. Jako dziennikarz i wieloletni społecznik również mam jak najgorsze zdanie na ten temat, ale jako bytomianin nie jestem przekonany, czy bezpośrednie zwracanie się do wyborców, aby nie uczestniczyli w referendum jest dobrym pomysłem.
Co wydarzyło się w Bytomiu
W 2010 roku Piotr Koj cieszył się z uzyskanej reelekcji na fotel
prezydenta Bytomia. Choć udało mu się tego dokonać dopiero w
drugiej turze, to lokalna społeczność raczej pozytywnie oceniała
jego dokonania przez ostatnie 4 lata. Jedyną grupą wyraźnie
niezadowoloną z ówczesnego gospodarza miasta, byli kibice Polonii
Bytom - grającej wtedy na poziomie Ekstraklasy - którzy zarzucali
mu opieszałość w modernizacji miejskiego stadionu i brak wsparcia
finansowego dla klubu.
Zaledwie dwa lata później w Bytomiu zorganizowano referendum, w
którym zapytano mieszkańców, czy chcą odwołania prezydenta i
radnych. Pomimo bardzo sprawnej kampanii referendalnej można było
zakładać, że głosowanie zakończy się, jak podobne inicjatywy
tego typu w innych miastach, czyli na tyle niską frekwencją, że
wyniki nie będą wiążące i lokalna władza utrzyma się na
stołkach.
W czasie, gdy grupa referendalna poprzez billboardy, gazetki, banery
i plakaty starała się przekonać bytomian, że należy pozbawić
Piotra Koja stanowiska, w ratuszu powstał pomysł, aby również
podjąć jakieś działania. Jednak zamiast zachęcać mieszkańców
do głosowania przeciwko odwołaniu władz, postanowiono spróbować
całkowicie zniechęcić ich do udziału w referendum.
Tak też na przystankach autobusowych i tramwajowych objawiły się wielkie plakaty z równie wielkimi napisami "Nie idę na referendum", natomiast w celu przekonania przechodniów, że to głos zwykłych mieszkańców, a nie polityków, wydruki opatrzono zdjęciami starszej kobiety i młodego chłopaka oraz ich podpisami: „Helena, emerytka”, „Dominik, maturzysta”.
Decyduj sam
Polacy są dość przekornym narodem, więc prawdopodobnie nikt nie
uwierzył, że seniorkę i ucznia stać na profesjonalnego grafika,
drukarnię i ekspozycję w przystankowych gablotach. W efekcie
zamiast pozostać w domach ponad 28 tysięcy bytomian poszło na
referendum i Piotr Koj wraz z całą radą miejską zostali odwołani.
Tymczasem wystarczyłoby, że frekwencja byłaby niższa o zaledwie
246 osób i głosowanie byłoby nieważne.
Ludzie z otoczenia Koja dziś nieoficjalnie przyznają, że kampania
antyreferendalna przyniosła skutek odwrotny od zamierzonego i jej
przeprowadzenie było wielkim błędem. Polacy nie lubią, jak im się
mówi, jak mają żyć i co mają robić, więc jak im władza
powiedziała, że mają nie iść na referendum, to poszli.
Historia byłego prezydenta Bytomia powinna dawać politykom opozycji do myślenia, czy postępują słusznie zniechęcając do udziału w referendum. Mam mieszane uczucia wobec ich postulatów, bo odwodzenie od głosowania wydaje mi się równie niedemokratyczne, co pytania referendalne wymyślone przez szeregowego posła z Żoliborza. Sam jednak jeszcze nie zdecydowałem, czy wezmę udział w tym kabarecie, ale chyba lepiej będzie jak inni Polacy też o tym zadecydują sami.
---------------------------------------------------------------------------------
Podoba Ci się ten artykuł? Zapisz się do newslettera ŚLĄZAGA, a będziesz mieć pewność, że nie przegapisz innych naszych ciekawych tekstów. Zapisy: www.slazag.pl/newsletter
Może Cię zainteresować:
„Nie karmimy Kaczora”. Tusk "unieważniał", a teraz polityk KO nawołuje do bojkotu referendum
Może Cię zainteresować: