Ma 38 lat, urodził się i mieszka w Sosnowcu, ale zamiłowanie do gór przejął od – pochodzącego z Milówki – swojego taty. – Po górach chodziłem od małego, najczęściej poza szlakami, ale teraz już tego nie zalecam – uśmiecha się Daniel Wojnar. Wraz ze swoim przyjacielem, Markiem Beneszem, stworzył akcję „Apteczka na szlaku” – w różnych pasmach Beskidów, wraz z grupą znajomych, zamontowali już niemal 40 drewnianych skrzynek ze środkami pierwszej pomocy.
Apteczki już pomagają
Skąd pomysł na akcję „Apteczka na szlaku”? – Była to składowa kilku zdarzeń – opowiada Daniel Wojnar. – Do jednego z nich doszło w Beskidach. Przy jednym ze schronisk przygotowywałem drewno na opał i skaleczyłem dość konkretnie kciuk – do kości. Żona pobiegła do schroniska, gdzie jednak musiała plaster i opatrunek… kupić. Przyznam, że mnie to zirytowało. Inna sytuacja miała miejsce na Głównym Szlaku Beskidzkim, tym przedwojennym, „oldskulowym”, którego trasa biegła kiedyś aż pod granicę rumuńską. Szlaku nie skończyłem, ponieważ doznałem kontuzji kolana i musiałem wzywać pomoc. Te sytuacje uświadomiły mi, że nie zawsze pomoc może zdążyć na czas i dlatego takie apteczki mogą komuś uratować nawet życie.
I tak to się zaczęło. Apteczka do apteczki i niedawno, już w grudniu, Wojnar zainstalował skrzynkę numer 38 – w Beskidzie Żywieckim, w bazie namiotowej Jaworzyna. To jednak niekończąca się robota. Skrzynki z apteczkami są drewniane, impregnowane i w miarę odporne na warunki atmosferyczne, ale i tak trzeba je od czasu do czasu naprawiać. Co więcej, przede wszystkim trzeba uzupełniać ich zawartość. Na przykład bandaże, opatrunki, plastry czy folie NRC, które pozwalają opóźnić proces wychładzania organizmu.