„Górnicy kopalni hr. Wilczka w Polskiej Ostrawie w dniu 6 kwietnia 1890 roku uchwalili święcić 1 maja; zebrali między sobą 85 złotych i zanieśli je proboszczowi P. Bittowi w Polskiej Ostrawie [obecnie Śląska Ostrawa – przyp. D.Z.] z żądaniem, aby za nie odprawił w dniu 1 maja mszę, dla uzyskania 8-godzinnego dnia roboczego. Proboszcz Bitta, zamiast spełnić żądanie górników – w którem o czynie rewolucyjnym nie było ani zdania – zrobił donos na górników do dyrektora kopalń hrabia Wilczka i wójta Polskiej Ostrawy, który kierownikowi deputacyi pieniądze odebrał i kazał go aresztować ‒ resztę 6 członków deputacyi wyrzucił z pracy” - tak wspominał to zdarzenie Wojciech Brda w 1913 roku na łamach książki „Dzieje z życia i walki górników w Ostrawsko-Karwińskim Zagłębiu”. Sprawa miała jednak ciąg dalszy. W niedzielę 13 kwietnia ksiądz Bitta głosił kazanie, w którym ostro wystąpił przeciw święceniu 1 maja, twierdząc, iż tylko kościołowi przysługuje prawo święta ustanawiać. Takie postępowanie oburzyło górników do tego stopnia, że górnicy przystąpili do strajku, a w nocy wytłukli okna na farze.
O 8 godzin pracy
Rok wcześniej kongres założycielski Międzynarodówki (zwanej później „drugą”) przyjął rezolucję w sprawie organizacji demonstracji międzynarodowej 1 maja 1890 roku. Datę dostosowano do tej wybranej przez Amerykańską Federację Pracy, na pamiątkę masakr robotników, do których doszło w maju 1886 roku w Stanach Zjednoczonych. W rezolucji Międzynarodówki czytamy: „W wybranym dniu zostanie zorganizowana wielka manifestacja międzynarodowa, w taki sposób, aby we wszystkich krajach i we wszystkich miastach jednocześnie, robotnicy postawili władzom publicznym żądanie zmniejszenia legalnie dnia pracy do ośmiu godzin”
W dniu kiedy ksiądz Bitta wygłaszał swoje kazanie, prezydent rejencji opolskiej rozesłał pismo do władz lokalnych w sprawie środków zapobiegawczych wobec prób organizacji demonstracji pierwszomajowych. W szczególności nakazywano karać za agitację na rzecz strajków. W przeciwieństwie do austriackiego Śląska, na tym pruskim nic się jednak nie działo. Co więcej, władze mogły liczyć na księży, którzy podczas spowiedzi „podburzali żony przeciwko mężom, gdy ci się socjalistycznymi zasadami przejmują” - w każdym razie tak donosiła prasa.
Może Cię zainteresować:
Dariusz Zalega: Gierek, Ziętek i śląska Katanga. To oni stworzyli Śląsk jaki znamy
Pierwsze obchody 1-majowe na pruskim Śląsku udało się zorganizować dopiero w 1895 roku. Tyle, że przykładowo w Królewskiej Hucie odbyły się one w niedzielę 5 maja, „bo – jak tłumaczyli organizatorzy - nas jeszcze mało uświadomionych i kapitaliści by nas wyrzucili z pracy”. Z kolei w Zabrzu, na terenach należących do hrabiego Ballestrema ktoś wywiesił na wysokim buku czerwony sztandar z napisem: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!”. Według prasy robotnicy, przechodząc koło sztandaru, z szacunkiem zdejmowali czapki.
Rok później silne patrole policji uniemożliwiły odbycie zgromadzenia pierwszomajowego, które chcieli zorganizować socjaliści. Sto osób wyjechało więc do Kokocińca, gdzie w ogrodzie jednej z restauracji odbyło się uroczyste zgromadzenie. Taki model szeroko potem się upowszechnił – część oficjalna, a potem zabawa. Przykładowo w Bielszowicach po wspólnym zgromadzeniu polskich i niemieckich socjalistów, odbyła się zabawa taneczna. Tyle że komisarz policji usiłował zabronić noszenia w klapach marynarek okolicznościowych znaczków pierwszomajowych. Z kolei w Chebziu, według „Gazety Robotniczej”, grupa robotników zebrała się „na szklankę piwa i pogawędkę pierwszomajową”.