Archiwum Państwowe w Katowicach
Ślązacy walczący w republikańskich szeregach podczas wojny domowej w Hiszpanii

Dariusz Zalega: Historie anarchistów, którzy nie mieszczą w dziejach Śląska przyciętych do narodowych sporów

Dariusz Zalega: Historie anarchistów, którzy nie mieszczą w dziejach Śląska przyciętych do narodowych sporów

autor artykułu

Dariusz Zalega

„Bez boga, pana i państwa” – takie mieli hasło. Koniec XIX wieku w wielu środowiskach rewolucyjnych był czasem „czynu” - zamachów terrorystycznych, mających „obudzić lud”. Śląscy anarchiści dokazywali w całej Europie. Można by o nich zrobić niejeden film.

„Z powodu smutnych stosunków robotniczych rodzą się w naszych stronach nie tylko socjaliści, lecz i anarchiści, bo już zaczynają robotnicy na robotodawców strzelać. W Świętochłowicach w nocy puszczono strzał na zawiadowcę huty, którego jednakowoż nie trafiono, tylko praktykanta, który z nim szedł” - alarmowało pismo „Katolik” w 1887 roku. Kilka lat później nieznany osobnik, podejrzewano anarchistów, usiłował dokonać zamachu na dyrektora zakładów Plania w Raciborzu, strzelając doń z rewolweru. Zamach się nie udał, zamachowiec zbiegł. Anarchistów oskarżano też o zabójstwo księdza Macoszka w Dziedzicach w 1911 roku, z którym miejscowi górnicy od lat mieli na pieńku.

Bomby i szubienice

Dzieckiem tych czasów byli Hermann Stellmacher z Grodkowa na pruskim Górnym Śląsku oraz Anton Kammerer z Jistebnika na Śląsku Opawskim (ówczesna Austria).

Hermann Stellmacher kształcił się na szewca, aż z matką przeniósł się do Wrocławia. Przez pewien czas mieszkał w Dreźnie, gdzie pracował jako urzędnik na kolei. Musiał jednak uciekać do Szwajcarii, gdy pojawiła się plotka, że szykował zamach na cesarza Niemiec. Stellmacher osiedlił się w szwajcarskim Vivis w Szwajcarii, gdzie się ożenił. W 1881 roku z rodziną przeniósł się do Zurychu. W Szwajcarii współpracował z Antonem Kammererem, byłym introligatorem, który został powołany do austriackiego wojska, ale zdezerterował. Kammerer kilkakrotnie potajemnie odwiedzał Ostrawę z nielegalnymi przesyłkami anarchistycznych ulotek i czasopism. Obaj związali się z grupą anarchistyczną „Freiheit” (Wolność).

25 stycznia 1884 roku Stellmacher został aresztowany, a kiedy go zatrzymano, rzucił bombę, która nie wybuchła; miesiąc później aresztowano Antona Kammerera. Obaj zostali oskarżeni że m.in. w zamachach poważnie ranili bankiera Heilbronnera, zastrzelili wiedeńskiego fabrykanta oraz agenta policji Blöcha. Sądził ich specjalny sąd wojskowy i skazał na śmierć. Ich proces wzbudził poważne wątpliwości, co do jego rzetelności i podejrzewano policyjną prowokację.

Hermann Stellmacher, po odmowie przyjęcia ostatniego namaszczenia, został powieszony na dziedzińcu więzienia wojskowego w Wiedniu 8 sierpnia 1884 roku. Antona Kammerera stracono 20 września. Obaj śląscy anarchiści dla ruchu anarchistycznego zostali "męczennikami rewolucji społecznej".

Czarne Szeregi

Gorączka rewolucyjna szybko minęła, gdy okazało się, że o wiele skuteczniejsze są związki zawodowe dla walki o prawa pracowników. Wśród anarchistów zwyciężył ten kierunek. Co więcej, większość z nich sama była robotnikami. Silny ośrodek powstał w Ostrawie i skupiał m.in. dwustu górników. Musiał z nimi mieć kontakty Franz Nowak (pseudonim „Cygan”), działacz anarchistyczny ze Śląska Opawskiego, który jeździł po Rzeszy, szerząc nieprawomyślne idee. Policja podejrzewała, że to on w 1911 roku próbował zastrzelić dyrektora zakładu w Raciborzu.

Szybki rozwój ruchu anarchistycznego na początku lat 20. był efektem fali radykalizacji związanej z rewolucją niemiecką. Potem okopał się on w kilku ośrodkach: Raciborzu, Bytomiu, Gliwicach oraz wśród działaczy związku zawodowego Freie Arbeiter Union Deutschland (FAUD). Problem narodowej przynależności nie grał w tym ruchu żadnej roli. W Bytomiu do FAUD, według wspomnień Paula Czakona, należało „wielu polskich dezerterów”. Po kilku latach większość grup rozpadła się jednak i przy ruchu pozostali tylko najwytrwalsi działacze. Ale za to nie byle jacy.

To z Raciborza wywodził się Augustin Souchy, jeden z ówczesnych liderów europejskiego anarchizmu, o których potem wspomnimy jeszcze. Raciborzanin Tomasz Pilarski, który przeszedł z ruchu komunistycznego, wydawał we Wrocławiu wściekle antyreligijne pismo „Freiheit”. Był też jednym z pomysłodawców powołania antyfaszystowskiej bojówki Czarne Szeregi (Schwarze Scharen). Pierwsze grupy powstały jesienią 1929 roku w Raciborzu i Bytomiu, a kolejne w Kietrzu, Olesnie, Gliwicach i na Bobrku. Zmilitaryzowany sznyt Czarnych Szeregów, uniformy działaczy, budziły mieszane uczucia w środowisku anarchistycznych wolnościowców. Na Górnym Śląsku udało się jednak zbudować dość silne struktury, mogące zmobilizować nawet kilkaset osób.

Hiszpańska odysea

W maju 1932 roku policja nakryła tajny skład broni Czarnych Szeregów w Bytomiu. Bernhard Pacha, Alfons Malina i Paul Czakon uciekli wówczas aż do Hiszpanii, mekki ówczesnych anarchistów. Skorzystali z pomocy towarzysza z Kravare, na czeskim Śląsku, znakomitego fałszerza paszportów i biletów kolejowych.

Dojście Hitlera do władzy zakończyło ten etap historii śląskich anarchistów. Kilkanaście osób z ich grona znalazło się wkrótce za Pirenejami, walcząc przeciwko rebeliantom generała Franco. To właśnie śląscy anarchiści, mieszkający w Barcelonie, byli w szeregach pierwszych ochotników walczących z frankistami. Zdobyli m.in. gmach Domu Niemieckiego, gdzie mieściła się jedna z największych za granicą ekspozytur NSDAP.

Potem Ślązacy rozproszyli się po różnych oddziałach. Paul Czakon, ślusarz z Hajduk Wielkich (dzisiejszy Chorzów Batory) był dowódcą – pod pseudonimem „Maximo Mas” – baterii artylerii „Sacco y Vanzetti”, należącej do kolumny milicji „Tierra y Libertad”. W jego oddziale był także zabrzanin Alfons Malina. We wrześniu 1936 roku ich oddział walczył już w Madrycie. Ich towarzysz Bernhard Pacha wyruszył na front aragoński z z grupą „Erich Muhsam”.

Dwa lata temu w Hiszpanii ukazała się książka Davida Bernardini poświęcona walczącym tam niemieckim anarchistom: „Senales de tormenta. Anarquistas alemanes contra Hitler”, której okładkę zdobi zdjęcie właśnie anarchistów z Raciborza.

Po drugiej wojnie światowej tych śląskich „wywrotowców” porozrzucało po świecie. Heinrich Friedetzky mieszkał w Lubece i Kolonii, wciąż utrzymując kontakt z anarchistami, a Paul Czakon musiał uciekać przed prześladowaniami z radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Bernhard Pacha i Max Piechulla wrócili po wojnie do Polski, ale pierwszy z nich po 10 latach wybrał emigrację na Zachód, a drugi – aż za ocean, do Kanady. W Polsce pozostał tylko Tomasz Pilarski.

Komiwojażer rewolucji

Sam życiorys Augustina Souchy'ego starczyłby na scenariusz. Urodził się w 1892 roku w Raciborzu w rodzinie robotniczej . Jak wspominał w swej autobiografii:

Mój ojciec był jednym z pierwszych socjaldemokratów na Śląsku. Pewnego dnia – miałem osiem lat, kolega z którym się bawiłem, nazwał mnie „socjaldemokratą”. Kiedy zapytałem matkę, czy to obelga, ona tylko położyła palec na ustach.

Gdy z bratem nie wstali podczas szkolnej uroczystości na cześć urodzin cesarza Wilhelma , zostali usunięci z sali. Starszy brat Franz zabrał Augustina kiedyś zamiast do kościoła pod pomnik poety Eichendorffa. Ojciec ateista ich pochwalił, matka – praktykująca katoliczka – nie. Dość szybko Souchy opuścił Racibórz:

Nie mogłem już dłużej żyć w małym mieście. Pociąg do wiedzy i pogoń za przygodą zmusiły mnie do wyjazdu.

Tuż po wybuchu Wielkiej Wojny Souchy uciekł do Austrii, aby uniknąć poboru. Austriaccy sojusznicy Berlina deportowali go jednak, a dodatkowo sąd nakazał mu noszenie na szyi obroży z napisem „Uwaga, anarchista!”. Udało mu się zbiec do neutralnej Szwecji, ale nawet tam miał problemy z powodu swych antymilitarystycznych przekonań, za co zapłacił kolejną odsiadką. Przeniósł się więc do Danii. Dopiero w 1919 roku wrócił do Niemiec, gdzie związał się z ruchem anarchosyndykalistycznym. W drodze powrotnej zahaczył o kotłującą się Rosję, gdzie rozmawiał nawet z Leninem. Po powrocie do Niemiec przez następną dekadę był redaktorem pisma „Der Syndykalist”, a po dojściu do władzy Hitlera – dzięki interwencji francuskiej Ligi Praw Człowieka – wyjechał nad Sekwanę. Znów jednak nie na długo… Jako jeden z trzech sekretarzy anarchistycznej „międzynarodówki” – Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników – od razu po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii zaczął organizować pomoc dla towarzyszy zza Pirenejów. Co więcej, został rzecznikiem hiszpańskich anarchistów wobec zagranicznych mediów. W swoim biurze Souchy gościł pisarza George’a Orwella, Willy’ego Brandta, wówczas wysłannika norweskiej prasy robotniczej, czy Nehru – późniejszego premiera Indii.

W 1939 roku, po zwycięstwie frankistów został internowany we Francji, skąd udało mu się uciec do Meksyku, kolejnej mekki uchodźców. Potem rzucało po nim świecie: od Izraela po Kubę

W 1966 roku Souchy powrócił do Niemiec i osiadł w Monachium, gdzie zmarł 1 stycznia 1984 roku. Autobiografia Augustina Souchy’ego „Vorsicht; Anarchist!” (Uwaga, anarchista!), nosi podtytuł: „Życie dla wolności”.

Z aparatem zamiast karabinu

Dopiero niedawno hiszpańska prasa przypomniała nietypową postać związaną ze Śląskiem: Margarethe Gross (Michaelis). Wywodziła się ona z rodziny liberalnej inteligencji żydowskiej w Dziedzicach. Po przyłączeniu tej części Ślaska Cieszyńskiego do Polski, młoda Margarethe wybrała Wiedeń. W latach 1918-21 studiowała tam w elitarnej szkole kształcącej fotografików – Graphische Lehr-und Versuchsanstalt, a potem pracowała jako fotograficzka – także w Pradze i Berlinie. Właśnie tam związała się z anarchistą i konserwatorem zabytków, Rudolfem Michaelisem. Był on liderem sekcji kultury anarchosyndykalistycznego związku zawodowego FAUD, a oprócz tego przyjacielem jednego z liderów hiszpańskiego anarchizmu – Bonaventury Durrutiego.

Po dojściu Hitlera do władzy uciekli do Hiszpanii. Rudolf stał się ważną postacią wśród niemieckich anarchistów w Barcelonie, Margarethe otworzyła w stolicy Katalonii własne studio fotograficzne Foto-elis. Po wybuchu hiszpańskiej wojny domowej podróżowała po Aragonii i okolicach Walencji w towarzystwie Emmy Goldman, anarchistycznej pisarki. Po latach znaczną część jej zdjęć udało się znaleźć w archiwum sekcji informacyjnej CNT-FAI, głównej siły hiszpańskiego anarchizmu. Jej fotografie były także publikowane przez rządowy Komisariat Propagandy. Po koniec 1937 roku wyjechała jednak z Hiszpanii, a ostatecznie trafiła do Australii.

Ot, historia ludzi, którzy nie mieszczą w dziejach Śląska przyciętych do narodowych sporów.

Gornik w 1930 roku

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: O czym marzyli śląscy górnicy sto lat temu? „Strzelić jednego i nie oglądać paszczy szybu"

Autor: Dariusz Zalega

05/01/2024

Henryk flame zolnierze wykleci slask

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Wyrok śmierci na 2-letnim dziecku. Bo ojciec był z PPS. Historie Żołnierzy Wyklętych na Śląsku

Autor: Dariusz Zalega

03/03/2023

August Landmesser, Almanya 1936

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Ślązacy w Wehrmachcie nie hajlowali? Wielu z nich zostało partyzantami

Autor: Dariusz Zalega

27/05/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon