SMZT
Zabytkowa Kopalnia Srebra

Dariusz Zalega: Śląskie Eldorado, czyli górnictwo w średniowieczu. Gdy srebro cenniejsze było od złota

Dariusz Zalega: Śląskie Eldorado, czyli górnictwo w średniowieczu. Gdy srebro cenniejsze było od złota

autor artykułu

Dariusz Zalega

Dzięki średniowiecznemu górnictwu Górny Śląsk przyczynił się do rozwoju gospodarki monetarnej w Europie. Niestety, pod koniec XVI wieku śląskie Eldorado się skończyło.

O ile wszyscy się zgadzają co znaczenia rozwoju handlu i intensyfikacji gospodarki rolnej w rozwoju średniowiecznej Europy, o tyle – jak zauważył historyk Marian Małowist - „pozostaje jeszcze trzeci czynnik potężnej wagi”, a mianowicie szybki wzrost górnictwa w naszej części kontynentu w wiekach od XII do XIV. Rozwój górnictwa przyspieszał przemiany gospodarcze i był niezbędny z prostej przyczyny – obrót towarów w skali już europejskiej wymagał znacznych zasobów gotówki, stąd zapotrzebowanie na srebro, złoto, a czy miedź. Wizja Eldorado, mitycznej krainy bogactw, mogła zmaterializować się na ówczesnym Śląsku.

Srebro, ołów, ruda

O ile złoto występowały na obrzeżach opawskich Górnego Śląska to najbogatszym zagłębiem srebronośnym było to bytomsko-tarnogórskie. Najstarsza wzmianka o tutejszym górnictwie, pochodzi aż z 1136 roku i dotyczy wydobycia srebra w miejscowości Zuersow pod Bytomiem (Chorzów, Tarnowskie Góry?). Sto lat później wydobywano już ołów w Reptach. Dwieście lat później działały już kopalnie srebra lub ołowiu w Biskupicach, pod Gliwicami, w Miechowicach, Piekarach i Bobrownikach.

„Tym kruszcem przedtem Bytom, póki był nie zginął,

Srebrnym był zwan Bytomiem i tak wszędy słynął” - jak pisał Walenty Roździeński w swym poemacie „Officina ferraria, abo huta i warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego”.

Katowice lata 30

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Dlaczego dopiero dziś Górny Śląsk zaczął... grzeszyć inteligencją?

Autor: Dariusz Zalega

30/09/2022

W XVI wieku ośrodkiem produkcji srebra i ołowiu stały się okolice dzisiejszych Tarnowskich Gór, gdzie według ksiąg górniczych istniało wówczas ponad 21 tysięcy małych szybików.

Wydobywano także rudy żelaza, występujące najczęściej bezpośrednio pod ziemią, na bagnach jako tzw. ruda darniowa. Założenie więc jej kopalni i kuźnicy nie wymagało tak dużych inwestycji, jak w przypadku przygotowania głębokich szybików do wydobycia srebra. Niewątpliwie, jak dowodzą historycy, działalność ta prowadzona była przez poddanych chłopów, lub pana na którego gruncie chłop mieszkał. Od Toszka i Tarnowskich Gór aż po okolice Rybnika – wszędzie stykamy się z nimi. Same nazwy miejscowości: Ruda, Rudna, Rudnica, Rudnik, Rudzica, jakich pełno na Śląsku, świadczą, że wydobywano w nich rudę żelaza. Centrum hutnictwa żelaznego w średniowieczu także był okręg bytomsko-tarnogórski. W 1451 roku kuźnica miała istnieć w Kochłowicach, a w 1486 roku w Bogucicach. Wiele kuźnic znajdowało się wzdłuż Małej Panwi. Oczywiście istniały one wcześniej niż pojawiają się w datowanych źródłach.

Od szybu do huty

Początkowo, kiedy nie trzeba było sięgać zbyt głęboko pod ziemię, wystarczyło zrobić odkrywkę lub wybić poziomą sztolnię w zboczu wzgórza. Potem trzeba była sięgać za pomocą szybów do głębszych pokładów. Swoją drogą szyby miały przedziwne nazwy: Zloty Osioł, Ogon Małpi, Słoń, Ogon Kota...

Budowanie szybików wymagało coraz większej wiedzy technicznej, gdy zetknięto się w przypadku ich pogłębiania z wodami gruntowymi. Należało wówczas tworzyć dodatkowe sztolnie, by ją odprowadzać (i to już od XIV wieku). Wprowadzano także pierwsze prymitywne maszyny, jak pompy poruszane siłą koni lub samej wody. Dochodziły one do potężnych rozmiarów, przykładowo w Łyszczcy w 1551 roku do obsługi trzech odwadniarek potrzeba było aż dwudziestu sześciu koni.

Samo wydobycie to jednak nie wszystko. Urobek złota czy ołowiu, przesiany przez sita i rozdrobniony młotem, musiał być oddzielony od kruszcu bieżącą wodą. W pochyłych drewnianych płuczkarkach płynąca woda spłukiwała lżejszy od metalu kamień. W XVI wieku w samym zagłębiu tarnogórskim notowano 176 takich płuczkarek.

Polskie oddziały wkraczające do Katowic

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Znamy dwie wersje historii Śląska. Spróbujmy wskazać tę prawdziwą

Autor: Dariusz Zalega

03/06/2022

Miejscem, gdzie z oczyszczonej rudy produkowano surowy, a potem czysty metal (złoto, ołów, srebro, żelazo), były prażelnie i huty. Dla przeprowadzenia wszystkich czynności mających do tego doprowadzić potrzebne były wysokie temperatury, a więc i opał z pobliskich lasów, z czym zaczęły być wkrótce problemy.

W pierwszych hutach zaczęto stawiać coraz większe piece do wypalania metali, sięgające kilku metrów w XVI wieku. Do podtrzymywania temperatury wykorzystywano miechy, poruszane końmi.

O warunkach pracy pisał Walenty Roździeński:

„Płomień leci z iskrami w oczy jak perzyny

Piekę się ustawicznie ogniem z każdej strony!

Zapali-ć się koszula, zgorze-ć ciała sztuka,

Nie zgoi-ć się czasem ledwie aż w pół roka;

Od trzasku młotowego mało już co słyszę!”.

Rozwój zysków z tej „proto-industrializacji” zupełnie zmienił gospodarkę regionu.

Pierwsi górnicy

Wszyscy mamy w pamięci obraz gwarka pracującego w średniowiecznych kopalenkach. Sprawa była jednak bardziej skomplikowana. Początkowo pracownikami byli głównie poddani chłopi świadczący na rzecz feudała rentę odrobkową w górnictwie. Pracowników tym łatwiej znajdywano, że często powstanie szybów niszczyło grunty, za które tylko w teorii chłopi mieli otrzymać jakąś formę odszkodowania, a w praktyce spadali do roli bezrolnych komorników. Pracowali oni pod nadzorem urzędników książęcych – sędziów górniczych. Wytwarzała się wówczas cała hierarchia górnicza: górmistrz, pisarz górniczy, ławnicy górniczy, czy olbornicy, zbierający z zysków górniczych dziesięcinę dla skarbu książęcego, zwaną olborą. Początkowo książęta starali się utrzymać władzę nad górnictwem, ale wraz z rozdrobnieniem feudalnym książęta oddawali ziemię wraz z wszelkimi uprawnieniami górniczymi.

Rosła przy tym liczebność osad miejskich, które same zaczęły przejmować kopalnie. W 1213 roku Bruntal na Śląsku Opawskim otrzymał dziesięcinę z wydobycia w promieniu 4 mil od miasta. Mieszkańcy lokowanych w 1247 roku na prawie niemieckim Rept otrzymali prawo wolnego poboru ołowiu z tamtejszej kopalni. Miasta nie mogły jednak korzystać z feudalnej zwierzchności nad chłopem. Stopniowa zaczęła więc powstawać warstwa ludności pracującej zawodowo w górnictwie, która była bardziej zainteresowana pracą, niż przymuszony do niej chłop, ale też znała udoskonalenia w technice wydobycia. Stąd też duży był napływ wykwalifikowanych pracowników kopalnictwa spoza Śląska. Górnictwo rozwijające się wówczas na Śląsku, w Czechach i Siedmiogrodzie tworzyło duży i dobrze płatny rynek pracy dla ludzi obeznanych z najnowszymi zdobyczami technologii. Obok jednak majstrów, sztygarów, czy nadzorców, pracowali ci zwykli robotnicy, różnie zresztą zwani: służbą, towarzyszami, pospólstwem, hołotą… Podziały w tym środowisku bywały jednak i bardziej skomplikowane: przykładowo rębacz sam miał pracować w kopalni, ale musiał też do tego ściągać ludzi, którym miał zapewnić narzędzia i utrzymanie.

August Landmesser, Almanya 1936

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Ślązacy w Wehrmachcie nie hajlowali? Wielu z nich zostało partyzantami

Autor: Dariusz Zalega

27/05/2022

Opłacalne inwestycje

W XIV wieku pojawiały się pierwsze stowarzyszenia górnicze – gwarectwa (Gewerke), organizacje zbliżone do rzemieślniczych cechów. Skupiały one ludzi zobowiązanych do wniesienia wkładu pieniężnego dla sfinansowania przedsięwzięcia, ale i do osobistej fizycznej pracy pod ziemią. Szybko wystąpił podział w tej grupie na tych wzbogaconych, albo wkupionych mieszczan, czy nawet szlachciców, którzy już nie musieli pracować, za to zatrudniali najemnych pracowników.

W śląskie górnictwo sporo inwestowało bogate mieszczaństwo wrocławskie, ale też pojawiały się także kapitały praskie, krakowskie, czy południowoniemieckie. W początkach XVI wieku powstały we Wrocławiu wielkie domy handlowe, prowadzące międzynarodowe operacje handlowe i bankowe. Prowadzili je Turzonowie, pochodzący z Węgier i Krakowa, a przede wszystkim Fuggerowie z Augsburga. To one coraz mocniej angażowały się w górnictwo. Fuggerowie inwestowali w kopalnie tarnogórskie, a Jan Turzo wykupił kopalnie m.in. w Roździeniu, Mysłowicach i Bogucicach.

Poważną rolę w śląskim górnictwie odgrywały także instytucje Kościoła katolickiego. Przykładowo klasztor św. Wincenta we Wrocławiu posiadał własne kopalnie ołowiu w Reptach. Scentralizowana sieć klasztorów ułatwiała zresztą przepływ myśli technicznej, czy sprzyjało wykształcaniu się zasad księgowości.

Lepszy niewolnik, niż gwarek

W połowie XVI wieku doszło jednak do gwałtownego załamania górnośląskiego górnictwa. Malał udział kapitału handlowego, gdy koszty eksploatacji coraz bardziej rosły wraz z pogłębianiem szybów i wybraniem dotychczasowych złóż. Gwarkowie porzucali kopalnie przynoszące straty (huty jednak często przetrwały, gdyż były tańsze w utrzymaniu). Rabunkowa gospodarka, brak inwestycji, a wreszcie napływ srebra z Ameryki, przyczyniły się do upadku śląskiego górnictwa.

Jest jednak jeszcze jeden powód tej zapaści: refeudalizacja, podkręcenie śruby chłopom. Edykt cesarski z 1562 roku wprowadzał na Śląsku pracę pańszczyźnianą chłopów, a już wcześniej wprowadzono ich poddaństwo osobiste. Wcześniej wydawało się, że rozwój renty pieniężnej i wykupywanie chłopów z robocizn będzie sprzyjał rozwojowi rynku wewnętrznego – i samego chłopskiego stanu. Tak się jednak nie stało. Przy czterokrotnym wzroście cen za zboże okazało się, że na Śląsku – podobnie jak na ziemiach ówczesnej Rzeczypospolitej, najbardziej opłacalny stał się dla feudalnego pana folwark pańszczyźniany. A tym bardziej mniej ryzykowna była darmowa praca chłopa na pańskim polu, niż inwestowanie w górnictwo. Te zjawiska wpłynęły też fatalnie na kondycję śląskich miast. Miasta traciły swego chłopskiego odbiorcę, a na rzecz szlachty część zysków z handlu towarami rolnymi. Polityka kontrreformacyjna Habsburgów prowadziła także do masowej emigracji rzemieślników, w tym górników. A w pierwszej połowie XVII wieku apokalipsa wojny trzydziestoletniej pogrzebała marzenia o śląskim eldorado.

Obserwatorium

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Eksperyment społeczny w Bytomiu, czyli jak robotników zamknięto w szkolnej bursie

Autor: Dariusz Zalega

13/05/2022

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon