W Gliwicach w 1841 roku przyszła na świat Agnes Wabnitz. Miała szczęście: urodziła się w dobrze sytuowanej rodzinie, jej ojciec był właścicielem hotelu, a matka wywodziła się z polskiej szlachty. Z jej dzieciństwa wspominano tylko jedno wydarzenie: w drodze ze szkoły Agnes wpadła do rzeki Kłodnicy, a od utonięcia uratował ją przechodzący w pobliżu Żyd. W miejscu tego zdarzenia na brzegu rzeki rodzice Agnes ustawili krzyż. To zdarzenie nie wpłynęło na jej losy, ale diametralnie odmieniła je śmierć ojca. Jej brat przehulał rodzinny majątek, a rodzina zaczęła się staczać po drabinie społecznej.
Dziewczyna z charakterem
Agnes musiała wyjechać ze Śląska i pracowała jako guwernantka w rodzinach szlacheckich w rosyjskiej Kongresówce. „Ale ponieważ nie chciała się tam podporządkować i dostosować, a także solidaryzowała się ze służbą w kolejnych pracach, zwalniano ją” - jak pisał Jochen Gester.
W końcu zdecydowała się wyjechać, jak wielu jej krajan, do Berlina, o którym zwykło się wówczas mówić, że co drugi jego mieszkaniec to Ślązak. W 1870 roku zatrudniła się w fabryce jako szwaczka. Była też współzałożycielką Berlińskiego Związku Robotnic i Branżowego Związku Berlińskich Szwaczek, zdobywając ogromną popularność, dzięki głoszonym hasłom walki o prawa robotników oraz kobiet. Jej pierwsza organizacja związkowa rozwiązana jednak została już po kilku miesiącach, powołując się na „zakaz wstępu kobiet do polityki”, obowiązujący od konserwatywnego zwrotu w niemieckiej polityce po stłumieniu Wiosny Ludów w 1848 roku.
Wabnitz udzielała się także w ruchu emancypantek, wolnomyślicieli oraz w Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Jednocześnie opiekowała się sparaliżowaną matką i dwoma córkami brata, który popadł w alkoholizm. Była ideowa w stopniu obecnie nie do uwierzenia: podczas strajku drukarzy sprzedała swoją maszynę do szycia, a uzyskane pieniądze przeznaczyła na pomoc dla strajkujących.
Pod sąd!
W przemówieniach Wabnitz często atakowała Kościół katolicki za jego hipokryzję. Twierdziła, że Kościół ogromną czcią otacza „Najświętszą Maryję Dziewicę” – matkę nieślubnego syna – a gdy to samo przydarzy się robotnicy, jest ona przez Kościół poniżana. Za głoszenie tego poglądu Agnes Wabnitz trafiła przed sąd pod zarzutem bluźnierstwa. Do tego doszło oskarżenie o obrazę majestatu za słowa, że cesarz Niemiec zawdzięcza swą władzę raczej „żelaznemu kanclerzowi” Bismarckowi niż Bogu. W 1892 roku została z tego powodu aresztowana. Rozpoczęła strajk głodowy i była karmiona na siłę w słynnym szpitalu Charité, po czym została przeniesiona do Dalldorf/Wittenau, najsłynniejszego wówczas berlińskiego „zakładu dla obłąkanych”. Ponieważ jej zachowanie nie było „odpowiednie dla kobiet”, miała zostać uznana za szaloną. Została zwolniona dopiero po próbie samobójczej i masowych protestach przyjaciół. Jednak sprawa w sądzie pozostała...
Po przegraniu apelacji, w geście protestu, 28 sierpnia 1894 roku popełniła samobójstwo na cmentarzu w berlińskiej dzielnicy Friedrichshain, gdzie chowano rewolucjonistów poległych w rozruchach z okresu Wiosny Ludów. W jej pogrzebie, który stał się polityczną manifestacją ruchu robotniczego, wzięło udział 40 tysięcy osób z całych Niemiec. Na jej grobie złożono 630 wieńców, znacznie więcej niż na grobie zmarłego kilka lat wcześniej cesarza Wilhelma I.
Już w roku śmierci Wabnitz jej przyjaciółka Bertha Glogau wydał jej pierwszą biografię. W czasie republiki weimarskiej dramaturg i poeta Bruno Schönlank napisał też powieść inspirującą się jej historią. W 2000 roku imieniem Agnes Wabnitz nazwano jedną z berlińskich ulic – w rejonie Prenzlauer Berg. Klaus Kühnel, autor jej najnowszej biografii sprzed 15 lat („Freiheit du siegst”), pisał: „Agitatorka Agnes Wabnitz stała się idolką robotnic, a przez swoją dobrowolną śmierć męczennicą”.
Anarchistyczna hrabina
Inaczej potoczyły się losy innej Ślązaczki, także zasłużonej dla praw kobiet w Niemczech. Gertruda Guillaume-Schack urodziła się w 1845 roku w Uszycach (wówczas Uschutz), niedaleko Olesna, na samym północnym skraju Górnego Śląska. Wywodziła się z rodziny bogatych arystokratów. Jej ojcem był graf Alexander Schack von Wittenau, a matką – Elisabeth hrabina Koenigsdorf. By nauczyć się manier, młoda Gertruda została wysłana na dwór pod Kożuchów na Dolnym Śląsku. W 1877 roku wyszła za mąż za szwajcarskiego malarza Eduarda Guillaume’a w kantonie Neuchâtel w Szwajcarii. Brat jej męża był znanym anarchistą, jednym z najbliższych współpracowników „papieża anarchizmu” – Bakunina.
Zamieszkali w Paryżu, gdzie po dwóch latach doszło do rozwodu, po którym Gertruda wróciła do Niemiec. Jeszcze podczas pobytu w Paryżu zaangażowała się w ruch na rzecz regulacji prostytucji. W 1880 roku po raz pierwszy wystąpiła publicznie w Niemczech z odczytem na ten temat. Założyła wówczas Deutscher Kulturbund, niemiecką filię międzynarodowej federacji abolicjonistycznej.
W 1880 roku doprowadziła – wspólnie z wrocławianką Liną Bauer-Morgenstern – do powstania w Berlinie wpierw towarzystwa dla ratowania nieletnich dziewcząt mających konflikt z prawem, a wreszcie tzw. Związku Kulturalnego do przezwyciężenia urzędowych regulacji spraw prostytucji. Stowarzyszenie bardzo mocno podkreślało zależność między biedą a prostytucją. Z prelekcjami ostro krytykującymi zakłamaną, podwójną moralność von Schack wystąpiła na wielu wiecach w Berlinie, we Wrocławiu, ale także na Górnym Śląsku. Nie było lekko: jej wystąpienie w Darmstadt zostało przerwane przez policję, publiczność rozpędzona, a von Schack aresztowana.
W Berlinie współpracowała ze wspomnianą Liną Bauer-Morgenstern, pacyfistką, organizatorką ochronek dla dzieci i kuchni taniego dożywiania oraz Emmą Rother-Ihrer z Kłodzka, twórczynią wielu instytucji i towarzystw kobiecych.
Obywatelki mają głos
W 1884 roku von Schack współorganizowała centralną kasę zapomogową dla robotnic, które wkrótce skupiły kilkanaście tysięcy członkiń zrzeszonych w 166 filiach terenowych. Rok później związała się z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec i założyła pismo „Die Staatsbürgerin” („Obywatelka”) - pierwsze pismo SPD skierowane do kobiet, które po wprowadzeniu ustaw antysocjalistycznych w Niemczech zostało objęte zakazem wydawania. Według jednego z liderów socjaldemokracji, Eduarda Bernsteina, Gertruda była pełna pasji, ale też cechowało ją spore poczucie humoru.
Spadały na nią ze strony władz kolejne represje, a także szykany „obrońców moralności”. Zmęczona nimi, wyjechała w 1886 roku do Londynu. Gościła w londyńskim domu Fryderyka Engelsa, choć równocześnie toczyła z nim spór na temat roli kobiet w rozwijającym się ruchu robotniczym. Była jedną z delegatek na kongres socjalistyczny w Paryżu w 1889 roku. Współpracowała ze znanym historykiem anarchizmu Maxem Nettlauem.
Stopniowo odsuwała się od działalności, a pod wpływem przyjaciółki zaangażowała się w mistyczny ruch teozoficzny. Zmarła w 1903 roku w Surbiton niedaleko Londynu.
Tak szwaczka z Gliwic jak i anarchistyczna hrabina szły pod prąd swoim czasom. Swojej sławy nie zawdzięczały małżeństwom czy pochodzeniu. Wychodziły z ułożonego świata mieszczaństwa czy arystokracji angażując się w walkę o prawa kobiet i ponosząc w związku z tym ofiary. Jakoś – dla mnie - na ich tle blednie historia „śląskiego kopciuszka”, Joanny Gryzik, której kariera i sława zostały podane na tacy.
Może Cię zainteresować:
Dariusz Zalega: Typowy Ślązak musi wpisywać się w określony wzór, bo inaczej jest gorolem?
Może Cię zainteresować: