Getto warszawskie

Zalega: Władysław Sala - zapamiętajcie to nazwisko. Katowiczanin, który ratował Żydów z getta

Zalega: Władysław Sala - zapamiętajcie to nazwisko. Katowiczanin, który ratował Żydów z getta

autor artykułu

Dariusz Zalega

Władysław Sala badał postawy międzywojennej młodzieży na Śląsku, ale też współuczestniczył w uratowaniu pięciuset Żydów z warszawskiego getta. Był związany z sanacją, ale w duchu Żeromskiego.

Osoba niemal zupełnie nieznana. Wpadłem na trop Władysława Sali wertując materiały Śląskiego Instytutu Naukowego w Archiwum Państwowym w Katowicach. Trafiłem tam na przygotowaną do druku jego pracę „Młodzież robotnicza na Górnym Śląsku. Rok 1937 - próba raportu”. Myślałem, że trafiłem na zapomniany skarb z punktu widzenia regionalnej historii. Okazało się jednak, że praca ta wyszła w 1988 roku pod redakcja Antoniego Gładysza. I tak jednak w żadnej z prac historyków nie trafiłem na ślad tego, aby ktoś się do niej odwoływał. Ci z PRL mogli jeszcze jej nie znać, ci późniejsi zbytnio nie interesowali się historią społeczną regionu. A to jednak kapitalna praca dla jej rozumienia.

„Czy jesteś zadowolony z życia?”

Sala przeprowadził badania ankietowe wśród 111 młodych ludzi: w połowie uczestników obozu letniego Oddziałów Młodzieży Powstańczej w Nierodzimiu koło Skoczowa, a w połowie bywalców katowickich świetlic dla bezrobotnych. Ankieta liczyła aż 147 pytań na najróżniejsze tematy:

  • „Czy jesteś zadowolony z życia?”,
  • „Czy chodzisz do kościoła? Jak często?”,
  • „Czy wykorzystujesz czas bezrobocia?”,
  • „Jakie czytasz gazety”,
  • a nawet „Ile masz ubrań dobrych? Zniszczonych?”.

Obraz, jaki wynika z ankiety daleki jest tak od triumfalizmu ówczesnej sanacyjnej ekipy rządzącej Polską, ale też od konserwatywnej wizji Ślązaków. Sala pisze: „Radykalizm społeczny młodzieży śląskiej ujawnił się nie tylko w zakresie spraw gospodarczych, ale i kulturalnych, religijnych, narodowych, stając się coraz bardziej widocznym rysem odróżniającym postawy młodych od postaw starszego społeczeństwa”. Pisząc o międzywojennym polskim Śląsku nie można po prostu nie skorzystać z wyników tych badań, nawet jeśli dotyczą tylko niewielkiej części młodzieży. Tym bardziej, że innych takich badań po prostu nie ma.

Pedagog od bezrobotnych

Wróćmy jednak do naszego bohatera. Włodzimierz Sala urodził się w licznej chłopskiej rodzinie pod Myślenicami w 1904 roku. Po ukończeniu szkoły w 1924 roku został nauczycielem w podkatowickich wtedy Bogucicach. Związał się z sanacją, ale był na jej społecznym, lewicowym skrzydle, odwołującym się do twórczości Żeromskiego. W czasie wielkiego kryzysu zakładał w Katowicach świetlice dla bezrobotnej młodzieży. Ba!, przyczynił się do założenia spółdzielni bezrobotnych stolarzy o dumnej nazwie „W imię człowieczeństwa”. W 1933 roku został twórcą i prezesem Oddziałów Młodzieży Powstańczej. Krótko poprezesował, gdyż zaczął wyrastać na trybuna młodych gniewnych i to ideowych. Już jesienią 1935 roku został z tego powodu zdjęty z funkcji z inicjatywy wojewody Grażyńskiego. Wyjechał do Warszawy.

W stolicy Władysław Sala, korzystając ze śląskich doświadczeń, został dyrektorem Instytutu Mokotowskiego w Warszawie, zakładu opiekuńczo-wychowawczego dla chłopców. Sprawowano w nim opiekę nad dziećmi porzuconymi i zaniedbanymi oraz nad trudną młodzieżą. Jego żona, Janina, pracowała w Instytucie jako intendentka. Sala z pasją wziął się do pracy, wprowadzając nowoczesne metody wychowawcze. I wtedy przyszła wojna.

Siemianowice podszybie szybu Richter III urobek na wagonikach pod ziemią 1937-1944

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Brytyjczycy, Włosi, Francuzi... Los jeńców i robotników przymusowych to część śląskiej tragedii

Autor: Dariusz Zalega

14/04/2023

Pomóc umęczonym

We wrześniu 1939 roku budynki zakładu zostały znacząco zniszczone, ale wychowankowie odmówili opuszczenia placówki. Część zabudowy udało się odnowić i doprowadzić do stanu użytkowania. Rozwinięto też przyzakładową farmę „Ksawerów”, na której niektórzy wychowankowie placówki pracowali i mieszkali. Zarówno pracownicy Instytutu, jak i ich podopieczni angażowali się w działania konspiracyjne.

O początku wojny starał się też pomagać Żydom szykanowanym przez okupantów. Początkowo udzielał pomocy dzieciom żydowskim dając im schronienie w Instytucie lub kierując je do innych zakładów opiekuńczych. Wkrótce jednak Sala i jego współpracownicy podjęli decyzję o ratowaniu Żydów na szerszą skalę. Wzorem innych zakładów pracy, wystąpili w 1942 roku do władz niemieckich o zezwolenie na okresowe zatrudnienie 20-osobowej grupy Żydów na terenie farmy „Ksawerów”. W ten sposób zamierzali pomóc w dostarczaniu żywności do getta.

W relacji o pomocy udzielanej Żydom z getta Władysław Sala pisze: „Jaką korzyść przynosiła ta akcja? Potrójną:

  1. umożliwiała ludziom umęczonym nieludzkimi warunkami, panującymi w getcie, odpoczynek i pracę, w warunkach dosyć godnych bez poczucia zagrożenia,
  2. zaopatrzenie się w produkty wykupywane na fermie lub poza fermą, nawet z pobliskiej nielegalnej piekarni mieszczącej się w Królikarni,
  3. i co najważniejsze, oderwanie się od grupy na wolność, co oczywiście wymagało odpowiedniego ku temu przygotowania w terenie, względnie i osobistego ryzyka”.

Sprawiedliwy wśród narodów

Odbierając Żydów z getta, pracownicy Instytutu zawsze kwitowali wyjście 20 osób. W rzeczywistości zabierali ze sobą nawet trzy raz więcej. Na farmie dochodziło do handlu wymiennego. Po pracy Żydzi wracali do getta odświeżeni i zaopatrzeni w żywność – zawsze tylko 20 osób. Reszta uciekała podczas drogi do pracy lub z farmy, często z pomocą Sali i jego pracowników. Inni zostawali i ukrywali się na farmie.

Władysław Sala w swoich wspomnieniach pisze o znajomości z Januszem Korczakiem:

Chciałem i mogłem ratować Janusza Korczaka. Gdy go w tej sprawie odwiedziłem pierwszy raz, był bardzo zainteresowany możliwością ratunku poprzez naszą grupę roboczą, choćby tylko tych najstarszych wychowanków. Ale po powtórnym widzeniu był już całkiem zdeterminowany, oświadczając, że nie może opuścić swych dzieci. »Zresztą – powiedział – może nie będzie tak źle«. Gdy wpadłem na teren jego zakładu po raz trzeci, już nikogo tam nie zastałem”.

Władysław Sala wraz ze swoimi współpracownikami i żoną uratował około 500 osób. Za pomoc w ratowaniu mieszkańców warszawskiego getta Instytut Pamięci Yad Vasem przyznał Władysławowi i Janinie Salom w 1984 roku tytuł „Sprawiedliwi wśród narodów świata”.

Likwidacja getta uniemożliwiła kontynuację akcji. W czasie Powstania Warszawskiego Sala walczył w randze starszego ogniomistrza w grupie artyleryjskiej AK „Granat”. Po wojnie pozostał w Warszawie, gdzie po polskim Październiku stworzył Warszawski Uniwersytet dla Rodziców. Napisał m.in. książki „Praca w zakładach opiekuńczo wychowawczych” oraz „Do powstańców śląskich młodych zaciągają...”. W katowickim archiwum zachował się zresztą jego list do generała Ziętka z 1972 roku. Zmarł w 2000 roku. Jego badania nad młodzieżą bezrobotną Śląska zdecydowanie powinny wrócić pod lupę naukowców, a jego postać jest warta przypomnienia w naszym regionie.

Kopalnia wegla kamiennego w Welnowcu pod Katowicami Fotografia z poczatku XX wieku

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Śląsk przed rewolucją przemysłową, czyli modlitwa, pieśni i do roboty

Autor: Dariusz Zalega

08/04/2023

Slaska arystokracja

Może Cię zainteresować:

Dariusz Zalega: Śląska arystokracja zostawiła po sobie wątpliwą reputację i piękne pałace

Autor: Dariusz Zalega

31/03/2023