Osiedle Tysiąclecia, a właściwie osiedle Tysiąclecia Państwa Polskiego w Katowicach, zaczęto budować w 1961 roku – najpierw powstały charakterystyczne, niskie budynki Dolnego Tysiąclecia, szkoły, przedszkola, żłobek, a także pawilony handlowe. Pierwsi lokatorzy wprowadzili się do swoich mieszkań w 1964 roku, ale osiedle wciąż rozbudowywano.
Żniwa? Tak, jeszcze rok przed budową osiedla
„Tauzen”, od niemieckiego „tysiąca” (Tausend) – jak od wielu lat mówią o osiedlu nie tylko jego mieszkańcy, w założeniach miał zostać wybudowany na wzór sowiecki: z jedną łazienka na pięć mieszkań. Na szczęście architekci z katowickiej pracowni, wspierani przez Jerzego Ziętka, mieli inny pomysł. To właśnie dzięki nim powstało osiedle o niezwykłej jak na tamte, peerelowskie czasy architekturze. Dobrze przemyślanej i funkcjonalnej.
Budowę osiedla zaczęto planować w 1956 roku. Dwa lata później wybrano teren, na którym miało stanąć osiedle – był to rejon Sośniny, Bederowca i Klimzowca. Jak pisze Jacek Kurek w swojej monografii „Tysiąclecie. Historia katowickiego osiedla”, atutami tej lokalizacji było sąsiedztwo powstającego Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, położenie na granicy Katowic i Chorzowa, a także dogodne warunki komunikacyjne. Decyzja o budowie osiedla Tysiąclecia zapadła w 1959 roku, podczas obrad Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej.
„Tereny przeznaczone pod budowę, usytuowane wzdłuż ulicy Dzierżyńskiego (obecnej Chorzowskiej), należały do Skarbu Państwa, a także do osób prywatnych, które postanowiono wywłaszczyć. Jeszcze w 1960 roku w miejscu przyszłego osiedla odbywały się żniwa, co dokumentują zachowane fotografie. Budowa, prowadzona przez Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Budownictwa Miejskiego nr 1 w Katowicach, ruszyła 1 września 1961 roku. Zaczęto od niższych budynków, które – nie z woli architektów – pozbawione zostały wind, chociaż projekt stwarzał możliwość ich zainstalowania” – pisze Jacek Kurek w monografii „Tysiąclecie. Historia katowickiego osiedla”.
Osiedle wzorcowe. W przesuniętych granicach
Jak czytamy w monografii, „osiedle – zdaniem ówczesnego wiceprzewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej generała Jerzego Ziętka – miało być wzorcowe zarówno w kwestii rozplanowania przestrzennego, jak i doniosłości ekonomicznej. Zamyślano obwodnicę biegnącą za WPKiW. Ograniczyć ona miała ruch na ulicy Dzierżyńskiego, tak by nie odbierając jej walorów traktu łączącego nowe osiedle z Chorzowem i Katowicami oraz całą aglomerację z WPKiW, uczynić ją szlakiem mniej uczęszczanym, co miałoby pozytywny wpływ na zwiększenie komfortu codziennego życia mieszkańców. Ostatecznie jednak obwodnica nie powstała aż do pierwszej dekady XXI wieku, gdy jej funkcję przejęła Drogowa Trasa Średnicowa, wytyczona wzdłuż całej południowej granicy osiedla i bezpośrednio z nim sąsiadująca”.
Dodajmy, że – zgodnie z projektem – osiedle miało powstać na 145 hektarach, stąd doszło do konieczności dokonania korekty granic Katowic i Chorzowa. od 1 stycznia 1968 roku. Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku włączono do Chorzowa, natomiast całe Tysiąclecie do Katowic – wraz z częścią Klimzowca, gdzie istniała kolonia domków fińskich, przeznaczonych dla górników kopalni „Prezydent” i ich rodzin. Tam, gdzie kiedyś stały wybudowano bloki – przy ulicach Ułańskiej i Bolesława Chrobrego. „Finy” zostały wyburzone dopiero pod koniec lat 70. XX wieku, podczas budowy „górnej” części osiedla, zaś 359 mieszkających tam rodzin zostało przekwaterowanych do nowych bloków.
Wracając do lat 60. – kiedy pola orne zamieniły się w plac budowy, zaczęto budować pierwsze, nietypowe dla Tysiąclecia niskie budynki. Do mieszkań w czteropiętrowych blokach – przy ul. Tysiąclecia 23 i 25, pierwsi lokatorzy dostali klucze w 1964 roku. Do 1967 roku oddano do użytku ponad 4600 mieszkań, wybudowano ponadto szkołę, przedszkole, kompleks handlowo-usługowo-gastronomiczny z restauracją „Adria”, a także sklepami i urzędem pocztowym. Niedługo potem na osiedlu stanęła przychodnia rejonowa, a w planach było nawet kino!
Pierwotne osiedle zostało ukończone w 1982 roku, a w połowie lat 80. Zaczęto budować Kukurydze. Ale to już inna historia…