Tekst powstał w głównej mierze w oparciu o artykuł naukowy Jerzego Gorzelika „Dlaczego w polskich muzeach nie powstała galeria górnośląskiego malarstwa XIX-XX wieku? Perspektywa postkolonialna”.
Obecnie jedynym muzeum na Śląsku mającym galerię lokalnego malarstwa z XIX wieku jest Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Z wiadomych przyczyn jest ono bardziej skoncentrowane na malarstwie powstałym na Dolnym niż Górnym Śląsku, chociaż można tam odnaleźć parę dzieł pędzla i dłuta Górnoślązaków.
Galerii „Sztuka śląska XVI-XIX wieku” towarzyszy natomiast galeria „Sztuka polska XVII-XIX wieku”, gdzie wiszą obrazy między innymi Matejki, Kossaka czy Grottgera.
Przenosząc się z Wrocławia na Górny Śląsk: do Muzeum Śląska Opolskiego, Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu i wreszcie Muzeum Śląskiego w Katowicach, odkrywamy, że mamy u nas wystawionych naprawdę sporo obrazów galicyjskich malarzy z XIX wieku, a śląskich prawie wcale nie ma. A nawet jeśli trafią się pojedyncze obrazy Górnoślązaków, tak nie ma poświęconej im osobnej wystawy. Zwiedzając więc śląskie muzea można odnieść nieodparte wrażenie: na Górnym Śląsku w dobie pruskiej nie było ani malarzy, ani malarstwa i trzeba załatać tę lukę (bo przecież sztuka śląska od średniowiecza do nowożytności już jest wystawiana) nadprodukcją malarstwa małopolskiego. A nie dość, że mamy swoich malarzy (chociażby Georg Rasel, Max Fleicher czy Willibald Besta), to przedwojenne muzea śląskie miały ich dzieła w swoich zbiorach. Skąd więc wynika obecna sytuacja i co się stało z tymi wszystkimi dziełami?
„W ciągu XIX w. Śląsk nie mógł wyłonić z siebie wielkiej sztuki”
A przynajmniej tego zdania był Tadeusz Dobrowolski, historyk sztuki i animator polityki kulturalnej prowadzonej pod auspicjami sanacyjnego wojewody śląskiego Michała Grażyńskiego. Pracując nad programem nowego Muzeum Śląskiego w Katowicach (koncepcji ostatecznie niezrealizowanej, bo do wybuchu wojny udało się jedynie wznieść surowy budynek muzeum, który to Niemcy zdecydowali się rozebrać) Dobrowolski stworzył zasady, które (niestety) obowiązują dziś. Jak podaje Gorzelik:
Dział Sztuki Wieku XIX i Współczesnej, któremu autor poświęcił następujące słowa: „Z konieczności będzie się składał z dzieł nieśląskich, gdyż wskutek systematycznego tępienia przez rządy niemieckie polskiej kultury na Śląsku w ciągu XIX w. Śląsk nie mógł wyłonić z siebie znaczniejszej rzeszy artystów i wielkiej sztuki[…] Muzeum ograniczy się wyłącznie do pokazu zabytków i dzieł polskiej sztuki, do okazów polskiej przyrody. Będzie zatem, jak dotychczas, prawie jedynem w Polsce muzeum, ilustrującem tylko rodzimą kulturę”
Z tej okazji na poczet przyszłego Muzeum Śląskiego zakupiono blisko 150 obrazów polskich, które ostatecznie zostały wyeksponowane po wojnie w bytomskim muzeum, ale o tym za chwilę.
Plebiscytowy podział muzeów górnośląskich
Podczas gdy w Polsce starano się eksponować górnośląską kulturę ludową w towarzystwie malarstwa polskiego, udowadniając tym polskość Śląska, tak w Niemczech eksponowano górnośląską kulturę ludową udowadniając niemieckość tych ziem. Różnica była jednak taka, że w bytomskim Oberschlesische Landesmuseum i gliwickiej Villi Caro wystawiano malarstwo rodzime.
Do podziału Górnego Śląska w 1922 roku sztuka lokalna była wspierana sprawiedliwie i chętnie, a zebrane wtedy kolekcje muzealne (zarówno na Górnym, jak i Dolnym Śląsku) byłyby dziś niesamowitym świadectwem historii sztuki. Niestety, polityka prowadzona przez Polskę od lat 20. XX wieku oraz działania nazistów (1933-1945) doprowadziły do dewastacji górnośląskich zbiorów. W marcu 1939 r. w Bytomiu spalono dzieła „sztuki zdegenerowanej”, jak Goebbels nazywał wszystko, co mu się nie podobało i było przeciw myśli NSDAP, a już w czasie wojny Rzesza, czując zagrożenie ze strony radzieckiej, postanowiła zabezpieczać zbiory i wywozić je do bezpiecznych miejsc. Zbiory o najwyższych priorytetach zwożono do kopalń soli. Bytomskie dzieła sztuki wywożono w skrzyniach głównie do Miedar, Prudnika i Lublińca. Rzadko opisując ich zawartość, podawano jedynie wartość, przez co nie wiemy, co dokładnie wywieziono. Finalnie, w czerwcu 1945 roku w Bytomiu znajdowało się 60% zbiorów obrazów i 10% pozostałych zbiorów.
Zabezpieczanie przez Polskę Ludową
Gdy wojna się skończyła, z wiadomych nikt z przedstawicieli nowej władzy nie był zainteresowany wystawianiem malarstwa górnośląskiego z XIX wieku, ale to, co jest absolutnie niezrozumiałe, to zachowanie powojennych muzealników. Zamiast schować dzieła do magazynów (jak w pałacu w Pszczynie), większość wywieziono do lubelskiej Kozłówki, gdzie w latach 1954–1977 funkcjonowała Centralna Składnica Muzealna Ministerstwa Kultury i Sztuki. Dziś te zbiory powinny znajdować się w magazynach Muzeum Zamoyskich, lecz rzeczona instytucja nie odpowiedziała na pytania Gorzelika odnośnie stanu swoich zbiorów. I to ten lepszy scenariusz paradoksalnie.
Spora część malarstwa śląskiego zalega aktualnie w magazynach Muzeów Narodowych w Warszawie, Krakowie czy wspomnianych Zamoyskich. Z roku na rok coraz bardziej niszczeją, nie są poddawane renowacjom i nie trwają programy rewindykacji dzieł.
Drugi scenariusz oznacza z kolei trafienie do rąk prywatnych, gdzie tylko od czasu do czasu wypływające na aukcjach zbiory dawnego Muzeum Górnośląskiego świadczą o kradzieży sztuki.
A jest współczesne malarstwo górnośląskie?
Prymitywistyczne albo ludowe. A przynajmniej taką wizję snują muzea, co rusz robiąc ekspozycje dzieł Grupy Janowskiej. I żeby nie było, to w większości wspaniałe obrazy dokumentujące Górny Śląsk, ale sztuka amatorska urasta do rangi jedynej sztuki śląskiej ostatnich dwóch stuleci. A czy nie byłoby więcej prawdy w kompletnej kolekcji sztuki: tej pełnej XIX-wiecznego patosu i janowskiego humoru oraz erotyki? Ale do tego potrzeba dwóch zmian: świadomości, że górnośląskie malarstwo jest wartościowe i że przede wszystkim istnieje, a po drugie - musi być presja, aby polskie instytucje oddały muzeom śląskim co nasze.
Może Cię zainteresować: