- Nikt nie twierdzi, że to jest dobra i prestiżowa oferta w tym momencie. Na tym etapie jest już za późno, by przebierać w propozycjach. Listy zostały już ułożone, miejsca ustalone. Więc jadę do Siedlec – tak dwa miesiące temu w rozmowie ze Slazag.pl mówił Dobromir Sośnierz, chyba najbardziej znana „twarz” Konfederacji na Śląsku, kiedy wyszło na jaw, że po powrocie do partii kandydować do Sejmu będzie nie w swoim macierzystym regionie, ale na Mazowszu. Dokładnie zaś, w obejmującym m.in. Siedlce, Ostrołękę, powiaty siedlecki, garwoliński, czy pułtuski okręg wyborczy nr 18.
- Skupiam się raczej na ogólnopolskich zagadnieniach. Dlatego kwestią drugorzędną jest to, z którego miasta bym kandydował – dodał wtedy Sośnierz.
Najwyraźniej sami wyborcy mieli inny pogląd na tą sprawę, bo ze spadochroniarskiej misji na Mazowszu polityk Konfederacji wraca „na tarczy”. Do swojej kandydatury udało mu się przekonać niespełna 11 tysięcy głosujących tj. nieco ponad 2 proc. z tych, którzy oddali głos. To za mało, aby startujący z czwartego miejsca na liście Sośnierz wszedł do Sejmu (choć jeden mandat z tego okręgu Konfederacja zdobyła). Dla porównania, cztery lata startując na Śląsku Sośnierz otrzymał ponad 22 tys. głosów i sejmowy mandat.
Spadochroniarska misja poza regionem nie powiodła się również prezydentowi Siemianowic Śląskich Rafałowi Piechowi. Lider Partii Polska Jest Jedna wyjechał ze Śląska szukać głosów na ziemi nowosądeckiej, do okręgu wyborczego nr 14 (obejmuje m.in. powiaty tatrzański, nowosądecki, limanowski). Zdobył ich nieco ponad 13 tysięcy, co stanowi niewiele ponad 3 proc. i w żaden sposób nie przekłada się na uzyskanie mandatu parlamentarzysty (dla porównania, gdy w 2018 r. zapewniał sobie reelekcję w Siemianowicach Śląskich zdobył ponad 22,7 tys. głosów).
- My się nie poddajemy, walczymy dalej. My rozbudowujemy struktury dalej, to jest dopiero początek drogi – zapowiada w mediach społecznościowych Piech.