Pamiętacie bestsellerową książkę Patricii Schultz, prezentującą 1000 niezwykłych zakątków globu, które trzeba zobaczyć? „1000 miejsc, które musisz zobaczyć przed śmiercią” – ta pozycja doczekała się wielu wznowień, filmowych adaptacji i najrozmaitszych kontynuacji. Na pytanie, czy w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii są też takie miejsca, odpowiedź jest jedna: jasne, że są! To przecież najbardziej zróżnicowany ze zurbanizowanych terenów Polski. Miasta stare i nowoczesne, bogaty przekrój architektury, zabytki przemysłu, ciekawa, nieodkryta szerzej przyroda. I o tym wszystkim piszemy w tym cyklu.
Tu zaczęła się awangarda
Po pierwsze, jak pisaliśmy kilka miesięcy temu, Dom Tekstylny Weichmanna w Gliwicach ma niepowtarzalną szansę na należny sobie hołd. Trwa procedura, której celem jest wpisanie dzieł słynnego niemieckiego architekta Ericha Mendelsohna na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Seidenhaus jest jednym z najważniejszych obiektów w jego karierze – pierwszym projektem stricte modernistycznym. Do tej pory Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO zdecydował o podobnym uhonorowaniu dwóch architektów: Le Corbusiera oraz Franka Lloyda Wrighta. Trwa postępowanie w sprawie Alvara Aalto. Mendelsohn jest czwarty.
- To wielka szansa na promocję górnośląskiej architektury i całego Górnego Śląska. Ten budynek jest wyjątkowy i zasługuje na opowiedzenie o nim światu. Od niego zaczęła się awangarda w międzywojennej architekturze w Europie – podkreśla dr inż. arch. Ryszard Nakonieczny, historyk i krytyk architektury z Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
Dr Nakonieczny jest członkiem zespołu powołanego w 2020 roku przez Międzynarodową Radę Ochrony Zabytków i Miejsc Historycznych ICOMOS. To ona doradza UNESCO w sprawie wpisów na listę dziedzictwa. Do grupy ekspertów, tzw. „Mendelsohn’s Circle”, powołano specjalistów z krajów, w których przetrwały budynki zaprojektowane przez Ericha Mendelsohna – to m.in. USA, Wielka Brytania, Norwegia, Czechy, Niemcy, Rosja, Izrael i Polska. Katalog dzieł Mendelsohna do uhonorowania przez UNESCO zostanie zamknięty na listopadowej konferencji w Hajfie. Następnie trafi ona do Paryża i w przyszłym roku rozpocznie się oficjalna procedura, której finałem będzie wpis dorobku architekta na listę światowego dziedzictwa. Trzeba uzbroić się w cierpliwość – bo ten proces może potrwać kilka lat.