W
kopalni Pniówek doszło do tragedii. Wybuchł metan…
Z
tego co słyszałem, pierwszy wybuch był typowym wybuchem metanu.
Ten drugi wybuch był już silniejszy, odcięci zostali ratownicy i
nie ma z nimi kontaktu. A jeśli ci ludzie zostali odcięci od
możliwości wyjścia, to może być duży problem… Wiadomo, że
zagrożenie metanowe jest bardzo silne i nie zawsze mamy na nie
wpływ. Kopalnie oczywiście stosują odpowiednie środki, żeby temu zagrożeniu przeciwdziałać, natomiast
pamiętajmy, że jest to natura, a jej działania nie jesteśmy do
końca w stanie przewidzieć. Często w takich sytuacjach dochodzi do
niekontrolowanych wypływów metanu, a kopalnie Jastrzębskiej Spółki
Węglowej są szczególnie zagrożone metanem, między innymi dotyczy
to właśnie kopalni Pniówek. W takiej sytuacji musimy uzbroić się
w cierpliwość. Zespoły ratownicze muszą tam wejść, spenetrować
cały rejon i zobaczyć, co się stało.
Stopień
zagrożenia metanowego uzależniony jest od rodzaju złóż w
kopalni?
Tak.
Przede wszystkim od złóż. Pokłady węgla mają metan w sobie. Gdy
jest to metan wolny, wydziela się on do przepływającego przez
wyrobiska powietrza i stąd bierze się niebezpieczeństwo. Kopalnie od wielu lat stosują odpowiednie środki profilaktyczne,
zwiększające ilość powietrza, żeby ten metan rozrzedzić.
Stosowane są systemy metanometryczne, które – poprzez odpowiednie
usytuowanie czujników w rejonach ścian – na bieżąco sprawdzają
zagrożenie metanowe. Czujniki ustawiane są na odpowiednie „progi”
i jeśli dojdzie do stężenia metanu powyżej dopuszczalnej normy,
to czujniki wyłączają wszystkie urządzenia elektryczne. W
przypadku, gdy dojdzie do koncentracji metanu w wyrobiskach i do
przekroczenia tego progu, a do tego, jeśli metan wymiesza się z
tlenem – tworzy się mieszanka wybuchowa. Metan wybucha w granicy
od 5 do 15 procent. W przypadku obecności jakiejś ilości tlenu
wystarczy inicjał zapalający: iskra mechaniczna lub elektryczna,
żeby doprowadzić do zapalenia, a potem do wybuchu.
Mimo
systemów ostrzegawczych w kopalniach dochodzi do dramatów. Nie
sposób tego uniknąć?
Nie
sposób. Wystarczy, że w czasie urabiania kombajnem w ścianie
dojdzie do jakiegoś wypływu metanu w większej ilości do
przepływającego tym wyrobiskiem powietrza. Taka, powiedzmy w
cudzysłowie, „chmura metanowa” przechodzi przez te wyrobiska i
jeśli nie jest odpowiednio rozrzedzona do warunków bezpiecznych, to
inicjał zapalający może doprowadzić do wybuchu.
W
jaki sposób w kopalniach radzą sobie z nagromadzeniem metanu?
Przed
wszystkim, o czym mówią przepisy, po przekroczeniu dopuszczalnej
zawartości metanu wyłącza się wszystkie urządzenia elektryczne i
mechaniczne. I jeśli stężenie jest większe niż 3 proc. stężenia
metanu objętościowego, to wyprowadza się załogę z zagrożonego
rejonu. Pierwszym sposobem radzenia sobie z metanem jest
przewietrzenie taką ilością powietrza, żeby metan, który
wydziela się do wyrobisk, rozrzedzić poniżej tej wartości
niebezpiecznej.
Akcja
ratunkowa w kopalni Pniówek trwa...
...i
trudno przewidzieć, kiedy się zakończy. Nie zawsze jesteśmy w
stanie z naturą walczyć. Co gorsza, często przy wybuchach metanu dochodzi także do wybuchu pyłu węglowego, co jest jeszcze
niebezpieczniejsze. Mam nadzieję, że przy tym drugim wybuchu nie
doszło do takiej sytuacji i tych ludzi będzie można uratować.