Niespełna osiem miesięcy przetrwała dotychczasowa taryfa biletowa w Polregio (dawne Przewozy Regionalne). Z początkiem grudnia ubiegłego roku spółka podniosła ceny biletów jednorazowych średnio o 10 proc. tłumacząc, że jako jedyny przewoźnik w kraju przez trzy poprzednie lata ich nie „korygowała”. Decyzja ta nie była zaskoczeniem – już od jesieni zeszłego roku spółki kolejowe w całym kraju podnosiły ceny biletów, uzasadniając to rosnącymi cenami energii elektrycznej (w tym roku tym samym tropem poszły też Koleje Śląskie).
Zaskoczeniem nie jest też, że wprowadzona w grudniu taryfa obowiązywać będzie jeszcze tylko do końca lipca. O takim scenariuszu można było usłyszeć od maja, kiedy to wobec groźby strajku generalnego kolejarzy z Polregio zarząd spółki podpisał ze stroną związkową porozumienie w sprawie podwyżek dla pracowników. Jako że koszt tych podwyżek wielokrotnie przekraczał osiągnięty w ubiegłym roku zysk, a dokapitalizowanie spółki nie wchodziło w grę, więc podejrzewano, że pieniędzy trzeba będzie poszukać w kieszeniach pasażerów. I faktycznie, od 1 sierpnia za przejazd pociągami Polregio zapłacimy więcej – średnio o ok. 15 proc. Podrożeją też bilety miesięczne, przewóz rowerów, bilety turystyczny i miniturystyczny, REGIOkartnet i REGIOkarta.
Polregio obsługuje ważne linie
W naszym województwie Polregio akurat nie jest głównym „graczem” na rynku przewozów regionalnych. Pociągi tej spółki obsługują tzw. stykówki, czyli połączenia między województwami kursując np. z Gliwic do położonego w woj. opolskim Kędzierzyna-Koźla czy Opola, z Katowic do Olkusza w Małopolsce czy Sędziszowa w woj. świętokrzyskim. Przewoźnik wykonuje także zdecydowaną większość połączeń na trasie Katowice – Kraków. Ta ostatnia jest o tyle istotna, że komunikuje dwie zamieszkałe przez kilka milionów ludzi metropolie, a fakt, że kursujące nią pociągi często są solidnie wypchane pokazuje, iż kolei udało się odzyskać pasażerów. Stało się tak, mimo że jeszcze dwa lata z pociągów między Katowicami, a Krakowem korzystali wyłącznie najbardziej zatwardziali fani tego środka lokomocji. Katastrofalny czas przejazdu w połączeniu z bardzo konkurencyjną ofertą przewoźników autobusowych sprawiały, że zdecydowana większość osób omijała pociąg z daleka.
Podróż samochodem wciąż najdroższa
Sytuacja uległa diametralnej zmianie kiedy wreszcie zakończono ciągnący się latami remont linii z Katowic do Krakowa. Czas przejazdu skrócił się o połowę, od grudnia 2020 r. na torach pojawiło się sporo połączeń osobowych (głównie realizowanych przez Polregio, ale też przez Koleje Śląskie), które zgarniają pasażerów nie tylko z samych Katowic i Krakowa, lecz i miejscowości położonych między tymi ośrodkami (to m.in. Mysłowice, Jaworzno Szczakowa, Trzebinia, Krzeszowice, Zabierzów), a koszt przejazdu był na tyle konkurencyjny, że w walce o klienta linie autobusowe nagle zaczęły obniżać ceny biletów.
Obecnie pod względem ceny przejazdu na linii tej panuje swoiste status quo – za podróż pociągiem Polregio czy Kolei Śląskich płacimy 16,5 zł, za podróż autobusem 15-17 zł (w zależności z jakiej formy zakupu biletu korzystamy). Po podwyżce oferta Polregio stanie się na tej trasie najdroższa (otwartą sprawą pozostaje, czy firmy autobusowe nie zechcą wykorzystać sytuacji i również podnieść ceny). Choć i tak podróż pociągiem tego przewoźnika do stolicy Małopolski nadal wyjdzie wyraźnie taniej, aniżeli przejażdżka samochodem, gdzie w koszty, poza paliwem, trzeba jeszcze wliczyć bramki na A4 (po ostatniej podwyżce koncesjonariusza 26 zł w jedną stronę).